Bezpotomna śmierć Zygmunta II Augusta w 1572 roku ostatecznie zakończyła panowanie dynastii Jagiellonów. Po okresie bezkrólewia, w czasie obrad pierwszego w historii Polski sejmu elekcyjnego, szlachta wybrała na króla Henryka de Valois, czwartego syna francuskiego władcy Henryka II i Katarzyny Medycejskiej. Pozostawił on daleko w tyle pozostałych kandydatów do polskiej korony: arcyksięcia Ernesta Habsburga, cara Iwana IV Groźnego i Jana III Wazę, szwedzkiego króla, męża siostry Zygmunta Augusta, Katarzyny Jagiellonki. Zwycięstwo frakcji francuskiej było zarazem wielkim sukcesem ambitnej Medyceuszki, która za wszelką cenę dążyła do osadzenia wszystkich swych synów na tronie i gdy nie powiodły się próby ożenienia Henryka z Elżbietą I i królową Szkotów – Marią, zaczęła starać się dlań o polską koronę. Nasz pierwszy król elekcyjny nie był specjalnie zachwycony faktem, że musi opuścić ukochaną Francję i udać się do kraju, o którego historii i obyczajach nie miał najmniejszego pojęcia…

Pojawienie się nowego monarchy wraz z dworem wywołało ogromny szok kulturowy, będący przyczyną wielu nieporozumień i tarć między Francuzami a Polakami; wszechstronnie wykształcony, młody, przystojny i ambitny, lubiący się stroić i bawić Walezy, który już w swojej dawnej ojczyźnie zdążył dorobić się miana księcia Sodomy, tęskniący za swobodą obyczajową i realiami, w których się wychował, bez politycznego doświadczenia, otaczający się złymi doradcami, kompletnie nie rozumiejący swoich poddanych, nie interesujący się polskimi sprawami i nie traktujący poważnie swoich obowiązków, był uważany przez Polaków za zniewieściałego i rozpustnego hulakę nie potrafiącego sprostać oczekiwaniom, jakie w nim pokładano. Sam Henryk źle się czuł w swoim nowym królestwie i z niecierpliwością wyczekiwał nowin z Francji; doszło nawet do tego, że modlił się o śmierć swojego królewskiego brata, a gdy do tego doszło i został następcą tronu, w wielkim pośpiechu opuścił Polskę i objął tron Francji. W ten oto niechlubny sposób zakończyło się panowanie pierwszego polskiego króla elekcyjnego.

Ten nieco przydługi wstęp jest moim zdaniem konieczny, aby wprowadzić czytelnika w klimat powieści Renaty Czarneckiej. Akcja Signory Fiorelli, kapeluszniczki królowej Bony rozpoczyna się w momencie, kiedy mieszkańcy Krakowa oczekują na przybycie nowo wybranego króla. Nastroje panujące w mieście są skrajne, oczekiwania wobec nowego monarchy – ogromne, a ciekawość jeszcze większa. Katolicy widzą w Walezym obrońcę wiary, który wreszcie rozprawi się z innowiercami, protestanci, mający w pamięci noc św. Bartłomieja, winią go za rzeź współwyznawców i obawiają się jego rządów, podobnie jak Żydzi, którym dobrze wiodło się pod tolerancyjnym panowaniem ostatniego Jagiellona. Największe bodajże nadzieje wiążą z osobą nowego władcy dwie kobiety – siostra Zygmunta Augusta i późniejsza żona Stefana Batorego, królewna Anna Jagiellonka, podstarzała infantka, której obiecano małżeństwo z młodym i przystojnym synem Katarzyny Medycejskiej. Anna jest nim zauroczona i bardzo liczy na wzajemność. Niestety, Walezemu nie w smak jest ożenek ze starszą o trzydzieści lat królewną – robi wszystko, by wyplątać się z tej sytuacji. Nieustannie marzy o powrocie do Francji zapełniając czas rozrywkami i rozpustą, wszystko jedno z kim, jak i gdzie, co mocno bulwersuje polskich wielmożów.

Zupełnie inna jest signora Fiorella Carpaccio, włoska kapeluszniczka, która lata swej świetności, przypadające na czasy panowania Bony Sforzy, dawno ma już za sobą. Fiorella marzy o powrocie do rodzinnych Włoch, wcześnie jednak chce odłożyć wystarczającą sumę pieniędzy, by stare lata przeżyć w spokoju i dostatku. W krakowskiej kamienicy prowadzi zakład kapeluszniczy, zatrudnia w nim piękne i młode pracownice. Signora Carpaccio jest bowiem nie tylko utalentowaną i wziętą szwaczką, ale również bezwzględną stręczycielką dobrze znaną w kręgach dworskich i mieszczańskich. Trudni się ponadto aranżowaniem małżeństw, usuwaniem niechcianych ciąż, a nawet czarną magią. Jest w Krakowie osobą znaną, traktowaną z niechętnym szacunkiem, ale i obawą – ze względu na jej domniemane umiejętności i szerokie znajomości. Ma w związku z tym wielu wysoko postawionych wrogów, z którymi radzi sobie z lepszym lub gorszym skutkiem. Dzięki upodobaniom nowego króla do towarzystwa kobiet podejrzanej konduity i rozpasanie towarzyszącego mu dworu liczy na łatwy i szybki zarobek, który umożliwi jej powrót do Włoch. Jednak wydarzenia, w jakie uwikła się za sprawą Henryka Walezego, przeszkodzą w realizacji jej planów.

