Na samym początku, by zrozumieć fenomen, oraz wagę jaką przywiązuje się do V jak Vendetta, trzeba określić dokładnie, czym jest komiks i jaka rolę odegrał w kształtującej się, powojennej kulturze XX wieku.
W swojej książce Sztuka komiksu, Krzysztof Teodor Toeplitz podaje dość rzetelną i wyczerpującą definicje gatunku: Komiks jest to ukształtowana na przełomie XIX i XX wieku, głównie w związku z rozwojem prasy, zwłaszcza amerykańskiej, szczególna forma graficznego powiązania rysunku i tekstu literackiego ( jedności ikono – lingwistycznej), służąca rozwijaniu narracji lub obrazowaniu znaczeń, których czytelność jest możliwaw ramach tego powiązania, bez dodatkowych źródeł informacji; komiks występuje przeważnie pod postacią serii obrazków, powiązanych ciągłością czasową, przedstawiających działania powtarzających się postaci.2 Już sama definicja pozwala na wyobrażenie sobie czym jest komiks i jak działa na odbiorcę – czytelny, ze zwięzłymi, lakonicznymi informacjami łatwo trafiającymi do czytelnika. Być może dlatego rozpowszechnianie go rozpoczęło się od zamieszczania krótkich historyjek w codziennych gazetach. Ale korzenie komiksu sięgają jeszcze głębiej. Przed rokiem 1914 funkcjonował on po prostu jako historyjka obrazkowa. Terminu comic strip po raz pierwszy (przynajmniej na gruncie amerykańskim) użył w 1924 roku Gilbert Seldes w swojej książce The Seven Lively Arts. Seldes opisuje w niej zjawisko komiksu na tle amerykańskiej kultury masowej. Już wtedy zauważył on jak bardzo niedocenianym, mimo że popularnym, tekstem kultury jest komiks. Rzesza odbiorców ilustrowanych opowiastek uznawała je za głupie, niekiedy wulgarne i prymitywne. Ale rozwój komiksu i tak był nieunikniony. Zmiany, które w nim zachodziły pozwoliły na utarcie pewnych schematów oraz wzorców historii i bohaterów, które na długi czas trzymały go w swoich żelaznych szponach konwencji. W latach 50. XX wieku mimo rozwoju różnych dziedzin sztuki, w świecie komiksu nie działo się nic. Dominował standardowy typ bohatera, jakim jest na przykład Superman – zauważa Karen Berger, redaktor naczelna Vertigo. To na pewno nie stwarzało możliwości dla zmiany poglądów ogółu w sprawie komiksu. Inną niepokojącą rzecz uświadamia Paul Levitz, prezes DC Comics, obecnie jednego z najbardziej wpływowych wydawców na świecie. W latach 50. po formę opowieści, jaką jest komiks, sięgali najczęściej młodzi chłopcy i to głównie do nich były one skierowane. Nie podobało się to opinii publicznej, która uważała, że treści w nich zawarte deprawują młodzież, uczą wulgarności, brutalności i stanowią mało rozwojową formę rozrywki. Zaowocowało to uchwaleniem 26 października 1954 roku Kodeksu komiksowego. W dokumencie filmowym, który powstał w trakcie realizacji ekranizacji V jak Vendetta Karen Berger podkreśla fakt, iż dosłownie wszystko, co wtedy powstało w ramach komiksu, musiało być zatwierdzone przez Kodeks. Można więc śmiało pokusić się o stwierdzenie, że była to bardzo rygorystyczna cenzura, pozbawiająca komiks jego pierwotnych wartości i założeń.
