Londyn, marzec 1919 roku. Ci, którym udało się przeżyć wojnę, powrócili do domów, do swoich bliskich. Wśród nich są Riley Purefoy, który wnet bierze ślub z Nadine, oraz Peter Locke, mąż Julii i ojciec trzyletniego Toma. Wkrótce okazuje się, że nie tak łatwo jest im rozpocząć nowe życie.
Louisa Young, minimalizując akcję, skupiła się na oddaniu odczuć i przeżyć wewnętrznych bohaterów powieści, ich walki z demonami przeszłości, a także z samymi sobą. Chciałabym podkreślić, że autorka znakomicie nakreśliła psychologiczne wizerunki bohaterów – na tyle wyraziście, że czytelnik może bez trudu wczuć się w ich sytuację, wcielić się w wyobraźni w każdego z nich. Chcę również zaznaczyć, że każda z występujących tu postaci jest nieszablonowa i została zaprezentowana w sposób indywidualny.
Riley – straszliwie okaleczony podczas wojny – nie może sobie z tym faktem poradzić. Obawia się reakcji ludzi na pozostałe po odniesionych ranach blizny, a przede wszystkim relacji między nim a Nadine. Jego strach przed odrzuceniem z jej strony jest tak wielki, że pomiędzy obojgiem tworzy się dystans, mogący zaważyć na ich małżeństwie i szczęściu. Peter, dręczony wspomnieniem śmierci swoich podwładnych i współtowarzyszy, odsuwa się całkowicie od żony i synka, szukając ukojenia i zapomnienia w alkoholu. Każdy z obu mężczyzn toczy walkę z upiorami przeszłości na swój sposób, jednak dręczące ich problemy nie pozostają bez wpływu na ich bliskich. Nadine i Julia także zmuszone są stanąć do walki – o szczęście, o rodzinę, o swoich ukochanych. Próby ucieczki od trosk, wzajemne zadawanie sobie cierpień, rozdarcie wewnętrzne, niemożność udźwignięcia ciężaru kłopotów, nieumiejętność odnalezienia się w normalnym życiu, wyrzuty sumienia, tragiczne wydarzenia – to wszystko, przez co musieli przejść bohaterowie powieści, przypomina, iż choć rany ciała goją się prędzej czy później, rany duszy nie tak łatwo jest uleczyć.
Choć akcja powieści Wciąż czekam rozgrywa się już po zakończeniu I wojny światowej, uważam, że można określić ją jako książkę o wojnie, gdyż dobitnie ukazuje rzeczywistość wojenną i powojenną oraz mocno podkreśla gorzką i smutną prawdę na temat wszelkich konfliktów zbrojnych. W tym tkwi także pewien uniwersalizm tej powieści. Uświadamia ona, że wojna to piekło, a nawet coś gorszego niż piekło, gdyż – jak trafnie ujął to Riley – piekło jest tylko dla grzeszników, a wojna dotyka każdego, nawet najbardziej niewinnego.
Ponadto koniec wojny tak naprawdę nie jest ostatecznym końcem koszmaru. Nawet jeśli wygrało się wojnę, trzeba jeszcze wygrać pokój, trzeba umieć odnaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. Trzeba zapomnieć o przeszłości i nauczyć się żyć na nowo. O tym właśnie opowiada powieść Louisy Young, a jak bardzo jest to trudne – dowodzą losy jej bohaterów: Rileya, Petera, Nadine i Julii, którzy raniąc siebie nawzajem, próbują poradzić sobie z wyrzutami sumienia, z bólem, rozpaczą, zwątpieniem.
Dodam jeszcze, że – jak dowiedziałam się z informacji znajdującej się na okładce tej książki – Wciąż czekam jest swobodną kontynuacją wcześniejszej powieści Louisy Young – Kochanie, chcę Ci powiedzieć. Przyznam, że nie miałam okazji jej czytać, jednak z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że znajomość wcześniejszych losów bohaterów nie jest wcale konieczna, zaś niniejszą historię można potraktować jako odrębną całość.
Wciąż czekam to powieść poruszająca do głębi, wręcz pulsująca emocjami, które, udzielając się czytelnikowi, porażają aż swoją intensywnością. To opowieść o sile miłości i przyjaźni, dzięki którym można zdziałać wiele dobrego. Zawarta tu historia zauroczyła mnie, tak więc szczerze ją polecam – według mnie to książka naprawdę warta uwagi. Na pewno dostarczy wielu z Was niezapomnianych wrażeń i wzruszeń.
Autorka: Louisa Young
Tytuł: Wciąż czekam
Tytuł oryginalny: The Heroes’ Welcome
Przekład: Anna Kłosiewicz
Data wydania: 2 kwietnia 2015
Wymiary: 125×195 mm
Liczba stron: 406
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7961-205-5
Gatunek: powieść obyczajowa