Brian Greene jest doświadczonym i uznanym autorem – ten fizyk teoretyczny, specjalizujący się w teorii strun i noszący tytuł profesora Columbia University, jest jednocześnie jednym z najbardziej znanych popularyzatorów nauki. Jest także autorem bestsellerów Piękno Wszechświata i Struktura Kosmosu. W swojej najnowszej książce autor wychodzi od stwierdzenia tego, co dla wielu podobnych mu, znakomitych uczonych jest już dziś niemal pewnikiem, a co nam, przeciętnym użytkownikom i użytkowniczkom rzeczywistości wciąż często wydaje się być abstrakcyjnym pomysłem rodem z literatury fantastyczno-naukowej: że nasz Wszechświat wcale nie musi być jedynym istniejącym Wszechświatem. To właśnie tej niezwykłej hipotezie oraz przemawiającym na jej korzyść faktom, obserwacjom i teoriom poświęcona jest Ukryta rzeczywistość; nie brak tu jednak także spostrzeżeń krytycznych czy też uczciwego przyznania, że czegoś jeszcze nie wiemy, że wciąż coś jeszcze musi zostać odkryte. Greene otwiera przed nami wrota do fascynującego świata nauki i jest przy tym wspaniałym przewodnikiem.
Autor odnosi się do dorobku Alberta Einsteina, którego badania pozwoliły nam rozpocząć poszukiwania tych wszechświatów, które nie są sprzeczne ze znanymi nam prawami fizyki. Naukowcy i naukowczynie zajmujący się fizyką, matematyką i astronomią przekonali się jednak, że nie są to poszukiwania łatwe, tak jak niełatwe jest rozwiązywanie skomplikowanych równań Einsteina. Ukryta rzeczywistość opisuje wyniki ich pracy. W książce Greene’a przeczytamy o światach równoległych i granicach rzeczywistości, o wieczności i nieskończoności i, oczywiście, o teorii strun (a więc koncepcji, w myśl której podstawowym budulcem materii nie są cząstki, lecz maleńkie – mniejsze od cząstek subatomowych – struny). Przeczytamy tu też o czarnych dziurach i o tym, czym jest wieloświat wyspowy, inflacyjny i kwantowy, a nawet zajrzymy w przyszłość (nauki)…
Jak wspomniałam, brak mi specjalistycznego wykształcenia; mimo to większość zawartych w książce informacji, spostrzeżeń i przemyśleń udało mi się zrozumieć (co było zresztą dodatkowym źródłem satysfakcji podczas lektury), a część z nich zaskoczyła mnie i spodobała mi się tak bardzo, że cytowałam dotyczące ich fragmenty, bądź streszczałam ich sedno osobom, które towarzyszyły mi podczas czytania. Było tak m.in. wtedy, kiedy poznawałam tzw. stałą kosmologiczną czy inaczej: ciemną materię – i nie czułam się przy tym jak ciemna masa. Dobrze było też czytać o tym, jak odkrycie Kopernika, choć bezdyskusyjnie doniosłe, było tylko pierwszym krokiem w procesie uwalniania nas od swoistego kosmologicznego antropocentryzmu. Wreszcie z pewnym zaskoczeniem odnotowałam, że ze zrozumieniem czytam nie tylko o dokonaniach Newtona, ale nawet Einsteina.
Ta łatwość zrozumienia zawartych w książce treści jest przede wszystkim zasługą autora (choć wolałabym wierzyć, że zawdzięczam ją swemu intelektowi), który pisze bardzo przystępnie i obrazowo. Nie zakłada żadnej specjalistycznej wiedzy u czytelnika, za to posługuje się klarownymi, trafnymi i działającymi na wyobraźnię metaforami. Dodatkowo niewątpliwym atutem tej obszernej publikacji jest przemyślana kompozycja treści. Greene w każdym rozdziale wychodzi bowiem od zagadnień najprostszych, czasem nawet takich, które poznawaliśmy w szkole, by stopniowo zwiększać skalę wyzwania stawianego przed czytelnikiem. Ostatnie strony każdego z rozdziałów to już lektura bardzo wymagająca, w przeciwieństwie do przeznaczonych dla kompletnych laików wstępów adresowana już do wytrawnego, obeznanego z tematem odbiorcy. Tam, gdzie sprawy się komplikują, autor służy nam niezbędnym wyjaśnieniem, z kolei tam, gdzie decyduje się omówić sprawy podstawowe, uprzedza co bardziej fachowego czytelnika, że oto nadchodzi fragment, który może on sobie po prostu przekartkować. Dzięki tym zabiegom Greene zdołał w jednym tomie zawrzeć treść ciekawą zarówno dla początkujących i zaawansowanych odbiorców, a przy tym stworzył książkę, do której wracać można wiele razy.
W książce pojawiają się dość liczne ilustracje – niestety czarno-białe i o przeciętnej jakości, ale jednak dobrze ilustrujące treść. Choć jakość wydania nie zachwyca i jest ledwie poprawna, to już na uwagę zasługuje opracowanie redakcyjne; szczególnie bogate przypisy, praktyczny indeks oraz godne uwagi propozycje dalszej lektury dla tych, którzy chcą poszerzać swoją wiedzę. Na pochwałę zasługuje także sam styl, jakim napisano książkę – przystępny, potoczysty, tam, gdzie to tylko możliwe, unikający naukowego żargonu i zastępujący go sugestywnym opisem. W tym sensie książka czerpie z najlepszych tradycji anglosaskiej literatury popularnonaukowej i naukowej, która ma nie tylko uczyć (i to w sposób zrozumiały dla każdego), ale także rozbudzać zainteresowania i dostarczać rozrywki. Nie jest to może lektura do poduszki; poza tym książka liczy sobie ponad 450 stron, mimo to jest przystępna i ciekawa. Moją sympatię zresztą wzbudził także sam autor, piszący często w pierwszej osobie i dzielący się z czytelnikiem wspomnieniami chwil, które zaważyły na jego zainteresowaniach fizyką.
Ukryta rzeczywistość to z pewnością książka warta uwagi nie tylko osób zainteresowanych fizyką i astronomią (choć im oczywiście polecam tę pozycję w szczególności), ale także tych, którzy z fizyką mieli burzliwe relacje, a nawet są trochę na bakier – Greene dokonał wielkiego dzieła przystosowania swej publikacji do potrzeb i możliwości i jednych, i drugich. Jest to wreszcie publikacja, która powinna zainteresować miłośników i miłośniczki fantastyki naukowej, daje bowiem możliwość skonfrontowania wizjonerskich pomysłów autorek i autorów s-f z aktualnym stanem wiedzy naukowej na temat wszechświata (czy raczej wszechświatów).
Autor: Brian Greene
Tytuł: Ukryta rzeczywistość. W poszukiwaniu wszechświatów równoległych
ISBN: 978-83-7839-380-1
Tytuł oryginału: The hidden reality
Data wydania: październik 2012
Wydawca: Prószyński i S-ka
Seria: Na ścieżkach nauki
Format: 142mm x 202mm
Liczba stron: 488
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Tomasz Krzysztoń
Kategoria: Popularnonaukowe