Jednak dla komiksu nadeszły i lepsze chwile. 2 maja 1969 roku został on uznany decyzją sądu za zjawisko artystyczne. Toeplitz w swojej książce opisuje również mniej formalne, a zarazem bardzo znaczące przyznanie tego tytułu opowieści graficznej. Mianowicie w 1967 roku, w paryskim Luwrze, została zorganizowana wystawa rysunków komiksowych pt.: Bande dessinée et figuration narrative. To zdarzenie jednoznacznie pokazało, że komiks może współistnieć w świecie światowych arcydzieł sztuki, jakie gromadzi Luwr. Można by pomyśleć, że takie manifestowanie praw należących do powieści graficznej coś zmieni, ale nie stało się to jeszcze przez długie lata. W wydanym w Warszawie słowniku wyrazów obcych (1980) nadal można przeczytać taką oto definicję: historyjki obrazkowe, zwykle o charakterze sensacyjnym lub humorystycznym, opatrzone krótkim tekstem, odznaczająca się niskim poziomem artystycznym3. Widać tu doskonale jak, szczególnie ostatnie słowa, są krzywdzące i subiektywne.
Lata 80. przyniosły jednak pewną zmianę, ale to nie Ameryka, dotychczasowa królowa komiksu, przyczyniła się do podniesienia go z kolan. Rewolucja zaczęła się w Wielkiej Brytanii. Neil Gaiman zaczął używać śmiało onomatopei, nadając życie rysunkom, pierwsze skrzypce przestali grać schematyczni superbohaterowie w powiewających na wietrze pelerynach. Na scenę wkroczył Alan Moore.
Angielski pisarz rozpoczął swoją przygodę z komiksem w 1980 roku. Jego pierwsze publikacje ukazały się w brytyjskich czasopismach 2000 A.D. oraz Doctor Who Weekly. Od tamtej pory Moore w świecie komiksu zyskał już miano legendy. Na taj pozycji niewątpliwie znalazł się między innymi dzięki V jak Vendetta. Początki powstania komiksu datuje się na rok 1981. w tym czasie, aż do jego pierwszej publikacji w magazynie Warrior w roku 1983, Moore wraz z ilustratorem Davidem Lloydem skrupulatnie tworzyli na papierze nową, utopijną rzeczywistość.
Geneza V jak Vendetta dotyczy między innymi początków rządów Margaret Thatcher, konserwatywnych, niosących za sobą represje względem różnych mniejszości brytyjskich. Moore wspomina też o rozpowszechnianych wówczas w prasie brytyjskiej ideach stworzenia obozów koncentracyjnych dla chorych na AIDS. Cała ta sytuacja nie podobała mu się i była przez niego otwarcie krytykowana. Wykorzystując postać stworzona parę lat wcześniej na potrzeby innego komiksu, który nie powstał, powołał do życia V – jego manifest przeciwko chorej sytuacji w państwie, głos w sprawie wolności i godności człowieka. Od samego początku pragnął, by był to bohater wymykający się konwencjom: Pewnego wieczoru stworzyłem w desperacji długą listę motywów, które chciałem wykorzystać w V. Przeskakiwałem od jednego do drugiego na zasadzie wolnych skojarzeń, za które każdy szanujący się psychiatra zaordynowałby mi kaftan bezpieczeństwa. Lista przedstawiała się miej więcej tak: George Orwell. Aldous Huxley. Thomas Dish. (…) Doktor Phibes i teatr krwi Vincenta Price’a. Dawid Bowie. Cień. Nocny kruk. (…) Obraz Maxa Ernsta Europa po deszczach. 4 Do tego wszystkiego doszła też inspiracja silnie zakorzenionego w brytyjskiej tradycji Spisku Prochowego z 1605 roku i postaci Guy’a Fawkes’a, który chciał wysadzić w powietrze brytyjski parlament wraz z królem Jakubem I. Tak malujący się obraz V pozwala na przeniknięcie w atmosferę komiksu. Już na początku V jak Vendetta rzuca nas na głęboką wodę.
Kim był prawdziwy Guy Fawkes przeczytasz TUTAJ.
