Zenon Gołaszewski w swojej najnowszej powieści przenosi nas w czasy, gdy dynastia Jagiellonów zasiadała na tronach kilku znaczących w Europie królestw. Synowie słynnego Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki, ojca i matki królów, jak ich nazywano, sprawowali władzę w Polsce, w Czechach, na Węgrzech i na Litwie. Na polskim tronie zasiadał wówczas Jan Olbracht, a wielkim księciem litewskim był Aleksander Jagiellończyk, jego młodszy brat. Niespokojne to były czasy. Litwa zmagała się nieustannie z zagrożeniem, jakie stanowili dlań Moskale, czy Tatarzy. Doradcy wielkiego księcia szukając wyjścia z niebezpiecznej sytuacji wykoncypowali, jak to zwykle wówczas bywało, ślub. I to ślub nie byle jaki, bo na obiekt swatów wybrali księżniczkę Helenę Rurykowiczównę, córkę Iwana Srogiego, wielkiego księcia moskiewskiego. Mówi się o niej, że była najpiękniejszą kobietą swojej epoki, a może nawet i wieków późniejszych. Aleksander, sam początkowo niechętny, dla dobra księstwa, a pomimo protestów duchowieństwa na ślub katolickiego księcia z prawosławną, księżniczkę za żonę pojął. I nigdy tej decyzji nie żałował, mimo iż szanowny teść złamał większość przyrzeczeń podpisanych w czasie zaręczyn, tym samym przekreślając nadzieje na trwały pokój między księstwami. On i Helena połączeni zostali prawdziwym i szczerym uczuciem.
Na kartach powieści odkrywamy, jak młode małżeństwo musiało stawiać czoła nie tylko militarnym atakom ojca Heleny, lecz także tym boleśniejszym, bo płynącym z wewnątrz, atakom możnych, najpierw litewskich, a potem także i polskich, którym nie w smak było wyznanie Heleny, a także sympatia, jaką cieszyła się wśród prawosławnego ludu na Litwie. Aleksander robił, co mógł, by nie dochodziły do niej plotki, którymi próbowano ją szkalować, Helena była jednak mądrą kobietą i nie dawała się tak łatwo zwieść. Choć obelgi ją bolały, do swych wrogów podchodziła z wyrozumiałością i cierpliwością, nie chcąc z kolei przysparzać kłopotów i tak już mocno zafrasowanemu małżonkowi.
Autor prowadzi nas korytarzami zamkowymi, ulicami miast i miasteczek, zabiera nas w sam środek bitew, ale też na Podlasie na polowanie na żubry, byśmy mogli poczuć epokę, w której przyszło żyć parze głównych bohaterów. Jednak pośród tych wszystkich zabiegów odpowiedniego uchwycenia epoki na pierwszy plan wysuwają się ludzie. Szczegóły historyczne dotyczące potyczek wojsk litewskich, czy wyglądu miast odwiedzanych przez królewski orszak odchodzą na dalszy plan, tak by czytelnik mógł skupić się na osobach, które w tych bitwach biorą udział czy poruszają się po opisywanych miastach. W losy króla i jego ukochanej królowej Gołaszewski wplata kolejno losy Semka, najbliższego przyjaciela króla, Pietra Vellaniego, architekta, który przybył do Wilna w orszaku Heleny, Łukasza Waluszki, rotmistrza, czy Michała Glińskiego, kniazia litewskiego, zaufanego doradcy Aleksandra. Każda z tych postaci wzbudza od razu sympatię i zyskuje sprzymierzeńca w osobie czytelnika. Nawet wówczas, gdy na scenę wkracza uznawany za rozbójnika Pomorzanin Szymon Matern.
Zenon Gołaszewski rysuje przed czytelnikami świat, w którym istnieje wyraźny podział na tych dobrych i tych złych. Tym dobrym jest oczywiście król, który ma pragnienie, by rządzony przez niego kraj rósł w siłę. Jest jednak bezsilny wobec postawy szlachty, która we wszelkich próbach reformy widzi jedynie możliwość swojego wzbogacenia, losy państwa zaś mało ją obchodzą. Zewsząd burzą lud przeciwko królowi, atakując jego małżonkę, ostatecznie zaś atakując także i jego doradców i faworytów. Nie cofną się przed niczym, o czym bliscy króla będą mogli się przekonać, gdy jeden z nich straci życie. Ale i ta śmierć zostanie pomszczona, bo bohaterowie kreowani przez Zenona Gołaszewskiego to kwiat rycerstwa, który pozostaje wierny ideałom takim jak honor, odwaga, czy szacunek wobec towarzysza.
Aleksander i piękna Helena dzieli się na dwie części, tak jak można by podzielić wspólne życie króla i królowej. Pierwsza część dotyczy przede wszystkim wydarzeń w Wilnie i na Litwie, w czasie sprawowania funkcji wielkiego księcia litewskiego, druga zaś zaczyna się kilka lat później, gdy Aleksander otrzymał koronę króla polskiego. Której to korony szlachta polska odmówiła Helenie, argumentując odmowę jej wiernością wobec wyznania prawosławnego. Choć tytuł formalnie jej przysługiwał, nigdy nie została ukoronowana. W Krakowie na każdym kroku wyrażano niechęć wobec niej, z tego też powodu o wiele lepiej czuła się w Wilnie, gdzie – mimo iż było podobnie – miała oparcie wśród ludu, który przynajmniej dzielił z nią wyznanie. Aleksander czuł się rozdarty między powinnością wobec rządzonego przezeń królestwa, a powinnością wobec umiłowanej małżonki. Nie mogli nawet znaleźć ukojenia w potomstwie, którego, jak się później okazało, nie mogli mieć. Wśród nieprzychylnych im ludzi mieli tylko siebie i grono wiernych przyjaciół.
Opowiedziana na kartach powieści historia jest próbą przypomnienia i przywrócenia należnego miejsca w panteonie władców polskich parze, którą dziś można by nieraz dawać za przykład małżonkom, którzy również muszą zmagać się z wieloma przeciwnościami. Dodatkowo, w rzetelny sposób trzymając się chronologii, autor przeplata dzieje Aleksandra i Heleny opisami toczonych bitew oraz przyjaźni, które się pod królewskim okiem zawiązywały. Zabieg ten sprawia, że historia nie nudzi się i toczy wciąż do przodu, gnana przede wszystkim zainteresowaniem czytelnika, który przewraca strony w nadziei, że może choć na koniec los będzie dla miłujących się małżonków łaskawy. Niestety, nie był. Kończąc ostatnim zdaniem z powieści Gołaszewskiego: A może nie chciał…?
Tytuł: Aleksander i piękna Helena
Autor: Zenon Gołaszewski
Wydawnictwo: Bellona
Oprawa miękka
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 472
ISBN 978-83-11-12886-6
Kategoria: proza polsja