Debiut Maxa Bentowa można potraktować jako mocne, krwawe wejście w świat prozy kryminalnej. Ten niemiecki pisarz dobitnie udowodnił swoim czytelnikom, że wie, jak powinien wyglądać ( i zachowywać się!) rasowy psychopata. Jednak, jak to często bywa w przypadku debiutów, autor nie ustrzegł się błędów. Jak więc prezentuje się Ptaszydło? Tego dowiecie się z recenzji.

Nils Trojan jest berlińskim komisarzem i, jak przystało na bohatera powieści kryminalnej, jest rozwiedziony. O dziwo nie ma problemów z alkoholem, choć nikt nie zdziwiłby się, gdyby po tym trudnym i przerażającym śledztwie zaczął je mieć. Trojan prowadzi bowiem sprawę brutalnego morderstwa, które z niejednego twardziela uczyniłoby płaczącą panienkę. Ofiara, młoda kobieta, została oślepiona, okaleczona na całym ciele a także ogolona na łyso. Na jej brzuchu śledczy znaleźli oskubanego, martwego ptaka. Policja wie, że morderca uderzy ponownie.

Tradycyjnie zacznę od plusów. Pierwszym i największym z nich jest niewątpliwie postać mordercy, tajemniczego psychopaty okaleczającego młode kobiety. Ogromną zaletą powieści jest fakt, iż autor bardzo oszczędnie wprowadza do fabuły informacje o tytułowym Ptaszydle, skupiając się raczej na rozwoju wydarzeń. Jednak im dalej w las, tym intensywniejsze stają się obrazy dotyczące mordercy. Zwiększa to niepokój czytelnika i sprawia, że coraz chętniej brnie on w powieść, by wreszcie dowiedzieć się wszystkiego o głównym antagoniście. Na sam koniec otrzymujemy dość przekonującą, złożoną postać wzbudzającego odrazę psychopaty. Również opisy morderstw należą do atutów powieści. Choć brzmi to dość makabrycznie, Bentow bardzo sugestywnie opisał zarówno lęk i paranoję ofiar, jak i okaleczone zwłoki. To mocny punkt Ptaszydła, który sprawia, że powieść nie tylko wciąga, ale również przeraża swoim realizmem.

Kolejnym plusem debiutu Bentowa jest swojego rodzaju dygresyjność. Autor za wszelką cenę stara się odciągnąć nas od głównego nurtu powieści, sprowadzając nas na manowce, by później powrócić ze zdwojoną siłą. Wykorzystywane przez niego zabiegi raz są udane, innym razem nie, jednak liczy się fakt, że nie pragnie on prowadzić swojego czytelnika prosto z punktu A do punktu B, ale stara się wprowadzić go w wykreowany świat. Dzięki temu łatwo zagłębiamy się w przedstawioną historię, czujemy jej mroczną atmosferę.

Postać Nilsa Trojana to już zupełnie inna bajka. Podchodzę do niej z dość ambiwalentnym nastawieniem. Uważam, że sam pomysł na stworzenie głównego bohatera mającego poważne problemy z napadami lęku jest bardzo dobry. Autor mógł go rozwinąć na kilka ciekawych sposobów. I choć początkowe sekwencje nastawiały mnie dość pozytywnie do tej postaci, tak im silniej zagłębiałam się w świat Ptaszydła, tym bardziej miałam ochotę szarpnąć tym mażącym się chłoptasiem. Niestety cała reszta postaci została kompletnie zaniedbana na rzecz pana Trojana, co mocno zadziałało na niekorzyść całokształtu. Prócz nijakiej (acz seksownej – jakżeby inaczej) psycholożki w otoczeniu Trojana nie ma zupełnie nikogo, kto posiadałby jakąkolwiek charakterystyczną cechę. Wychodzi więc na to, że najlepiej opisaną i najsilniej umotywowaną postacią jest nie kto inny, a morderca. Szkoda, że autorowi nie starczyło inwencji do stworzenia choć dwóch ciekawych i przekonujących bohaterów.

Ostatnim, ale najważniejszym i najbardziej bolesnym mankamentem powieści jest… śledztwo. Choć sam wątek mordercy jest bardzo dobrze poprowadzony, to widać, że autorowi zabrakło pomysłu jak poprowadzić samo śledztwo. Zarówno komisarz Trojan jak i jego koledzy nie robią praktycznie nic, oprócz mówienia o morderstwach i przeżywania, jak bardzo są one okropne. Dodatkowo, ku mojej wielkiej rozpaczy, autor zbyt często powołuje się na niesamowitego nosa Trojana, jego wspaniałą intuicję i oczywiście boską rękę, która to popycha go w odpowiednie miejsca akurat w tym czasie, w którym trzeba. Policja nie działa, tylko biadoli, a jak już coś robi, to tylko dzięki boskiej interwencji – nie brzmi to zbyt ciekawie, prawda? Takie zabiegi pojawiają się dość często w powieściach starych wyjadaczy, więc nie dziwi mnie fakt, iż Bentow również go zastosował. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości ktoś wybije mu to z głowy raz a dobrze.

Prócz sporych wad, Ptaszydło jest kryminałem, który czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Polecam go więc wszystkim tym, którzy nie wymagają zbyt wiele od prozy kryminalnej, oczekując jedynie dobrej rozrywki.

Autor: Max Bentow
Tytuł: Ptaszydło
Data wydania: 25 czerwca 2013
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 336
Gatunek: kryminał, sensacja