Nadinspektor Adam Dalgliesh – śledczy i poeta w jednej osobie – przybywa na przylądek Larksoken bynajmniej nie w celach służbowych. Zamierza uporządkować kwestie spadkowe po zmarłej ciotce. Pragnie również odpocząć i zastanowić się nad swoją dalszą przyszłością. Okazuje się bowiem, że majątek, który ciotka po sobie zostawiła, jest na tyle spory, że Dalgliesh mógłby zrezygnować z pracy w policji i w pełni poświęcić się tworzeniu poezji. Niestety jednak nadinspektorowi nie będzie dane długo dumać nad swoim losem i kontemplować nadmorskich widoków. Dotąd spokojny przylądek Larksoken staje się bowiem sceną, na której rozgrywa się makabryczny spektakl. W okolicy, pośród ciemnych lasów i opustoszałych wydm czai się niebezpieczny seryjny morderca zwany Świstunem. Na mieszkańców pada blady strach. Zagrożone czują się zwłaszcza młode kobiety, w których gustuje groźny Świstun. Na tym jednak nie kończą się kłopoty mieszkańców Larksoken. Wokół działającej tutaj elektrowni atomowej zagęszcza się sieć intryg i knowań. Pewnego wieczoru Dalgliesh znajduje na plaży zwłoki Hilary Robarts – kierowniczki administracyjnej elektrowni, która – delikatnie mówiąc – nie cieszyła się ogólną sympatią wśród pozostałych pracowników placówki. Zbrodnię popełniono tak, że wszystko zdaje się wskazywać na Świstuna. Tyle tylko, iż Świstun… z pewnością nie mógł jej dokonać. Z jednego, bardzo ważnego powodu… Dalgliesh zaczyna rozumieć, że ta zbrodnia ma raczej charakter lokalny i aby ją rozwiązać, należy lepiej poznać mieszkańców Larksoken, a także pracowników elektrowni. Przeniknąć ich motywy, pragnienia, ambicje i marzenia. Ich intrygi i żądze.
Intrygi i żądze to bardzo obszerna powieść, w której warstwa kryminalna nie jest zbyt gęsta. Wręcz przeciwnie. Wydaje się ona mocno rozrzedzona i ustępuje miejsca panoramicznym obrazom opisywanej społeczności, indywidualnym portretom psychologicznym, drobiazgowemu analizowaniu emocji, dylematów i lęków. Owszem jest tutaj intryga kryminalna, jednak śledztwa i przesłuchania wydają się mocno sporadyczne i często dzieją się gdzieś na offie, poza wzrokiem i słuchem czytelnika. Zamiast tradycyjnej policyjnej roboty otrzymujemy obrazki o charakterze bardziej obyczajowym, wraz z bohaterami chodzimy na spacery, pływamy, przyglądamy się ludziom, zjawiskom i przedmiotom. A wszystko dzieje się dość wolno i pozbawione jest znamion sensacji. Nie dajcie się jednak zwieść. W tych pozornie spokojnych, rodzajowych, mniej lub bardziej dramatycznych scenkach każdy szczegół ma swoje znaczenie i nic nie dzieje się bez przyczyny. Myślę, że taką powieść, jak Intrygi i żądze, bardzo trudno było napisać. Nie jest bowiem łatwą sprawą zapanowanie nad równie obszernym materiałem, drobiazgową fabułą, mnogością bohaterów, którzy przyjmują subiektywny punkt widzenia, nagromadzeniem detali i konstrukcyjnych „haczyków”. Taka powieść musi być zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach i bardzo dobrze przemyślana. P.D. James świetnie panuje nad materią, znakomicie rozwija akcję, odpowiednio dawkuje napięcie, zaskakuje i prowadzi do finału krętą ścieżką, najeżoną pułapkami i niebezpieczeństwami. Jedynym minusem tej powieści jest odrobinę zbyt duże rozwarstwienie narracyjne. Przynajmniej kilku narratorów wydaje się tutaj zupełnie zbędnych, a ich punkty widzenia albo nie wnoszą do akcji nic, albo wnoszą niewiele. Jest to jednak mankament, który można autorce darować. Większość czytelników z pewnością w ogóle nie uzna tak szerokiej perspektywy narracyjnej za fabularną wadę. Ja jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w wyniku podobnego zabiegu ucierpiało tempo akcji, w którą momentami wkradają się niepotrzebne dłużyzny.
Największymi atutami powieści P.D. James są niewątpliwie przepiękny język i rewelacyjnie wykreowani bohaterowie. Autorka posługuje się momentami bardzo wyszukaną stylistyką, operuje ozdobnikami z górnej półki, nie stroni od niebanalnych metafor i raczy czytelników plastycznymi, bardzo klimatycznymi opisami, które wyjątkowo oddziałują na wyobraźnię. Jest też bardzo wnikliwa w portretowaniu bohaterów. Znakomicie łączy obojętny, nienacechowany żadną ekspresją zewnętrzny opis z indywidualnym strumieniem świadomości. Jest sugestywna, wrażliwa, wspaniale gra na emocjach, a jej bohaterowie wydają się żywi do szpiku kości. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że warstwa obyczajowo-psychologiczna jest w tej powieści o wiele bardziej dopracowana niż intryga kryminalna. I z pewnością o wiele ciekawsza. Zachęcam do tego, by sięgnąć po Intrygi i żądze, a także i po pozostałe powieści P.D. James, z Adamem Dalglieshem w roli głównej. To wyjątkowa literatura kryminalna, silnie zindywidualizowana i daleka od sensacyjnej sztampy. Warto.
Autorka: P. D. James
Tytuł: Intrygi i żądze
Przekład: Andrzej Ziembicki
Tytuł oryginalny: Devices and Desires
Wydawnictwo: Buchmann
ISBN: 978-83-7670-548-4
Liczba stron: 640
Oprawa: Miękka
Format: 110×175
Rok wydania: 2012