Anna Grey jest jedną z najlepszych epidemiolożek w kraju. Opracowuje szczepionkę na wirus, który zabił już wiele osób. Jednak z o wiele gorszym przyjdzie jej się dopiero zmierzyć. Na oddziale pojawia się pacjent z intensywnymi objawami: wymiotujący krwią i wykrzykujący „zabierz to ode mnie”. Chory w końcu umiera, ale Anna Gray mogłaby przysiąść, że jego nawoływania o pomoc nie skończyły się wraz ze śmiercią. Na jego okropnie wykrzywionej twarzy nadal wybrzmiewa echo ostatnich słów. Anna zpycha winę na zmęczenie i okropne okoliczności, w jakich zmarł ten pacjent. Niedługo w jeszcze gorszy sposób będzie jej dane się przekonać, że nie były to tylko zwidy.
Harry Erskine, bądź jeśli ktoś woli Niesamowity Ersikine podaje się za medium przepowiadające przyszłość z kart. Na Florydzie o tę sztukę proszą go zazwyczaj bogate, starsze panie. Harry we wieszczeniu ma więcej szczęścia niż umiejętności i sam do końca nie wierzy w rzeczy, które przepowiada. Do czasu aż jego karty zaczęły się zmieniać i faktycznie opowiadać o nadchodzących losach. Zaczęły go też nawiedzać postaci, które nie były z tego świata, za to niosły mu wieści o rychłej zagładzie ludzkości.
Losy Anny i Harrego w pewnym momencie zaczynają być ze sobą powiązane. Oboje będą musieli stanąć do walki z pradawnymi siłami, które powtórnie przychodzą po to, co im zabrano.
Graham Masterton historie do swoich książek czerpie z podań, legend, czy zapomnianych opowieści. W Infekcji powraca do jednego ze swoich ulubionych tematów, którym są historie o duchach i wierzeniach Indian. Lecz to nie jedyna mająca swoje faktyczne korzenie historia umiejscowiona w Infekcji. Autor jak zwykle nadaje im nowy, nadprzyrodzony wymiar. W najnowszej książce wplata w to naukowe motywy przypominające nieco historie z książek Robina Cooka. Trochę się dzieje, wiele przeplata, ale jest to wciąż książka z zachowanym mastertonowskim klimacie, ale nie ukrywam, Infekcja nie należy do jednej z najlepszych książek w dorobku tego mistrza horroru.
Zdaje się, że przez lata pisania książek grozy Masterton zatracił pewną granicę, po której powinna przebiegać linia strachu. Głównych bohaterów jego książek nic już nie zaskakuje. Podobnie jest w Infekcji: gadające trupy? Nic strasznego. Tajemnicze wirusy, zmieniające się karty, istoty nie z tego świata? Bohaterów nic nie jest w stanie przerazić. Do spraw, których nie potrafią wyjaśnić podchodzą nad wyraz spokojnie i za mało – jak na sytuacje – realistycznie. Brakuje mi w tych najnowszych książkach Masterton pierwiastka strachu i obrzydzenia, który zawsze był w nich obecny, a teraz gdzieś się ulotnił. Książki nie czyta się źle – wręcz przeciwnie – jak zwykle wciąga i zmusza do dalszego jej wertowania. Brakuje mi w niej jednak takiego dreszczyku. Autor w Infekcji pokazuje „co by mogło się stać gdyby”. Ukazuje gorsze rzeczy niż problemy dnia dzisiejszego. Kruchość życia i odpowiedzialność za losy całego świata jest głównym tematem tej książki.
Tak jak pisałam wyżej, jako fanka twórczości Grahama Mastertona cieszę się z każdej, nowowydanej przez niego książki. Może dlatego po każdej oczekuje więcej. Po tej czuje lekki niedosyt, który jednak nie sprawia, że oceniam Infekcje kiepsko, ale też nie jest to wynik bardzo dobry. Niemniej nie oznacza to, że książka ta nie urzeknie nowych fanów Mastertona, bo każda jego powieść ma w sobie coś takiego, co wciąga do jego mrocznego świata horroru.
Tytuł: Infekcja
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Rebis
Oprawa: miękka
Liczba stron: 339
Premiera: maj 2014
ISBN: 978-83-7818-553-6
Kategoria: horror