Katarzyna Enerlich na wstępie swojej najnowszej powieści nie oszczędza swojej bohaterki – straszne wieści z Syberii powodują, że jej szczęśliwe życie rozpada się w jednej chwili na miliony kawałeczków. Ten gorzki wstęp jest jednak początkiem kolejnej pełnej magii historii.

Prowincja pełna szeptów to szósta część cyklu poświęconego Ludmile, jednak – uwaga, uwaga – wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie ostatni, bo autorka obiecała nam jeszcze przynajmniej jeden tom. Tym razem Katarzyna Enerlich podejmuje w swej powieści trudny temat żałoby, której doświadczenie wysysa z Ludmiły resztki psychicznych i fizycznych sił, stopniowo wpychając ją w odmęty depresji. Przyjaciele, mimo starań, nie bardzo (przynajmniej z początku…) potrafią jej pomóc, przytłoczona nieszczęściem bohaterka nie potrafi znaleźć w sobie nawet siły, by zająć się kilkuletnią córeczką… I wówczas niespodziewanie wkracza na scenę Zygmunt Kernel, informując ją o zaskakującym „prezencie zza grobu”, który zrobił Ludmile jej niedawno zmarły, ukochany mąż…

Więcej szczegółów zdradzić nie mogę, bo odebrałabym Wam część przyjemności z czytania…

Kolejna powieść z ukochanej przez wiele czytelniczek serii znów porusza ważne w życiu niejednej z nas tematy – tym razem najważniejszym z nich jest odnajdywanie siebie i odbudowywanie swojego życia po śmierci drugiej osoby. Autorka między wierszami zabiera też głos na tematy tradycyjnie już związane z serią „prowincjonalną” – z przyjaźnią, miłością, znaczeniem wsparcia najbliższych. Z tego względu można powiedzieć, że kolejna Prowincja… to bardzo krzepiąca lektura.

Tradycyjnie pojawiają się tutaj także motywy i wątki charakterystyczne dla historii i kultury Mazur, a niebagatelną rolę odegrają tu tzw. szeptuchy, czyli ludowe znachorki. Nie brakuje również bujnej przyrody oraz zapachów i smaków tradycyjnych, domowych potraw. Ta pochwała prostego, niespiesznego życia w harmonii z naturą jest może miejscami trochę zbyt wyidealizowana, ale muszę przyznać, że na moje serce mieszczucha spływa jak balsam, wywołując tęsknotę właśnie za prostotą i harmonią… Inna sprawa, że losy Ludmiły trudno nazwać prostymi; kolejny zakręt w jej życiu silnie ją doświadcza, ale sposób, w jaki sobie ona z tym doświadczeniem radzi, jest – jak zwykle u tej autorki – bardzo krzepiący, nawet jeśli miejscami ciut naiwny.

Enerlich jak zwykle pisze w sposób lekki, przjazny czytelnikowi. Maluje słowem myśli i uczucia swoich bohaterek i bohaterów a także piękno otaczającej ich przyrody. Zaprasza nas do świata pełnego emocji i barw.

Zakończenie książki satysfakcjonuje, ale jest jednocześnie lekko otwartą furtką do kolejnej części, na którą zresztą bardzo czekam. Prowincja pełna szeptów, podobnie jak poprzednie tomy serii, należy do lekkiej literatury romansowo-obyczajowej, po którą sięgają przede wszystkim kobiety. Ma być, jak mi się zdaje, przede wszystkim poruszającą emocje, ale odprężającą rozrywką do czytania po ciężkim dniu i z tej roli wywiązuje się chyba całkowicie.

W serii Prowincja… ukazały się już: Prowincja pełna marzeń, Prowincja pełna gwiazd, Prowincja pełna słońca, Prowincja pełna smaków, Prowincja pełna czarów.

O Magii „Prowincji” Katarzyny Enerlich przeczytasz TUTAJ.

Tytuł: Prowincja pełna szeptów
Autorka: Katarzyna Enerlich
Data premiery: czerwiec 2014
Wydawca: MG Wydawnictwo
Okładka: miękka
Kategoria: powieść obyczajowa