Janusz Majcherek, publicysta, pisał o nim:
Holoubek był i jest przedstawicielem wymierającego na naszych oczach gatunku polskiego inteligenta. Inteligenta, który w tym konkretnym przypadku jest wielkim aktorem, ale ani przez chwilę nie rezygnuje z – nie waham się powiedzieć – inteligenckiej misji, jaka nierzadko, zwłaszcza w niesprzyjających okolicznościach politycznych, wiązała się także z uwikłaniami i kompromisami – przekonuje. Holoubek podporządkował aktorstwo sposobowi bycia, uwikłał je w rzeczywistość polityczną, w inteligenckie racje i wybory, narzucił swoją osobowość, przyzwyczaił publiczność do tego, że jest kimś więcej niż aktorem.
We wstępie do wydanej w 2011 roku książki Gustaw i ja Magdaleny Zawadzkiej czytamy:
W cudowny sposób był naturalny. Wszelkie smutki, radości i obowiązki codzienności traktował z dystansem, z nich czerpał siły i pomysły twórcze. Pracował z dnia na dzień, zdając się na przychylny los. Jakby od niechcenia. Niczego nie planował według koncepcji czy recept, nie zastrzegał w umowach wymagań dotyczących grania takich czy innych ról, a przecież nawet część tego, co zrobił, byłaby spełnieniem dla niejednego aktora. Gdy opadała kurtyna, momentalnie wracał „do siebie”. Żartował z aktorów, którzy przekraczali progi swoich domostw z resztkami kreowanej postaci. Nie znosił sztuczności i fałszu i od razu rozszyfrowywał tandetne, jak mówił, mistyfikacje. Denerwowały go miny, wymagania i fochy, pozowanie na kogoś, kim się nie jest i za wszelką cenę zwracanie na siebie uwagi. Źle się czuł w towarzystwie takich aktorów i starał się ich unikać. „Skoro sytuacja jest sztuczna, ja też zaczynam być sztuczny” – cytował Gombrowicza. Był najzwyczajniej sobą.
Dalej Magdalena Zawadzka tak pisze:
Nigdy nie widziałam Gucieńka ćwiczącego miny i gesty przed lustrem lub nagrywającego siebie, żeby sprawdzić intonację głosu. Do roli szykował się niczym tygrys do skoku. Czaił się, spokojnie zbliżał do celu – jak najgłębiej i najtrafniej wyrazić, niezależnie kogo grał, własny pogląd na rzeczywistość. Przemyśliwał koncepcję podczas stawiania pasjansa, prowadzenia samochodu, wypoczywania w ulubionym fotelu. Nie wymuszał dla siebie szczególnej atencji, nie udręczał przedpremierowymi nerwami. Po zachowaniu Gustawa nie poznałabym terminu premiery. To raczej ja przeżywałam jego i swoje. Gustaw był skromny, obce mu było samouwielbienie, dlatego nie chciał nikomu zawracać sobą głowy. Tę jego zwyczajność celnie scharakteryzował Tadeusz Konwicki: „Gucio lęka się pozy artystycznej. Robi wszystko, żeby zbanalizować swój byt”.
Recenzję książki Gustaw i ja przeczytasz TUTAJ.
Gustaw Teofil Holoubek przyszedł na świat 21 kwietnia 1923 w Krakowie. Był jedynym dzieckiem Czecha, który osiedlił się w Polsce po I wojnie światowej, żeniąc się z owdowiałą Polką z Krakowa.
W 1939 na ochotnika zaciągnął się do wojska i uczestniczył w kampanii wrześniowej. Był jeńcem w obozach w Magdeburgu i Toruniu. Został zwolniony w 1940 roku, wcześniej w niewoli zachorował na gruźlicę. Do roku 1945 pracował w krakowskiej gazowni. Po wojnie, w roku 1947 ukończył studia w krakowskim Państwowym Studiu Dramatycznym (przekształconym później w Państwową Wyższą Szkołę Teatralną). Wcześniej uczęszczał do I Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie.
W teatrze zadebiutował 1 marca 1947 rolą Charysa w Odysie u Feaków Stefana Flukowskiego w Starym Teatrze w Krakowie. W latach 1949-1956 pracował jako kierownik artystyczny, reżyser i aktor Teatru Śląskiego w Katowicach, gdzie zagrał m. in. rolę tytułową w Fantazym Juliusza Słowackiego we własnej reżyserii (Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, 1955).