Jest rok 1997, znajdujemy się w totalitarnej Anglii rządzonej przez bezlitosne władze oraz maszynę – Fatum. Sytuację, jaka zapanowała w komiksowej rzeczywistości Anglii, doskonale tłumaczy w swoim artykule Niech żyje anarchia Konrad Wągrowski: … na początku lat 80. minionego stulecia władze w Wielkiej Brytanii przejęła Partia Pracy (…). Lebourzysci zrealizowali jedną ze swoich obietnic wyborczych – wycofali broń atomową ze Zjednoczonego Królestwa. Ośmieliło to Rosjan, którzy siłą rozwiązali problem w Polsce, wprowadzając do naszego kraju swą armię. To z kolei spowodowało reakcję Ameryki. Rozpętała się III wojna światowa, która zniszczyła większą cześć świata – ale Wielka Brytania nie została dotknięta atakami atomowymi. Po wojnie w kraju zapanował z początku chaos – ale już wkrótce neofaszystowskie ruchy wzięły sprawę w swoje ręce.5 W tej ponurej rzeczywistości władzę przejęły organy Głowa, Palec, Ucho kierowane przez Fatum i Wodza. Cały Londyn obserwują kamery, pod którymi wiszą napisy For your protection. Kamery są również w domach, media to jedynie pasy transmisyjne, a wszędzie w oczy rzucają się demagogiczne hasła i plakaty: Strength through purity. Purity through faith. Ludzie, niczym marionetki, kierowani są przez państwo, ślepo wierzą w slogan Anglia zwycięży, wierzą, ze tak ma być, że jest dobrze. Szesnastoletnia Evey Hammond, sierota, która postanawia własnym ciałem zarobić na życie, o mało nie traci go, próbując zdobyć pierwszego klienta. Trafia na tajniaka z Palca. Od zhańbienia i śmierci ratuję ja postać nagle wyłaniająca się z mroku…
To tylko pierwsza scena, która otwiera komiks, a już można zauważyć potencjał i siłę tkwiące w tej opowieści. W oczy rzucają się mroczne kolory, wszystko jest wyraźne, każda kolejna scena następuje zaraz po sobie bez chaosu panującego w innych komiksach. Różnice stwarzają też pozornie nieważne ramki. Sam David Lloyd przyznaje, że zwykle, rysując komiks, stosował ich różne rozmiary i typy. Małe ,duże, otwarte. W V jak Vendetta ograniczył się do prostokątów co dało skojarzenie z filmem lub telewizją. O filmowym charakterze komiksu wspomina tez Joel Silver, producent filmowy: Uważałem, że to dosłownie rozpisane kadry filmowe.6 Karen Berger idzie jeszcze dalej, porównując dzieło Moore’ a do filmów noir. Biorąc pod uwagę fakt, że Vendetta pierwotnie była czarno – biała, redaktor Vertigo ma rację. Filmy noir cechują się tym, że były kręcone na czarno – białej taśmie, miały mroczną atmosferę, niepokojącą tajemnice, grę światła i cienia, specyficzne postacie. Vendetta narzuca także skojarzenia z literaturą. Każdy kto sięgnął po Orwellowski Rok 1984 automatycznie wyczuje podobieństwa. Nawet takie małe jak miejsce akcji, kamery czy hasła propagandowe Wojna to pokój, Wolność to niewola, Ignorancja to siła narzucają silne skojarzenia. Czerpanie z tekstów kultury sprawiło, że komiks mógł przedstawić ważne wartości. Do tej pory było to zadanie przypisywane literaturze, Moore przełamał schemat. Otworzył komiksowi drogę do świata sztuki i wielkich idei. Sprawił, że przypomina on książkę. Pozbawił w dużej mierze charakterystycznych dymków, o których Toeplitz pisze jako o sferze sensualnej, pozwalającej na lepsze zrozumienie opowiadanej historii. Większość wypowiedzi bohaterów Moore zawarł w ramkach, usunął dymki wyrażające uczucia wewnętrzne bohatera. Wprowadza narrację, wszystko dzieję się w czasie teraźniejszym, co zupełnie burzy schemat komiksu wykreowany w latach 50. Mamy przed sobą dzieło, które jest jak powieść, wielowątkowa, pełna sprzecznych emocji, poddana ewolucji. Nie znajdziemy tego w żadnym Supermanie czy Batmanie. W Vendetcie zanika onomatopeja. Podkreśla to Lloyd, który wyszedł z założenia, że nie trzeba pisać BUM, by czytelnik domyślił się, że padł strzał. Te zmiany zrewolucjonizowały komiks, lecz największa nie tkwi w ramkach czy dymkach, a w bohaterze.
