8 maja 1945 roku, po bezwarunkowej kapitulacji Niemiec, władzę w kraju przejęły rządy czterech alianckich mocarstw: ZSRR, USA, Wielkie Brytanii i Francji. Celem okupacji była nie tylko całkowita demilitaryzacja Niemiec i denazyfikacja społeczeństwa połączona z ukaraniem nazistowskich zbrodniarzy wojennych, ale również jego demokratyzacja polegająca na zniesieniu narodowo-socjalistycznego ustawodawstwa i przygotowaniu Niemców do prowadzenia w przyszłości życia politycznego w duchu demokracji i pokojowego współistnienia na międzynarodowej arenie. Założenia słuszne i optymistyczne, jednak jak proces ten przebiegał w rzeczywistości? Jak w pierwszych, najtrudniejszych latach prezentował się zniszczony i wyniszczony wojną kraj, który to szaleństwo rozpętał? Czym było oswajanie chaosu i jak układały się relacje pokonanych ze zwycięzcami – tego można się dowiedzieć, sięgając po książkę Rhidiana Brooka W domu innego.
Hamburg, 1946 rok, brytyjska strefa okupacyjna. Pułkownik Lewis Morgan, pełniący funkcję gubernatora, wprowadza się do pięknej willi położonej nad brzegiem Łaby, zarekwirowanej rodzinie niemieckiego architekta, Stefana Luberta. Pułkownik, wiedziony poczuciem sprawiedliwości, współczuciem i zrozumieniem, wbrew panującym zasadom decyduje się nie wyrzucać wdowca, jego nastoletniej córki Friedy oraz ich służby z domu, lecz proponuje im zamieszkanie pod jednym dachem razem z własną rodziną. Decyzja Morgana nie spotyka się z życzliwym przyjęciem jego żony Rachael, która wraz z synem Edmundem przybywa z Anglii do Hamburga – nie podoba się również jego przełożonym i współpracownikom, którzy uznają ją za przejaw pobłażliwości, słabości i niepożądanej w stosunku do niedawnego wroga współczującej sympatii. Rachael nie potrafi się odnaleźć w nowej dla siebie sytuacji: jest pogrążona w rozpaczy po śmierci starszego syna – Michael zginął podczas bombardowania – za tę tragedię obwinia rzecz jasna wszystkich Niemców, a tu nagle zostaje zmuszona do dzielenia z nimi przestrzeni życiowej, co jest wyzwaniem ponad jej siły. Niepewnie czuje się w roli pani domu, który do niej nie należy i z którego właścicielem mieszka pod jednym dachem. Nie potrafi znaleźć wspólnego języka z dawno niewidzianym mężem, wojna za bardzo zmieniła ich oboje. Początkowo nieufna i wrogo nastawiona do Stefana Luberta, z biegiem czasu poznaje go coraz lepiej, pozwala mu się do siebie zbliżyć, jednocześnie oddalając się od stale nieobecnego męża…
Myliłby się ten, kto uznałby tę powieść za zwyczajny romans osadzony w nietypowej scenerii. To zaledwie jeden z wątków, jakie porusza Rhidian Brook, być może najbardziej wyrazisty i znaczący, być może koncentrujący wokół siebie pozostałe, lecz podobnie jak one ilustrujący trudną, powojenną rzeczywistość. Tę zaś autor przedstawił z porażającym realizmem, rozmachem i w sposób zaskakująco wielowymiarowy, oczami nie tylko pokonanych, ale i okupantów; unikając jednoznaczności i postrzegania w kategoriach czerni i bieli, prezentuje całą galerię postaci do niedawna stojących po obu stronach barykady i postaw utrudniających tendencyjne zaszufladkowanie poszczególnych bohaterów. Sceneria powojennego Hamburga jest iście post-apokaliptyczna – w dumnym, niemieckim mieście niemal nie pozostał kamień na kamieniu; w ciągnących się kilometrami, piętrzących się ruinach wciąż są odnajdowane kolejne trupy, w stertach gruzów ukrywają się hordy na wpół zdziczałych dzieci żebrzących o jedzenie lub papierosy, które można wymienić na czarnym rynku, a wygłodniali i zdesperowani mieszkańcy snują się po swoim mieście w poszukiwaniu jedzenia, dachu nad głową i pracy, dźwigając je z ruin i próbując pomyślnie przejść procedury denazyfikacyjne umożliwiające rozpoczęcie nowego życia. Niemcy złamani, upokorzeni, pokonani, ulegli – takimi chcieliby widzieć ich brytyjscy okupanci, w taki sposób postrzega ich pułkownik Morgan, jednak prawda jest dużo bardziej skomplikowana i złożona. Oprócz Niemców pokroju Stefana Luberta, który nigdy nie identyfikował się z nazistami i klęskę Rzeszy przyjął właściwie z ulgą, są i tacy, którzy nigdy nie pogodzili się z porażką: członkowie i sympatycy Werwolfu stawiający opór aliantom czy ukrywający się hitlerowscy zbrodniarze próbujący wywieźć w pole brytyjskich oficerów wywiadu.