Ze scenami warszawskimi Holoubek związał się w 1958 roku; najpierw z Teatrem Polskim, gdzie grał w latach 1958-1959. Już za pierwszą rolę na deskach tego teatru – w spektaklu Trąd w pałacu sprawiedliwości Ugo Bettiego w reżyserii Marii Wiercińskiej – zebrał entuzjastyczne recenzje.
Historyk teatru, Zbigniew Raszewski, w książce Teatr w świecie widowisk wspominał tę rolę tak: Pamiętam moment, gdy po raz pierwszy ukazał się warszawskiej publiczności Gustaw Holoubek (…) Na scenie gromada asów i tuzów. W pewnej chwili w głębi, ale z prawej strony, nie na wprost nas, wchodzi aktor niepozornej powierzchowności, nie patrzy na nikogo, siada sobie (tam w głębi) i spokojnie zaczyna czytać gazetę. Asy i tuzy nadal perorują, ale już nikt ich nie słucha. Wszyscy wpatrują się zafascynowani w tę zagadkową postać z gazetą. To było wejście prowokacyjnie nijakie. Jedno z najpiękniejszych, jakie widziałem.
Zagrał także Goetza w Diable i Panu Bogu Jean-Paula Sartre’a w reż. Ludwika René (Teatr Dramatyczny w Warszawie, 1960), Skrzypka w Rzeźni Sławomira Mrożka (1975), tytułową w Królu Learze Williama Szekspira (1977, oba przedstawienia w reż. Jerzego Jarockiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie). W roku 1989 wystąpił w przedstawieniu Mała Apokalipsa na podstawie powieści swego przyjaciela, Tadeusza Konwickiego, wyreżyserowanym przez Krzysztofa Zaleskiego (Teatr Ateneum w Warszawie).
Był Gustawem – Konradem w Dziadach Adama Mickiewicza, inscenizowanych w 1967 roku przez Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym. Zdjęcie tego przedstawienia z afisza przez władze przyczyniło się do wybuchu demonstracji studenckich i zapoczątkowało wydarzenia Marca 1968. Kreacja Gustawa Holoubka, odtwórcy głównej roli, wpłynęła na wymowę widowiska i oddźwięk społeczny przedstawienia. W 1981 roku zagrał rolę Superiusza w Pieszo Sławomira Mrożka, w reżyserii Jerzego Jarockiego. Zaprotestowała wówczas m.in. grupa wojskowych, publikując list w Żołnierzu Wolności.
Zagrał w prawie stu przedstawieniach Teatru Telewizji, współpracując z wieloma polskimi reżyserami, m.in. Adamem Hanuszkiewiczem, Zygmuntem Hübnerem, Andrzejem Łapickim, Olgą Lipińską, Jerzym Gruzą, Janem Englertem, Andrzejem Wajdą i Krzysztofem Kieślowskim. Jako reżyser przeniósł na ekran Teatru Telewizji m.in. Fantazego (1971) i Kordiana Juliusza Słowackiego (1980), Hamleta Williama Szekspira (1974), Na dnie Maksima Gorkiego (1994), Dwa teatry Jerzego Szaniawskiego (1999) i Króla Edypa Sofoklesa (2005).
Był wykładowcą Akademii Teatralnej w Warszawie. Przez wiele lat pełnił funkcję dyrektora Teatru Dramatycznego w Warszawie. Został odwołany w styczniu 1983 z powodu konfliktu z ówczesnymi władzami.
W filmie zadebiutował rolą Feliksa Dzierżyńskiego w Żołnierzu zwycięstwa w reż. Wandy Jakubowskiej (1953). Łącznie zagrał ok. 50 ról. Wystąpił w kilku filmach Wojciecha Jerzego Hasa: Pętli, Pożegnaniach, Rękopisie znalezionym w Saragossie i Sanatorium pod Klepsydrą. Zagrał także w Prawie i pięści Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego, Klubie profesora Tutki Andrzeja Kondratiuka, Marysi i Napoleonie Leonarda Buczkowskiego, Jak daleko stąd, jak blisko i Lawie Tadeusza Konwickiego. Był reżyserem noweli filmowej Czas przybliża, czas oddala, będącej pierwszą częścią cyklu Spóźnieni przechodnie, a także reżyserem i scenarzystą filmu Mazepa, zrealizowanego na podstawie dramatu Juliusza Słowackiego.
