Nowa gwiazda polskiej fantastyki. Trudno oprzeć się takiej zachęcie. I okładce przyciągającej wzrok. I opisowi obiecującemu nam powieść awanturniczą, gdzie zamiast magicznych pocisków, króluje zwykła szpada oraz umiejętności walczących. Nie można też zapominać o cudownym bohaterze o bardzo prostym imieniu i nazwisku – Arahon Caranza Y’Grenata Y’Barratora. Proste, prawda?

Nie zrozumcie mnie źle – to nie ironia, to nie zdania, które mają Was zniechęcić. Bo właściwie Cienioryt to dobra książka. Tylko do połowy miałam z nią mały problem. Dlaczego? Brakowało mi akcji, magii, bohatera którego polubię. Tego ostatniego nie znalazłam do końca, ale akcja! Mamy jej dużo (szkoda tylko, że tak późno).

Nasz główny bohater to jedna z najlepszych szpad Serivy (jak nie całego świata). Sztuka walki to nie tylko przetrwanie, ale i inteligencja. Każdy z szermierzy ma swoje tajemnice i metody, które mają przynieść śmierć przeciwnikowi. Arhon również. Kiedyś był zaufanym człowiekiem króla, mającym sławę i pieniądze. Teraz jego usługi może wynająć każdy, a liczne przestępstwa coraz bardziej ciążą mu na sercu. Aż do czasu. Chcąc pomóc przyjacielowi, Arhon przypadkowo miesza się w sprawy najwyższej wagi. Dzięki pewnemu uczonemu, powstaje cienioryt – magiczne szkiełko z wypalonym obrazem przedstawiającym dziwną postać. Postać, która powinna być cieniem króla, a tymczasem przedstawia… potwora. Dlaczego? Czym jest ta karykaturalna postać i czy należy się jej obawiać? Należy. I to bardzo mocno!

Arhon skuszony został możliwością zmazania swojego poczucia winy. Miał tylko odnaleźć niewinną dziewczynkę, pozostawiając za sobą jak najmniej trupów. Niestety, wyszło jak zawsze. Nasz bohater musi walczyć nie tylko o siebie, ale i o swoich bliskich, a także całą Serivę – miasto, które kochał od zawsze. Arhon, przemierzając świat pełen złowrogich cieni, narazi się na wiele niebezpieczeństw. W końcu też będzie musiał ponieść największą ofiarę – własne życie. Ale bez obaw. Dzięki kilku zbiegom okoliczności i wyjątkowemu oporowi, przeżywa… Cień Arhona. Pragnie on nie tylko pomścić swojego… człowieka, ale i rozwiązać zaczętą sprawę. Udaje mu się też wykształcić ciało, bardzo podobne do samego Arhona. Śmierć bohatera i narodziny nowej istoty to właściwie rozpoczęcie akcji Cieniorytu. Od tego momentu dzieje się bardzo dużo – nie można już narzekać na nudę, a nagłe zwroty akcji nie pozwolą na oderwanie się od książki Krzysztofa Piskorskiego!

Jak widać, Cienioryt to jedna z tych książek, które wymagają od czytelnika sporej dawki cierpliwości. Oczywiście nie jest to regułą. Może powieść Piskorskiego wciągnie Was od samego początku, ja jednak musiałam poczekać. Ciekawszą postacią okazał się właśnie Cień Arhona. Wraz z jego udziałem poznamy więcej faktów w tej zagmatwanej sprawie. To wraz z jego narodzinami poznamy tajemnice świata wykreowanego przez Krzysztofa Piskorskiego. A jest on wręcz znakomity! Cienie to nie tylko odbicie postaci, ale niemal żyjące organizmy, noszące w sobie wszystkie nasze wspomnienia, myśli, czyny. Przypadkowe zetknięcie z cieniem innej osoby, może okazać się katastrofalne w skutkach. Mieszkańcy Serivy w pełnym słońcu unikają więc wszelkich kontaktów z drugim człowiekiem, znajdując bliskość tylko o zmroku.

Cienioryt do dobra powieść, ale nie idealna. Ma drobne potknięcia, kilka małych wad. Akcja jednak w końcu się rozkręca i pochłania czytelnika… tylko trzeba na nią nieco poczekać. Krzysztof Piskorski pisze dobrze, bez zbędnych ozdobników i szczegółów. Nijakie wrażenia po pierwszej części Cieniorytu zdecydowanie zmywa znacznie lepsza Księga Cienia

Tytuł: Cienioryt
Autor: Krzysztof Piskorski
Data wydania: 10 października 2013
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: 500