O książce:
W 1001 roku Thorgils Leiffson, będący dzieckiem Leifa Szczęściarza i Thorgunny, dopływa do brzegów Grenlandii, gdzie wychowuje go młoda Gudrid. Thorgils to bohater odznaczający się bystrością i umiejętnością dostosowania do okoliczności. Po swojej matce odziedziczył zdolność jasnowidzenia. Jego mentorzy uczą go starych obyczajów i ostrzegają przed nadejściem Białego Chrysta na ziemie Starych Bogów. Sterowany żądzą przygód oraz zamiłowaniem do wędrówek typowych dla ulubionego boga, Odyna, Thorgils wyrusza w świat niewyobrażalnych niebezpieczeństw i odkryć…
Tytuł: Wiking pt Dziecko Odyna
Tytuł oryginalny: Viking: Odinn’s Child
Autor: Tim Severin
Wydawnictwo: Anakonda
Miejsce wydania: Warszawa
Wydanie polskie: wrzesień 2013
Rok wydania oryginału: 2005
Kategoria: powieść historyczna
Wiking pt Dziecko Odyna
Tim Severin
(fragment)
Snorri wyruszył na Ospaka trzy tygodnie później, mając przewagę liczebną. Każdy sprawny robotnik, w tym i ja, przyłączył się do wyprawy. Maszerując przez wrzosowisko, napotkaliśmy kolumnę pięćdziesięciu wieśniaków prowadzonych przez sąsiadującego lokalnego przywódcę, Sturlę, który przyprowadził swoich ludzi, by pomóc w ataku. Nasze połączone siły zapewne liczyły już co najmniej osiemdziesięciu wojaków, chociaż jak zwykle, tylko kilku z nas było wyszkolonymi wojownikami. Każdy niósł miecz lub topór oraz sztylet, ale w oczy rzucał się niedobór rynsztunku bojowego. Kilku miało skórzane płaszcze z naszytymi płytkami metalu, lecz większość wieśniaków, w kwestii ochrony przed pociskami miotanymi z wału przez Ospaka i jego ludzi, polegała na swoich drewnianych tarczach i grubych skórzanych kurtkach. W całej naszej idącej na wojnę grupie naliczyłem zaledwie tuzin metalowych hełmów, z których jeden był wiekowy. Zamiast nowoczesnego stożkowego kształtu z ochroną na nos ten był okrągły jak miska na pudding i miał maskę twarzową chroniącą wojownika. Nie zdziwiłem się, widząc, że nosił go Thrand.
Zwiadowcy Ospaka zapewne zauważyli nasz przemarsz, ponieważ kiedy jego gospodarstwo znalazło się w polu widzenia, bramy były już zamknięte i zabarykadowane. Widzieliśmy, że jego ludzie zajęli pozycje na podwyższonym pasażu. Snorri i Sturla odbyli krótką naradę. Uradzili na niej, że aby najlepiej wykorzystać przewagę liczebną, powinni w tym samym momencie zaatakować cztery strony fortecy. Snorri zdecydował, że on będzie walczył przeciw grupie dowodzonej przez Hrafna Wikinga, podczas gdy Sturla i jego ludzie zaatakują ten fragment warowni, którym dowodził Ospak.
Oblężenie rozpoczęło się od gradu kamieni i małych głazów, którymi ciskały obie skonfliktowane strony. W tej fazie bitwy obrońcy stojący na podwyższeniu mieli znaczącą przewagę, ponieważ mogli zrzucać kamienie na każdego napastnika, który podszedł zbyt blisko. Ich słabością był ograniczony dostęp do kamieni i innych pocisków, siły Snorriego i Sturli przez pierwszą godzinę ataku wykonywały więc manewry mające na celu zmylenie przeciwnika, podchodząc pod palisadę, wykrzykując inwektywy i rzucając kawałkami skał, a następnie zawracając na pozycje wyjściowe, unikając nadlatujących z góry kamieni. Kiedy obrońcom wyczerpywał się zapas kamieni, atakujący podbiegali pod palisadę, koncentrując się na ufortyfikowanej bramie, i próbowali przebić się przez nią, siekąc i wyważając poszczególne deski. Niemniej jednak ta taktyka nie okazała się zbyt skuteczna, ponieważ brama została porządnie zbudowana, a obrońcy odpierali szturm. Nacierający nie rzucali wielu włóczni, ponieważ odbijały się one od palisady, a jeśli któraś przeleciała przez mur i wylądowała w środku, jeden z obrońców mógł ją podnieść i odrzucić z powrotem z lepszym skutkiem. Z prostego powodu jedynie kilku ludzi po obu stronach używało łuków i strzał – Islandczycy wolą walkę wręcz.