Także portret zwycięzców nie jest jednoznaczny, nie tylko ze względu na różnice narodowościowe, które, choć nie podane wprost, zaznaczone zostały dość wyraźnie – wystarczy wspomnieć paniczne, masowe ucieczki ludności cywilnej z terenów okupowanych przez wojska radzieckie czy szokujące nastawienie Amerykanów do procedur denazyfikacyjnych, którym nie tyle zależy na ukaraniu zbrodniarzy wojennych, ile na własnej korzyści. Oberwało się również Brytyjczykom traktującym swoją strefę okupacyjną jak jedną z niedawnych kolonii – jednym z naprawdę niewielu pozytywnych bohaterów jest pułkownik Morgan, obdarzony wyjątkowym poczuciem sprawiedliwości, współczujący idealista, któremu rzeczywiście zależy na odbudowie kraju i uzdrowieniu społeczeństwa. Jego postawa nie znajduje zrozumienia u przełożonych i współpracowników – przytłaczającej większości zależy jedynie na zrobieniu kariery, odegraniu na niedawnych wrogach i osiągnięciu maksymalnej korzyści w swojej uprzywilejowanej sytuacji. Postaci bohaterów – zarówno pierwszo, jak i drugoplanowe czy zgoła epizodyczne – zostały wykreowane z niezwykłą starannością i psychologiczną wiarygodnością.
Ciekawym kontrapunktem dla relacji pokonany – zwycięzca są stosunki między mieszkańcami hamburskiej posiadłości Lubertów. Na uwagę zasługuje szczególnie specyficzna więź między Friedą a Edmundem, coś pomiędzy fascynacją, strachem i nienawiścią oraz, rzecz jasna, związek Rachael ze Stefanem, choć może należałoby uwzględnić w tym kontekście także Lewisa. Mąż, mający więcej zrozumienia dla żałosnej sytuacji dawnych wrogów niż uczuć ukochanej kobiety, żona z okaleczoną przez wojnę psychiką znajdująca ukojenie i odzyskująca wewnętrzny spokój w ramionach Niemca równie okrutnie doświadczonego przez los, próbującego ułożyć sobie życie od nowa; wydaje się, że taka sytuacja musi doprowadzić do katastrofy. Rhidian Brook udowadnia, że niekoniecznie, a jest w tym tak przekonujący i autentyczny, że nie pozostało mi nic innego, jak pogodzić się z zastosowanym rozwiązaniem fabularnym. Jego dodatkowym atutem jest to, że doskonale wpisuje się ono w wymowę powieści i jej przesłanie.
W domu innego pozwala czytelnikowi zajrzeć w dawno minioną rzeczywistość powojennego chaosu, spojrzeć na nią oczami zarówno zwycięzców jak i zwyciężonych i uświadomić sobie, jak bardzo złożone, trudne do zanalizowania i bezsprzecznego określenia są kwestie winy, przebaczenia, sprawiedliwości i uczciwości. Pokazuje, że wojna krzywdzi i rani wszystkich, że człowiek, zadając innym cierpienie, jest jednocześnie sprawcą własnego. Trochę przewrotnie zwraca uwagę na fakt, że w wojnie nie ma zwycięzców – wszyscy wychodzą w niej okaleczeni, ale dopóki istnieje nadzieja, jest szansa na dźwignięcie z gruzów zrównanego z ziemią miasta i rozświetlenia mroków własnej duszy. Proza Rhidiana Brooka to ważny, skłaniający do refleksji głos pozwalający bardziej całościowo i z innej perspektywy spojrzeć na historię XX wieku. Gorąco polecam!
Autor: Rhidian Brook
Tytuł: W domu innego
Tytuł oryginału: The Aftermath
Przekład: Bohdan Maliborski
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 12 lutego 2014
Liczba stron: 350
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-64142-29-1
Kategoria: proza zagraniczna
Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/