Danuta Stenka dorastała w Gowidlinie – kaszubskiej wsi nieopodal Kartuz. Jak sama przyznaje te najwcześniejsze lata głęboko ją naznaczyły: [d]zieciństwo moja kraina bezpieczeństwa. Tam [miały] swój początek najważniejsze marzenia. Z tego okresu doskonale pamięta skąpaną w słońcu pasiekę rodziców, przy której dzielnie pomagała razem z bratem. Mimo tych dzisiejszych uroczych wspomnień, bohaterka tejże publikacji miała początkowo trudności, kiedy musiała się przyznać do swego pochodzenia. To były kompleksy, które po latach pracy nad sobą zniknęły. Z czasem zrozumiała[…], że odcinając się od [jej] wsi na Kaszubach, od [jej] korzeni, odcina[…] się od źródła, z którego czerpi[e] siłę (…) Dzisiaj wie[…], że [jej] siła bierze się z wewnętrznej prawdy o [niej] samej i zgody na nią; a składa[…] się przecież również z [jej] wioski, której się przez tyle lat wstydziła[…]. I z tego wstydu również się składa[…]. Jej mama (jej mentorka i przyjaciółka po dziś dzień) była nauczycielką rosyjskiego; ojciec-elektromonter w wieku 28 lat spadł z drabiny i od tego czasu był na rencie. To właśnie on zaszczepił w ukochanej córce ambicję i perfekcjonizm, pozostając przy tym bardzo wymagającym w stosunku do swoich dzieci. Oczekiwał, że będą najlepsze, tak w szkole, jak i w pracy. W podstawówce Danusia była prymuską, a w liceum bywało różnie (wybrała klasę o profilu matematyczno-fizycznym!). Nigdy nie ciągnęło jej do aktorstwa; to polonistka zachęcała ją do niego. Tymczasem skromna Kaszubka zdawała na filologię rosyjską, idąc w ślady mamy. Jak tylko okazało się, że to nie jest dobry wybór (szybko, bo już w trakcie egzaminów), zrezygnowała.
Przeznaczenia nie dało się oszukać – ostatecznie skromna, nieśmiała i płochliwa Stenka trafiła do studium aktorskiego przy Teatrze Wybrzeże w Gdańsku – nie do końca z własnej woli, głównie dzięki staraniom innych ludzi. Tak zaczęła się jej kariera, która powoli, ale dość systematycznie zaczęła przyśpieszać. Jan Banucha, scenograf teatralny i filmowy, powiedział o niej kiedyś: Opłacało się to studium założyć, choćby tylko po to, żeby Stenka je skończyła. Co to jest za ścierwo, nic nie wie, nic nie umie, a rzucasz toto na scenę i gra! Ale pani Danuta jest odporna na komplementy (podobnie jak i pochlebne recenzje) i nikomu nie daje się nimi omamić. Z uśmiechem na ustach przyznaje: Swoje wiem. Ja jestem: średnia krajowa, która ma czasem dobry dzień. Wracając do teatru: najpierw był Szczecin, chwilę później Poznań, ale oba te miejsca wpisały się głęboko w jej życie osobiste: Teatr był w domu, dom był w teatrze. Do stolicy nigdy jej nie ciągnęło, ale ostatecznie i tak do niej trafiła. Warszawa jej nie zmieniła. Nawet po latach w niej spędzonych aktorka nadal cierpi na chroniczny brak wiary w siebie: W moim przypadku nawet kiedy pojawił się ów (często pozorny) sukces czy nagrody, mimowolnie uruchamiały się we mnie wątpliwości. Jestem surowa wobec siebie, szukam dziury w całym, a każdy sukces potrafię przekłuć w porażkę. Dostaję propozycję i od razu lękam się, że się nie nadaję i nie udźwignę zadania, a jeśli nawet usłyszę od kogoś, że wyszło świetnie, to jakoś podskórnie nie do końca w to wierzę. Walczą w niej dwa żywioły: wielkie ambicje i niepewność siebie, dlatego nigdy nie planuje, nie wymyśla przyszłości, pozwala się zaskakiwać: Ścierają się we mnie dwie skrajne potrzeby, logicznego poukładania klocków i nieustannego zrywania się ze smyczy logiki. Porządku i szaleństwa.
