Zaskakujące zwroty akcji to jego znak rozpoznawczy oraz W tym gatunku już lepiej być nie może – takimi słowami thriller Gregga Olsena rekomendują na okładce Lisa Gardner i Lee Child. Czy po takich zachętach ze strony mistrzów gatunków może być źle?

Gregg Olsen zdążył mnie oczarować. Jego thriller Wszędzie śnieg miał coś takiego w sobie, że zapamiętałam tego amerykańskiego autora i chciałam sięgnąć po więcej jego twórczości. Nie wahałam się, gdy przyszła pora zmierzyć  się z jego kolejną powieścią Zgliszcza. Ta była pierwszą częścią cyklu o policjantce Emily Kenyon i cóż nie należała do najlepszych. Lodowa kurtyna, o której mowa w recenzji także należy do tego cyklu i… Jak przebiegło to spotkanie? O tym poniżej.

Książka podzielona jest na trzy zasadnicze części. Pierwsza ta najobszerniejsza skupia się na poszukiwaniach młodej, ciężarnej kobiety o imieniu Mandy. W sprawę jej zaginięcia angażuje się szeryf Emily Kenyon, która bada jej sprawę na różnych obszarach. Jak bywa w takich sytuacjach, pierwszym podejrzanym staje się oczywiście mąż. Pojawiają się poszlaki, które znajomym i bliskim Mandy sprawiają ulgę, bo okazuje się, że Mitch nie był najlepszym mężem. Prawdę mówiąc, praca jest dla niego ważniejsza niż zaginięcie żony. Mitch nie jest postacią, którą obdarza się sympatią…

Niedługo po tym zaginięciu w okolicy dochodzi do morderstw kilku młodych studentek, które, jak szybko się okazuje, powiązane są z córką Emily – Jenną. Ta już w poprzedniej części, czyli w Zgliszczach, była celem seryjnego mordercy. Czy i tutaj jest podobnie?

Gregg Olsen mnie rozczarował. Znowu. Trzeba po prostu przyznać, że seria Emily Kenyon jest po prostu kiepska. Słaba jest przede wszystkim kreacja głównej bohaterki – pozbawiona jest ona wyrazistego charakteru. Jest wręcz miałka, a sytuacji nie poprawia wlekąca się jak flaki z olejem dramatyczna rola jej irytującej córki Jenny. Ile można?! Mimo wszystko w Lodowej kurtynie nie jest tak źle jak w przypadku Zgliszczy

Przede wszystkim mamy tutaj dwa główne wątki, które w pewnym sensie są ze sobą połączone. Mamy słaba część z cyklu Emily i Jenna oraz tę przedstawiającą charakterystykę mordercy. Tak od razu wiemy, że KTOŚ zabił, ale nie wiemy dokładnie kim on jest i dlaczego to robi. Zdecydowanie więcej emocji i przede wszystkim starego, dobrego Gregga Olsena przynosi ta druga część. Autor mimo wszystko postanowił jednak porzucić to, co wychodzi mu dobrze i skierować się w stronę wymyślonych przez siebie słabych bohaterek, więc nie mogło to się skończyć interesująco.

Serii Emily Kenyon mówię stanowcze NIE. Średnia fabuła, beznadziejne zakończenie i jeszcze gorsze postaci główne. Jedynie wątek wyjaśniający zagadkę okazuje się interesujący i ratuje całość książki. Nie był to thriller zapadający w pamięć. Przeczytany i tyle. Niestety. Na szczęście widzę, że Olsen w swoich najnowszych literackich dokonaniach zrezygnował z  cyklu „o kimś”. I bardzo dobrze, bo ta sztuka mu po prostu nie wychodzi.

Autor: Gregg Olsen
Tytuł: Lodowa kurtyna
Tytuł oryginalny: Heart of Ice
Data wydania: 2014
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 600