Ach walentynki! Jedyny taki dzień w roku. Dużo różu, pluszowych misiów z serduszkami, słodkości… ten dzień przepełniony jest wszystkim, choć czegoś w nim braknie – miłości.

Jestem pewna, że wszyscy fani i fanki walentynek w momencie rzucą się na mnie z pazurami, albo co najmniej ostrymi słowami. Przecież ten, kto krytykuje walentynki, na pewno jest samotny i zgorzkniały, siedzi w swojej mrocznej twierdzy i narzeka na wszystko i wszystkich, ale przede wszystkim na to cudowne święto zakochanych. Cóż jest jednak takiego specjalnego i prawdziwego w dniu świętego Walentego? Tego dnia w sposób  magiczny zmienia się nasz sposób patrzenia na ukochanych: nagle stajemy się cukrowi, odnajdujemy w partnerach cechy uroczych zwierzaczków (stąd oczywiście misie-pysie, koteczki, pieseczki etc.), ciumciamy sobie do uszu słówka tak słodkie, że aż ciągną się jak toffie. I co z tego wynika? Oczywiście kupowanie. Proponowałabym więc zamienić nazwę tego dnia ze świętego Walentego na, dajmy na to, świętego Komercha, lub świętego Słodziaczka. Choć obecnie takich świętych nie posiadamy, to jestem pewna, że jest to tylko kwestia czasu.walentynki

Nie mam zupełnie nic przeciwko wysyłaniu sobie kartek z życzeniami i miłymi słówkami: nie jest to może najwyższych lotów wyznanie miłosne, jednak możemy to podłączyć pod miły gest i wyraz uznania dla kochanej osoby. Dlaczego jednak większość z nas prześciga się w prezentowaniu sobie coraz większych pluszaków, coraz większych lizaków, coraz droższych wisiorków? – wszystko to oczywiście w kształcie serc. Czy nie wystarczy nam już zwykła kartka lub miłe słowo?

Niestety ludzka natura na każdym kroku podpowiada nam: więcej + drożej = lepiej. Dlatego wybieramy się na zakupy, by zaimponować partnerowi/partnerce, a przy okazji wszystkim innym na około. Kto wygrywa na koniec tego dnia? Ten, który dostał największy i najdroższy prezent. Bo przecież ten jest kochany najbardziej. Nie byłabym tak skora do pisania tych słów, gdyby nie okropna rozmowa zasłyszana w strasznie długiej kolejce w sklepie. Tam dowiedziałam się, że osoba kupująca oznacza kochającą, a osoba odłączająca się od całego zgiełku towarzyszącego walentynkom jest po prostu nieuczuciowa. Takich mądrości życiowych dawno już nie słyszałam. Niestety nie było w tym nic budującego.

Wychodzi więc na to, że jeśli nie zakupicie swojemu partnerowi/partnerce czegoś ładnego, to wasze serce cały czas znajduje się w zamrażalniku i czeka na dzień rozmrażania. Piękne i kolorowe pop-święto wydaje się być wykładnikiem prawdziwej miłości. Jednak, jak to z każdym świętem bywa, jest ono bardziej udawaniem niż prawdziwym okazywaniem sobie uczuć. Wielkie zabawki i tony kwiatów zakrywają to, co widzimy codziennie – zrzędzenie, brudne skarpety walające się po podłodze, niepozmywane naczynia i wszystkie inne mankamenty, z którymi miłość jest trwale złączona. Ta codzienna miłość, którą okazujemy sobie każdego dnia, jest najprawdziwsza i najpiękniejsza – bo wiąże się z uczuciem pomimo wszystko. A tego w żaden sposób nie pokazujemy podczas święta komercji i naiwności. Święta, które skupia się na wyglądzie, a zapomina o wnętrzu.serce organ

Na koniec maleńki cytat o miłości – bądź co bądź to święto zakochanych. Brak w nim jednak rymów częstochowskich, których zawsze pełno we wszelkich tekstach wysyłanych na walentynkowych kartkach. Kiepskie rymy opiewają sztuczną, przesłodzoną miłość. Prawdziwa sztuka kocha codzienność.

I chcę się z tobą bawić w chowanego i dawać ci swoje ubrania i mówić ci że podobają mi się twoje buty i siedzieć na schodach kiedy bierzesz prysznic i masować ci szyję i całować ci stopy i trzymać cię za rękę i wychodzić razem żeby coś zjeść i nie obrażać się kiedy mi wyjadasz z talerza i spotykać się w barze i rozmawiać o tym jak minął dzień i przepisywać na maszynie twoje listy i przenosić twoje pudła i śmiać się z twoich wariactw i dawać ci taśmy których nie słuchasz i oglądać wspaniałe filmy i oglądać głupie filmy i narzekać na programy radiowe (…) i pragnąć cię wczesnym rankiem ale nie budzić cię żebyś mogła sobie jeszcze pospać i całować twoje plecy i głaskać twoją skórę i mówić jak bardzo kocham twoje włosy twoje oczy twoje usta twoją szyję twoje piersi twoje pośladki twoją i siedzieć na schodkach paląc papierosa dopóki twój sąsiad nie wróci do domu i siedzieć na schodkach paląc papierosa dopóki ty nie wrócisz do domu i martwić się kiedy się spóźniasz i dziwić się kiedy jesteś wcześniej (…) i wpadać w zachwyt kiedy się uśmiechasz i rozpływać się ze szczęścia kiedy się śmiejesz i za nic nie rozumieć dlaczego myślisz, że cię odrzucam i dziwić się jak coś takiego mogło przyjść ci do głowy i zastanawiać się kim jesteś naprawdę ale i tak cię akceptować (…) i jakimś cudem jakimś cudem jakimś cudem opowiedzieć ci chociaż trochę o  nieprzepartej dozgonnej przemożnej bezwarunkowej wszechogarniającej rozpierającej serce wzbogacającej umysł ciągłej wiecznotrwałej miłości jaką do ciebie czuję.

Sarah Kane Łaknąć