Małżeństwa u Munro zawsze uciekają od wszelkiej idealizacji. Rozpadają się z powodów ważnych, jak zdrada, lub tych mniej istotnych. Często również przez to, że ludzie za sobą nie nadążają – ewoluują w innych kierunkach tak długo, aż wreszcie znajdują się na przeciwnych krańcach uniwersum i nie mają już ze sobą nic wspólnego. Bohaterka opowiadania Miles City w stanie Montana wie, że nosi w sobie głęboko zakorzeniony egoizm i dlatego nie budzi u swojego męża zaufania, nie darzy go tak szczerym, czystym i głębokim uczuciem, jakim on darzy ją. David z Porostu jest wiecznym chłopcem, który szuka przyjemności w ramionach coraz to nowych – młodszych – kochanek, i świadomie odgrywa rolę „tego złego”. Mimo to wciąż przyjaźni się ze swoją byłą żoną, Stellą. Nie może pogodzić się z jej starością, wyglądem tak odbiegającym od tego, który zapamiętał z młodości, z jej zmarszczkami, siwizną i niedbałym strojem. I choć teoretycznie wie, na czym polega prawdziwa miłość, a w głębi serca kocha Stellę, świadomie ją odrzuca. Ucieka w substytuty uczuć, w fałszywe emocje i erotyczne fantazje, którymi zadręcza nawet… swoją byłą żonę. Trudy z Kręgu Modlitewnego jest gotowa wybaczyć mężowi po tym, jak ją zdradził, a później, widząc, że targają nim wewnętrzne dylematy, pozwala mu odejść. Ofiarowuje wolność człowiekowi, którego kocha. W Odcieniach miłości mąż Marietty z milczącą akceptacją przyjmuje każdą decyzję swojej żony – nawet jeśli wydaje się ona irracjonalna i krzywdząca dla otoczenia. Dla towarzyszki życia jest niczym skała – być może szara, chropowata i z zewnątrz nieatrakcyjna, ale trwała i odporna na wszystko.
Opowiadania zebrane w tomie Odcienie miłości nie traktują jednak tylko i wyłącznie o relacjach damsko-męskich. Mnóstwo tutaj również innych rodzajów miłości. Miłości rodziców do dzieci i dzieci do rodziców (Miles City w stanie Montana, Odcienie miłości, Skaza), miłości między rodzeństwem i krewnymi (Monsieur les Deux Chapeaux, Księżyc nad lodowiskiem przy Orange Street, Skaza), czy miłości między przyjaciółmi (Jesse i Meribeth). To także miłość daleka od ideału, pełna sprzeczności, wzlotów i upadków, momentami przechodząca w nienawiść, obfitująca w zazdrość, brak zaufania, zawody i błędy. A wszystko dlatego, że ludzie, którzy kochają… również dalecy są od perfekcji.
W Odcieniach miłości dwa teksty zwróciły moją szczególną uwagę. Pierwszy to Kataklizmy, a drugi – Eskimoska. W Kataklizmach autorka wykorzystuje wątek kryminalny, by snuć rozważania o strukturze związku, o konfliktach i drzemiących w człowieku pokładach agresji, a także psychicznej odporności na stres, brutalność, wyrzuty sumienia i niszczące od wewnątrz poczucie winy. Peg znajduje swoich sąsiadów zamordowanych we własnym domu – zastrzelonych ze śrutówki. Wkrótce okazuje się, że nie było to podwójne morderstwo, lecz morderstwo i samobójstwo. Mąż najpierw zastrzelił swoją żonę, a później targnął się na własne życie. Całe miasteczko huczy od plotek i domysłów, co też mogło stać się przyczyną tak wielkiej tragedii. Peg zachowuje spokój i dystans. Jest chłodna, nie ulega ekscytacji, nie opowiada o makabrycznych przeżyciach związanych ze swoim odkryciem. Jej mąż, Robert, zaczyna zastanawiać się nad tym, jak to możliwe, że Peg nie pokazuje po sobie absolutnie żadnych emocji. Podejrzewa, iż żona coś przed nim ukrywa. Nie dotyczy to jednak zamordowanych sąsiadów, a… przeszłości Peg, związanej z jej byłym mężem.
Eskimoska to z kolei opowiadanie utrzymane w konwencji onirycznej, bazujące na tzw. „sytuacji kafkowskiej”. Mary Jo podróżuje samolotem. Leci na Tahiti. Wycieczkę sprezentował jej szef – a przy okazji też i wieloletni kochanek – doktor Streeter. Mary Jo snuje chaotyczne refleksje na temat własnego życia, pracy i relacji z kochankiem. W międzyczasie obserwuje parę, zajmującą sąsiednie miejsca. Starszego Metysa i młodą Eskimoskę. Mary Jo staje się wkrótce mimowolnym świadkiem ich kłótni, a później – pieszczot, którymi kobieta obsypuje mężczyznę. Sytuacja robi się niezręczna. Mary Jo widzi coś dziwnego w ich relacji, coś chorego, nieprzyzwoitego, okrutnego. Zaczyna snuć osobliwe wyobrażenia na temat pary, dopisuje w myślach ich historię, wmawia sobie rzeczy, które wcale nie muszą być, i prawdopodobnie nie są, prawdziwe. Wkrótce jej wyobrażenia zaczynają splatać się marzeniami sennymi, a my – czytelnicy – sami nie wiemy, co jest jawą, a co snem. Dajemy się jednak porwać onirycznym wizjom, surrealistycznym obrazkom, chaosie i absurdowi. To wyjątkowe opowiadanie w zbiorze Odcienie miłości. A może nawet i w całym dorobku Munro.
Twórczości Alice Munro nie trzeba nikomu specjalnie rekomendować. Bynajmniej nie dlatego, że w ubiegłym roku autorkę uhonorowano literacką nagrodą Nobla. Munro to marka sama w sobie. Jej opowiadania nie są dla każdego. Te wysublimowane, niespieszne, zegarmistrzowsko skonstruowane i językowo doskonałe miniatury doceni tylko czytelnik wrażliwy na detal, zbliżenie, potrafiący dostrzec niezwykłość w prozie życia, czuły na to, co z pozoru nieistotne i banalne. Munro jest jak filmowiec, jak fotograf, który szuka odpowiedniego ujęcia, odpowiedniego kąta i odpowiedniego oświetlenia. Który patrzy „trzecim okiem” i zawsze dostrzega coś, czego nie widzą inni. Nie stara się przy tym niczego upiększyć i wyretuszować. Jedynie poszukuje. Munro eksploruje rzeczywistość, w każdej chwili gotowa poddać ją subiektywnej ocenie, zamknąć w pojedynczym ujęciu i spiąć trafną puentą. Proza Munro nie należy do tych, które odkłada się na półkę po jednorazowym odczytaniu. To proza, do której należy wracać wciąż i wciąż od nowa. Którą należy poddawać nieustannej reinterpretacji. Którą trzeba smakować powoli i z maksymalnie skupioną uwagą. I uczyć się… Wrażliwości na to, co wokół nas.
Autor: Alice Munro
Tytuł: Odcienie miłości
Tłumaczenie: Agnieszka Kuc
Tytuł oryginału: The Progress of Love
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: Wrzesień 2014
ISBN: 9788308054086