V. Tajemniczy, z twarzą skryta pod maską Guy’a Fawkes’a , V. Nie jest jak bohaterowie innych komiksów z których twarzy możemy wyczytać różne cechy charakteru i emocje jak z otwartej książki. Postać V nie daje nam takich możliwości. Nie widzimy, jakie uczucia malują się na jego twarzy w trakcie przełomowych momentów jego życia. Oczy są zwierciadłem duszy, w oczach maski jest tylko nieodgadniona pustka.
Mieszka w miejscu zwanym Galerią Cieni, przechowuje w niej arcydzieła sztuki (na ścianie Galerii widać np. Trzy Gracje Rubensa), których posiadanie zostało zabronione przez państwo. Na półkach można wypatrzeć takie pozycje jak Utopia, Państwo Platona, dzieła Szekspira, Dantego. Możemy więc uważać V za inteligentnego i zaznajomionego z szeroko pojętą kulturą człowieka. W przywołanej przeze mnie na początku scenie, to on ratuje Evey z rąk oprawców. Zabija ich z Szekspirem na ustach.
V jest terrorystą. Zabija dla własnej idei uratowania państwa od totalitarnej władzy, niszczy powoli to, co trzyma lud w łańcuchach. Dla V świat jest teatrem, a on reżyserem i aktorem, który prowadzi swoje przedstawienie, Szatański Kabaret: Tragikomedia boska! Za okrucieństwo Oskar! Zdumione oczy marionetek sznurkami zaduszonych. Są cuda i dziwy, są piękne dziewczęta, są niespodzianki i kuplety. Coś dla każdego znajdzie się! Kupujcie proszę dziś bilety! Są figle, psoty i głupoty… Lecz nie ma Żyda, czarnucha lub cioty…7. V działa na dwóch polach. Prowadzi vendettę za upadły kraj oraz osobistą. Z jednej strony wysadza brytyjski parlament, nazywając to uwerturą (co świadczy o tym, że to nie jedyny tego typu proceder w komiksie), z drugiej zadaje śmierć oprawcom, którzy, na początku wprowadzania nowego ustroju w Anglii, prowadzili w zamkniętym obozie badania na ludziach uznanych przez państwo za gorszych. Jedną z ofiar był V, jedyny który przeżył piekło obozu i w trakcie jego zagłady uratował się. Jego postępowanie jest tak samo niemoralne jak czyny naukowców z obozu. V ratuje świat, obalając go w gruzy, a na gruzach można budować8 mówi. W przeciwieństwie do innych postaci komiksowych, on ewoluuje, zmieniają się jego poglądy. Toeplitz podkreśla, że standardowy bohater komiksu taki nie jest. W jednej ze scen V spotyka się z posągiem Temidy – jego ukochanej. Zarzuca jej, że zawsze wolała mężczyzn w mundurach i zdradziła go, więc przedstawia jej swoją nową kochankę – Anarchię. Po chwili posąg Temidy wybucha, płonie w śród ognia i słów V: Piękności, aż dotąd nie znałem twego oblicza.
V ma cechy superbohatera, ale jak mówi Wągrowski, jego siła nie wynika z ugryzienia przez radioaktywnego pająka, ale z eksperymentów jakim został poddany w obozie. Moim zdaniem wynika ona również z wiary V w wolność, słuszność jego idei i tego, że gdy popchniemy jedną kostkę domina reszta przewróci się, popychając za sobą kolejne. Zmiana rodzi kolejną zmianę. W Vendetcie jest to podkreślone na każdym kroku, każde słowo głównego bohatera jest metaforą walki o wolność. Moim ulubionym momentem w komiksie jest ten gdy V zrywa róże – przedśmiertny prezent dla każdego zabijanego pracownika obozu i mówi słowa z wiersza Williama Blake’a: Mój duch się nie ulęknie boju, a ostry miecz nie zaśnie w dłoniach. Aż zbudujemy Jeruzalem na szmaragdowej Anglii błoniach.10
Samo imię głównego bohatera stanowi metaforę. V jako pierwsza litera słowa vendetta, oraz angielskiego victory – zwycięstwo. V można interpretować też jako rzymską cyfrę pięć- numer celi w której bohater był przetrzymywany w obozie. Od litery V zaczyna się też nazwa każdego kolejnego rozdziału opowieści.