Ta jej spontaniczne przyjmowanie od losu tego, co przynosi, procentuje. Stenka zagrała łącznie w 113 produkcjach (filmach fabularnych, teatrach telewizji, serialach, etiudach szkolnych). W kinie przeważnie jest neutralna, gra drugi plan, w teatrze – dramatyczna i cierpiąca (współpracowała z największymi osobowościami polskiego teatru: Krzysztofem Warlikowskim, Grzegorzem Jarzyną, Mają Kleczewską, Izabellą Cywińską), a w dubbingu podkłada głos głównie pod czarownice i wiedźmy. Od 22 lat jest radiową Jolą w ’Jezioranach’ i naprawdę lubi pracować w radio: Gest, mimika, wyraz oczu tutaj są niedostępne, możesz bazować jedynie na swoim głosie. Fantastyczna lekcja wyobraźni. Maciejewski wspomina także genialną rolę pani Danuty w ’Bożej podszewce’, ale i jej udział w kiepskich produkcjach. Aktorka odpowiada, czemu się na nie zdecydowała: Kiedy zaczyna się robić zbyt bezpiecznie, uciekam w niewiadome i nawet jeśli projekt do końca nie rokuje, ale jest odważny, uruchamia się zbawienny niepokój. W martwym cielsku znowu zaczyna krążyć krew. Tkwi w kredytach, ale nie ma i nigdy nie miała problemu z dzieleniem się, dawaniem czy pożyczaniem: Zarabianie pieniędzy na pewno nie jest moim życiowym celem, dodaje. Podobnie jak strojenie się w kolorowe piórka. Jest miła i naturalna – na co dzień się nie maluje, chodzi w jeansach i nie lubi jak piszą o niej 'gwiazda’. Jest za to bardzo wrażliwa, nie wstydzi się wzruszeń i tego, że notorycznie płacze w kinie. Nie ma też problemu, by się przyznać, że jest osobą wierzącą i praktykującą. No i ma poczucie humoru, także a może przede wszystkim w stosunku do siebie, co często pomaga jej w wielu trudnych sytuacjach. Mimo iż nie jest asertywna, a raczej zbyt uległa, uważa, że lepiej być łatwowierną niż nieufną. Bez wątpienia jest szczęściarą – ma przy swoim boku wspaniałego męża, nieustannie ją wspierającego, który usypia ją w nocy, gdy nie może zasnąć, pociesza, gdy leje morze łez; dwie cudowne córki oraz dwa psy. Może liczyć również na pomoc teściowej, która z nimi mieszka. Wsparcie przydaje się zwłaszcza w kuchni, bo pani Danusia nie umie gotować. Namiętnie za to zbiera wszelakie 'skorupy’. A jej marzenia? Zawsze pragnęła domu z ogrodem – udało się (jej sąsiadem i przyjacielem zarazem jest Artur Żmijewski!). Teraz zawodowo chciałaby zagrać schwarzcharakter albo charakterystyczną wiejską babę; prywatnie – marzy o posprzątaniu strychu… Jest bardzo oryginalna. Stwierdzeniem, iż [wolałaby] tańczyć flamenco, niż dostać Oscara, rozłożyła mnie na łopatki.
Książka ’Flirtując z życiem’ to również niezwykle cenny i odważny głos w sprawie depresji. Danuta Stenka, kobieta posągowa, postrzegana często jako ideał, przyznała otwarcie w jednym z kobiecych magazynów, iż bezsenność, lęki, brak poczucia bezpieczeństwa i niepewność były także jej udziałem, bo cierpiała na depresję: Budziłam się rano i zanim otworzyłam oczy, chciało mi się płakać. Jakbym straciła sens życia. Smutek się nasilał, czułam jak spadam na dno. Maciejewski wracając do tego wywiadu, znalazł potwierdzenie, iż po nim redakcja została zasypana listami czytelników z podziękowaniami. Okazało się, że nie tylko zwykli śmiertelnicy zmagają się z takimi zaburzeniami – to była dla nich nadzieja i wsparcie jednocześnie. Tym razem to odważne wyznanie ma szanse trafić do jeszcze szerszego grona wielbicieli jej talentu. Prawdopodobnie i wśród nich znajdą się osoby walczące z poważniejszym przejawem chandry…
Wywiad rzeka Łukasza Maciejewskiego z Danutą Stenką sprawił mi wiele radości. To inteligentnie poprowadzona rozmowa, zawierająca w sobie ogrom piękna i prostoty oraz mnóstwo zmysłowych zapachów z dzieciństwa aktorki (m.in. wyrabianego z mąki kleju, świątecznych potraw, choinki prosto z lasu z ręcznie wykonanymi ozdobami, miodu). Miałam wrażenie, że siedzę z tą otwartą, bezpośrednią, niczego nie udającą przepiękną i utalentowaną kobietą, słuchając jej ciepłych, pełnych spokoju i mądrości zwierzeń, jakbyśmy były przyjaciółkami, które dawno się nie widziały. Czuję się utwierdzona w przekonaniu, że za tą zapierającą dech w piersiach aparycją, stoi nietuzinkowa osoba, dla której flirt z życiem to codzienność…
Na koniec zostawiam Wam ostatnie zdanie z tej wyjątkowej książki, mogące stanowić nie tylko jej pointę, ale i liryczne przesłanie pani Danuty dla jej fanów: Dzień się kończy, coś się zamyka, jednocześnie otwiera się jakaś tajemnicza przestrzeń. Niezwykła.
Cytaty za: Flirtując z życiem, Danuta Stenka, Łukasz Maciejewski, Znak literanova, Kraków 2013.
Tytuł: Flirtując z życiem,
Autor: Danuta Stenka, Łukasz Maciejewski
Wydawca: Znak literanova
Data wydania: 2013
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Format: 144×205
ISBN: 978-83-240-2468-1
Kategoria: biograficzne i wywiady