W roku 1976 i 1980 uzyskiwał mandat posła na Sejm PRL. W 1982, po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, zrzekł się mandatu. W latach 1989-1991 był senatorem I kadencji. Od 1992 do 1993 zasiadał w Radzie ds. Kultury przy prezydencie Lechu Wałęsie.
Od 1994 był członkiem Polskiej Akademii Umiejętności. Współpracował z miesięcznikiem psychologicznym Charaktery.
Słynny był stolik w „Czytelniku”, przy którym przez długie lata zasiadał Gustaw Holoubek wraz z przyjaciółmi. Była to swoista „placówka kulturalna”, bowiem często gromadzili się przy nim wielcy ówczesnej artystycznej Warszawy. Holoubkowi i jego bliskiemu przyjacielowi, Tadeuszowi Konwickiemu, towarzyszyli nieraz m.in. Edward Stachura, Arnold Mostowicz, Jarosław Marek Rymkiewicz, Zbigniew Herbert, małżeństwo Morgensternów, Andrzej Kijowski, Jonasz i Krystyna Kofta, Ryszard Marek Groński, Andrzej Łapicki, Janusz Głowacki, Michał Komar. Po pewnym czasie „stolik” przeniósł się do kawiarni „Nowy Świat”, a jeszcze później stałym miejscem sobotnich spotkań Gustawa Holoubka, Tadeusza Konwickiego i Andrzeja Łapickiego stała się kawiarnia Bliklego na Nowym Świecie.
Był mężem aktorek: Danuty Kwiatkowskiej i Marii Wachowiak, a od 1973 roku Magdaleny Zawadzkiej, która w 2011 roku, nakładem Wydawnictwa Marginesy, opublikowała książkę, w której opisała pełne anegdot wspomnienia ze wspólnego życia z Holoubkiem. Książka nosi tytuł Gustaw i ja. Dziesiątki pysznych anegdot o aktorze można znaleźć także w książce Andrzeja Mrozińskiego Gustaw Holoubek we wspomnieniach kolegów. Oswajanie śmiechem.
Aktor miał troje dzieci: Ewę, Magdalenę i Jana Holoubka, operatora filmowego. Przez wiele lat kibicował klubowi piłkarskiemu Cracovia.
Zmarł 6 marca 2008 roku w Warszawie. Został pochowany 12 marca na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego w uznaniu znamienitych zasług dla kultury polskiej, za wybitne osiągnięcia w pracy artystycznej i dydaktycznej.
W zorganizowanym w 1998 roku plebiscycie tygodnika Polityka, w którym czytelnicy mieli wyłonić najlepszych w historii polskiego kina aktorów i aktorki, Holoubek zajął drugie miejsce. Więcej głosów zdobył tylko Tadeusz Łomnicki.
Nie tylko był bohaterem licznych anegdot, ale także po mistrzowsku je opowiadał. Oto jedna z bardziej znanych, traktująca o Kalinie Jędrusik, a opowiedziana właśnie słowami Holoubka:
Przytoczę taki obrazek obyczajowy, który moim zdaniem dobrze ilustruje to, co się teraz dzieje w polskiej polityce.
W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów.
Zbliżył się strażak i powiedział:
„Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić”.
A Kalina jak Kalina – z wdziękiem odparła:
„Odpierdol się, strażaku”.
I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas.
Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska.
On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej:
„Ja też potrafię przeklinać, ty kurwo stara! ”
Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją wyzywał bez żadnego powodu.
Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział:
„A pan jest chuj! „.
Przy czym strażak też już był inny.
Właśnie tak wygląda życie polityczne w naszym kraju.
Wielka Improwizacja z filmu Lawa (1989):
{youtube}51MSGkq76Eo{/youtube}
Klub Profesora Tutki:
{youtube}B0gR6b17dus{/youtube}
Monolog Gustawa Holoubka ze spektaklu Wyzwolenie:
{youtube}kdDaMRMC8Wg{/youtube}
Źródło: Wikipedia.org, Dzieje.pl
Zawadzka, M. (2011) Gustaw i ja. Warszawa: Wydawnictwo Marginesy