Biorąc do ręki powieść Renaty Czarneckiej, nie spodziewałam się, że głównym jej bohaterem będzie… XVI – wieczny Kraków. Tak właśnie – nie tytułowa kapeluszniczka, nie Anna Jagiellonka, ani nawet nie Henryk Walezy czy inne postaci, od których aż się roi na kartach powieści; wszystkie one, niezależnie od tego, czy są historyczne, czy fikcyjne, funkcjonują na równych prawach i są jednakowo ważne dla fabuły, choć żadna z nich nie wiedzie prymu. Fiorella Carpaccio i jej losy są czymś w rodzaju klamry spinającej ramy powieści łączącej jej bohaterów i stanowiącej punkt wyjścia dla co najmniej kilkunastu historii mieszkańców Krakowa – począwszy od rezydentów Wawelu, dworzan i szlachty, poprzez bogatych mieszczan, kupców i rzemieślników różnych narodowości i wyznania, po miejską biedotę, żaków, prostytutki i żebraków. Autorka niezwykle barwnie i z ogromną dbałością o historyczno – obyczajowe szczegóły ukazała przekrój ówczesnego krakowskiego społeczeństwa, znakomicie przedstawiła życie codzienne mieszkańców miasta, ich powszednie troski, problemy i radości. Nie skoncentrowała się jedynie na wielkiej polityce – walce o wpływy polskich możnowładców, dworskich intrygach, tarciach między szlachtą polską i francuską, wreszcie kontrowersyjnych i bulwersujących poczynaniach Henryka Walezego – ale niezwykle sugestywnie ukazała rozmaite przejawy mieszczańskiego życia oraz specyfikę żydowskiej społeczności Kazimierza. Z równą swadą odmalowała sceny gwarnego jarmarku, swatanie córki bogatego kupca, zatargi żaków ze strażą miejską, zamieszki skierowane przeciw Żydom, brudne interesy miejskich oficjeli, jak i tortury, egzekucje czy uprawianie czarnej magii. Obrazy wyczarowane przez wyobraźnię Czarneckiej, podparte gruntowną wiedzą historyczną, zachwycają swoją malowniczością, siłą wyrazu i dynamizmem; autentyzm fabuły wzmaga słownictwo zaskakujące nie przesadną stylizacją mogącą zniechęcać do lektury co poniektórych czytelników, ale dosadnością idealnie oddającą realia panujące w konkretnym środowisku i okresie historycznym. Psychologiczna wiarygodność bohaterów, bogactwo i różnorodność charakterów postaci, wierność historycznym przekazom jak i barwne tło obyczajowe oraz język znakomicie oddający ducha epoki to największe atuty powieści, za sprawą których nie można wprost oderwać się od lektury. Nie jest to proza kojarząca się z podręcznikami historii, gdzie czytelnik obcuje z suchymi faktami podanymi wyważonym, uładzonym stylem i nie ma najmniejszej ochoty zastanawiać się nad ciągami przyczynowo – skutkowymi każdego wydarzenia; powieść Renaty Czarneckiej jest jak podróż w czasie, za sprawą której znane skądinąd fakty nabierają znaczenia i głębi, stają się bardziej intrygujące i nieporównywalnie ciekawsze. Postaci historyczne jawią się nam jako istoty z krwi i kości, pełne życia, cudownie wielowymiarowe, targane emocjami, dzięki którym stają się nam bliższe i lepiej rozumiane. Nie sposób jednoznacznie ocenić ich motywacji i postępowania, zaś ich większe i mniejsze grzeszki czy zgubne namiętności mocno intrygują, a bywa, że i fascynują. Wielkie brawa należą się autorce za to, że pikantne szczegóły dotyczące orientacji seksualnej króla i jego prowadzenia się zostały przedstawione zgodnie z materiałami historycznymi, ale zarazem, pomimo niejakiej dosadności, a nawet wulgarności, z wielkim taktem i wyczuciem, dzięki czemu zupełnie nie rażą. Jasne jest, że Czarneckiej nie chodziło o epatowanie czytelnika sensacjami na temat Walezego, ale raczej o przydanie głębi jego psychologicznemu portretowi. Tak zresztą skonstruowana jest każda postać powieści: wyraziście, ale niejednoznacznie, obdarzona osobowością w różnych odcieniach szarości, niezależnie od tego, czy jest to poślednia dama dworu, żydowski kupiec, krakowski żak czy miejski kat.

Proza Renaty Czarneckiej zachwyca bogactwem szczegółów i faktów historycznych podanych w nadzwyczaj atrakcyjny sposób, barwnością panoramy społeczno-obyczajowej XVI-wiecznego Krakowa, sugestywnie odmalowanym klimatem epoki, a przede wszystkim genialnie nakreślonymi postaciami znanymi z podręczników historii. Gorąco polecam wszystkim miłośnikom prozy historycznej; warto dostrzec, że Philippie Gregory wyrasta godna rywalka, co mnie bardzo cieszy – od dawna mam ochotę na solidną dawkę polskiej historii w wydaniu równie atrakcyjnym co serwowana przez moją ulubioną mistrzynię powieści historycznej. Pani Renato, z niecierpliwością czekam na więcej!

Naszą alternatywną recenzję książki przeczytasz TUTAJ.

Autor: Renata Czarnecka
Tytuł: Signora Fiorella, kapeluszniczka królowej Bony
Wydawnictwo: Skrzat
Data wydania: 2010
Liczba stron: 492
Okładka: miękka
ISBN; 978-83-7437-568-9
Kategoria: powieść historyczna

Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/