Jak w każdym komiksie, obok głównego bohatera, musi się pojawić postać poboczna np. Robin w Batmanie. W V jak Vendetta jest nią Evey. Nieświadomie zostaje ona uczennicą V. Mimo że nie rozumie wszystkich jego postępowań, chce mu pomóc, dzielić z nim tą samą ideę. V sprawia, że Evey przestaje być słabym dzieckiem, ukazuje jak wielka siła drzemie w tej drobnej osóbce. Pozwala zapomnieć jej o przeszłości naznaczonej piętnem wojny i śmierci najbliższych. W jednej z ostatnich scen V mówi znaczące słowa: I co? Sadziłeś, że możesz mnie zabić? Ten płaszcz nie okrywa ciała i krwi, które da się zabić. Okrywa jedynie ideę. A idee są kuloodporne11. Zaraz potem odchodzi, by umrzeć w swojej Galerii Cieni. Na chwilę przed śmiercią rozmawia z Evey, by przekazać jej całe swoje dziedzictwo. Umiera, ale przecież idee są kuloodporne. Bohater, który przez rok wprowadził do ułożonego państwa chaos, obudził z odrętwienia ludzi odradza się w postaci Evey, gotowej na kontynuację walki. W tym momencie Alan Moore łamie wszelkie komiksowe prawa. Zabija głównego bohatera, z którym czytelnik się identyfikował. Mimo, że jest to śmierć postaci brutalnej, z pozoru wyzbytej moralności, żałujemy jej, a nie Wodza płaczącego za maszyną, którą kochał jak kobietę. Patrząc na niego, czujemy tylko obrzydzenie. Ostateczne złamanie konwencji komiksu i rzucenie go na nowe tory Moore uzyskał poprzez swoich bohaterów, ale nie tylko tych odgrywających kluczowe role. W V jak Vendetta ważna jest każda, nawet najmniejsza jednostka otumaniona przez państwo. Wszyscy są trybikami w maszynie skonstruowanej przez V i mają wpływ na akcję. Zabieg ten od tej pory jest śmielej stosowany w komiksach, choćby w słynnym Sin City Franka Millera z 1991 roku.
Powyższe przykłady pokazały, jak wiele komiks Alana Moore’a wniósł do sztuki komiksu. Pociągnął za sobą falę, która zrodziła wiele wspaniałych scenarzystów i opowieści graficznych. Ten fakt skłania do postawienia pytania, jak dużą skale ma zjawisko jakim jest komiks. Nadal trwają zagorzałe dyskusje, czy rzeczywiście jest on sztuką, ale chyba nie ulega wątpliwości, że zasługuję na to miano i jest nią. Sam fakt, że powstają liczne opracowania i artykuły naukowe, mające na celu opisanie i sklasyfikowanie gatunku, daje wiele do myślenia. Ponadto komiks stał się integralną częścią innych sztuk. Poświęca się mu wystawy w galeriach sztuki, w jego ramy obejmuję się historię (np. 300 F.Millera), a co najważniejsze, ekranizuję się go.