Atak trwał już od kilku godzin, kiedy wydało mi się, że atakującym zaczyna brakować entuzjazmu. Właśnie w tej chwili Thrand pokazał, ile jest wart. Wciąż będąc w swoim starodawnym hełmie, oddzielił się od naszej grupy, pobiegł pod palisadę, podskoczył, co w połączeniu z jego wzrostem pozwoliło mu zahaczyć swój topór bitewny o szczyt fortecy. Następnie obiema rękami złapał za stylisko topora i podciągnął się do góry, przełożył nogę przez szaniec i wskoczył na pasaż. Tam stanął twarzą w twarz z Hrafnem Wikingiem, który ruszył na niego, rycząc ze złości. Thrand uchylił się przed niezdarnym pchnięciem włóczni wikinga, wojownika z brodą zaplecioną w warkoczyki pozbawił równowagi i zaatakował jego rękę trzymającą włócznię. Cios toporem był perfekcyjnie wymierzony. Wbił się Hrafnowi w prawe ramię i odciął rękę od ciała. Hrafn zatoczył się, ześlizgnął z pasażu i spadł z łomotem w dół. Zaskoczeni ludzie Ospaka patrzyli wstrząśnięci na ciało swojego bojownika. Thrand wykorzystał moment zaskoczenia, zeskoczył z palisady i wrócił do naszej grupy. Jego interwencja podcięła skrzydła obrońcom. Ludzie Ospaka zaczęli walczyć z mniejszym zaangażowaniem. Widząc to, Snorri posłał mnie z wiadomością do Sturli, który nacierał po przeciwnej stronie. Miałem mu powiedzieć, żeby wykorzystując chaos obrońców, zmobilizował ludzi do ostatecznego ataku.
Obiegłem warownię dookoła, przeskakując przez niskie mury z darni, które wyznaczały pastwiska przydomowe, i dotarłem do Sturli w samą porę, żeby zobaczyć, jak posuwa się do przodu, dzierżąc w dłoni broń, którą z trudem udało mi się rozpoznać. Była to cienka płaska deska, mniej więcej długości męskiego ramienia, jaką po raz pierwszy widziałem w Winlandii, kiedy zostaliśmy zaatakowani przez Skraelingów, a ostatnio ukazała mi się w moim sennym koszmarze. Służyła do wyrzucania włóczni. Nie mam pojęcia, jak Sturla wszedł w posiadanie tej broni. Wiedział jednak, jak się nią posługiwać, ponieważ podbiegł na tyle blisko palisady, żeby celnie wymierzyć. Ospak zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego, co niesie Sturla, ponieważ kiedy zauważył, że podszedł on tak blisko, przyskoczył do krawędzi podwyższonego pasażu, zrobił obsceniczny gest i oburącz podniósł nad głowę duży kamień, chcąc zrzucić go Sturli na głowę. Ospak był ubrany w ochronną zbroję, na którą stać było tylko nielicznych Islandczyków – długą do ud zbroję kolczugową, która chroniła większość jego ciała. Widząc swój cel, Sturla użył miotacza włóczni i wypuścił pocisk. Włócznia wystrzeliła w górę. Żelazna głowica była długa i smukła, miała dwie flansze, które służyły za skrzydła. Za nią ciągnęła się linka. Czubek włóczni bez problemu wbił się w udo Ospaka, a kiedy ten się zatoczył, Sturla chwycił linę i szarpnął nią z całej siły. Niczym ryba przebita harpunem Ospak został dosłownie oderwany od muru i pociągnięty w dół. Nakazując gestem swoim kompanom, żeby się nie zbliżali, Sturla podbiegł, wyjął sztylet i pchnął Ospaka w serce.
Śmierć przywódcy położyła kres obronie. Opuścili broń i zaczęli wykrzykiwać, że opuszczą budynek, jeśli pozwolimy im wyjść z tego cało. Po chwili podwójna brama palisady została otwarta. Snorri, Sturla i reszta weszli do środka warowni, gdzie znaleźliśmy przestraszonych i zmęczonych bandytów. Hrafn, Ospak i jeszcze jeden człowiek byli jedynymi ofiarami śmiertelnymi, ale wielu obrońców odniosło mniejsze obrażenia i stłuczenia. Snorri dotrzymał słowa i był niezwykle łaskawy w sprawie kary dla nich. Od razu zarządził krótkie przesłuchanie i jako miejscowy godi skazał najgorszych łotrów na wygnanie. Nie miał możliwości prawnych, żeby wypędzić ich z Islandii, ale mógł zakazać im wstępu na teren Fiordów Zachodnich pod groźbą osądzenia ich na następnym Althingu jako banitów. Ludzie Ospaka mieli zostawić swoją broń, natychmiast opuścić gospodarstwo i nigdy tu nie wracać. Snorri wielkodusznie potraktował wdowę po Ospaku i jego syna. Wdowa, jak rzekł, nie miała żadnego wpływu na zachowanie męża, a chociaż syn walczył w warowni, był honorowo zobowiązany do obrony reputacji rodziny. Wcześniej nie był zamieszany w żadne rozboje i w związku z tym Snorri ogłosił, że wdowa i syn mogą przejąć po zmarłym gospodarstwo i ziemie.