Przemysł filmowy w XXI wieku jest ogromna machiną kierowaną przez tysiące ludzi i miliony dolarów. Liczy się biznes, zarobek, a ekranizacje komiksów go przynoszą. Wystarczy spojrzeć na dane liczbowe. Niezwykle popularny w ubiegłym roku Mroczny Rycerz zarobił w samych Stanach Zjednoczonych 441,6 mln dolarów w cztery tygodnie. Dwie części Spider – mana zarobiły kolejno 821 mln i 784 mln przy budżecie 139 mln i 200 mln dolarów. Komiks nie tylko wzbogaca przemysł filmowy, ale również modyfikuje go. W felietonie O podstawach gatunku Krzysztof Lipka – Chudzik otwarcie mówi już o superhero movie, który nie tylko przedstawia przygody bohaterów komiksowych, ale także tych którzy zbudowani są na takim samym schemacie, a w komiksie nie występują. Lipka – Chudzik zauważa również, że adaptacje komiksów pociągają za sobą ogólną ewolucję filmu, jego konwencji i stylu. Po powstaniu bardziej mrocznego od oryginału Spider – mana, inne ekranizacje również zaczęły być mroczniejsze. Sin City spowodowało rewolucje w użyciu techniki komputerowej. Filmowe kadry wyglądają zupełnie jak obrazki z komiksu Millera, mają ten sam klimat. Każda kolejna ekranizacja przynosi za sobą burzę. Na temat postaci Jokera z Batmana wypowiadali się nawet naukowcy, a pośmiertny Oscar dla Heatha Ledgera, który wcielił się w rolę szaleńca z Gotham City, wywołał dyskusję które toczyły się we wszystkich dostępnych mediach.
Ludzie pokochali komiksy, fascynują się nimi, identyfikują się z bohaterami. Młodzież z dużo większym zainteresowaniem śledzi losy Powstańców Warszawskich namalowane i opisane w komiksie, niż te znajdujące się w książkach od historii. Opowieść graficzna coraz głębiej zakorzenia się w naszą kulturę i nic nie wskazuje na wstrzymanie tego procesu. Nadaje rzeczywistości nowe kształty i kolory. Świat widziany przez pryzmat ramek i dymków odkrywa przed czytelnikami swoje tajemnice, o których istnieniu nie mieli pojęcia lub bali się je odkryć…
…komiks zwyciężył.
Przypisy:
1. Alan Moore, V jak Vendetta, tom I wyd. Post, Kraków 2003, str. 7
2. K.T.Toeplitz, Sztuka komiksu, wyd. Czytelnik, Warszawa 1985, str. 40
3. Prof. Dr Jan Tokarski, Słownik wyrazów obcych, wyd. PWN, str. 370
4. Alan Moore, V ja Vendetta, wyd. Post, Kraków 2003, tom II, str. 135.
5. Wągrowski, Niech żyje anarchia, „CINEMA”, 4/2006,Warszawa 2006, str. 32-33
6. England Prevails: V for Vendetta and the New Wale In Comics, reż. James McTeigue, 2006.
7. Alan Moore, op.cit, tom I, str. 94-95
8. Alan Moore, op.cit, tom II, str. 111.
9. Alan Moore, op.cit, tom I, str. 43
10. Ibidem, str. 50.
11. Alan Moore, op.cit, tom II, str. 102.
Literatura podmiotu:
1. Alan Moore, V jak Vendetta, tom I, wyd. Post, Kraków 2003, str. 144.
2. Alan Moore, V jak Vendetta, tom II, wyd. Post, Kraków 2003, str. 150.
Literatura przedmiotu:
1. K.T.Toeplitz, Sztuka komiksu, wyd. Czytelnik, Warszawa 1985, str. 159.
2. Jan Tokarski, Słownik wyrazów obcych, wyd. PWN, str. 828.
3. Tomasz Jendryczko, Wielka Kronika Dziejów Świata, wyd. Świat Książki, Warszawa 2002, str. 626.
4. George Orwell, Rok 1984, wyd. Muza, Warszawa 2006, str. 360
Film:
1. England Prevails: V for Vendetta and the New Wale In Comics, reż. James McTeigue, 2006.
Czasopisma:
1. Bartek Fukiet, „CINEMA”, 4/2006, Warszawa 2006, str. 98.
2. Bartek Fukiet, „CINEMA”, 12/2004, Warszawa 2004, str. 98.
3. Bartek Fukiet, „CINEMA”, 6/2005, Warszawa 2005, str. 98.
4. Jacek Rakowiecki, „FILM”, 9/2008, Warszawa 2008, str. 114.
Internet: