Cienie w mroku Michelle Paver, choć wydane zostały w czerwcu tego roku, na polskim rynku miały pojawić się już w styczniu. Wiem to, bo zapowiedzi wydawnictwa W.A.B śledzę z uporem maniaczki, wyłuskując z nich coraz to lepsze pozycje. Podobnie było z książką Paver, na którą uparłam się, jak na mało co, sama właściwie nie wiedząc, czemu to robię. Z miesiąca na miesiąc przekładałam zamówienia, czekając na tę powieść angielskiej pisarki. I w końcu się doczekałam. Listonosz zapukał do mnie pewnego letniego dnia i wręczył mi przesyłkę z wydawnictwa. A ja zaczęłam się zastanawiać – dlaczego tak bardzo chciałam mieć tę książkę?

Cienie w mroku to historia Jacka Millera, ubogiego pracownika fabryki papeterii, który pragnął zostać światowej sławy fizykiem. Jego życie zmienia się w chwili, w której decyduje się na roczną ekspedycję naukową. Razem z czterema śmiałkami wyrusza do Spitsbergen. Jednak do tajemniczego Gruhuken, które jest celem wyprawy, dociera tylko troje z nich, w tym właśnie Jack. Młodzi badacze przygotowują się do długiej nocy polarnej, w której przyjdzie im zmierzyć się nie tylko z brakiem słońca, ale przede wszystkim z mrokami swojego umysłu.

Powieść Paver została zapisana w formie pamiętnika głównego bohatera, Jacka, który spisuje w nim wszystkie wydarzenia związane z ekspedycją naukową. Choć jest to niewątpliwie zabieg ryzykowny (w ten sposób autorka rezygnuje z wielu rozwiązań fabularnych, a także pogłębiania psychiki reszty bohaterów), wyszedł on na dobre Cieniom w mroku. Dodaje on autentyzmu, który w prozie tego typu jest bardzo pożądany. Prócz tego możemy z czystym sumieniem zająć się analizą stanów umysłowych tylko jednego bohatera, zamiast głowić się nad zachowaniem i uczuciami całej reszty postaci. Cienie w mroku są więc teatrem jednego aktora, któremu przyszło borykać się z niecodziennymi okolicznościami – przygnębiającą samotnością i nieprzerwaną ciemnością. Mogę z całą pewnością policzyć to pani Paver na plus.

Czytając powieść Michelle Paver, nie mogłam pozbyć się pewnego skojarzenia, które zostało ze mną już do końca lektury. Być może chodzi o lata, w których autorka umieściła owe wydarzenia, a może o atmosferę, którą budowała – pewne jest to, że od początku Cieniów w mroku aż do samego ich końca w głowie miałam tylko jedno nazwisko: Blackwood. A jest to nie byle jakie nazwisko! Mistrz mrocznej, gęstej atmosfery, niedościgniony wzór pisarzy literatury grozy, o którym słyszało stanowczo zbyt niewielu. Klimat, który udało się zbudować autorce w Cieniach w mroku przyrównać można do dusznego nastroju Wierzb – najgenialniejszego opowiadania Blackwooda. Niewątpliwie sama tematyka okazała się w tym bardzo pomocna. Nie ma przecież nic mroczniejszego od ciągnącej się w nieskończoność nocy, rozdzierającej tęsknoty za światłem i samotności, której nic nie jest w stanie przerwać. W niektórych momentach można poczuć ciarki na plecach.

Sama fabuła powieści nie wydaje się zbyt wciągająca i wcale nie musi taka być. Ot, kolejne nawiedzone miejsce, jakich na pęczki w typowych ghost stories. Jednak Cienie w mroku to nie książka o duchach, lecz o ludzkich słabościach. To psychologia, zachowanie człowieka w niesprzyjających warunkach jest tutaj najważniejsze. Paver opisuje poczynania mężczyzny, który zmaga się z własnym losem i naturą – nieprzyjazną, piękną i przerażającą w swoim nieokiełznaniu. Głównie dlatego forma pamiętnika wyszła Cieniom w mroku na dobre. W tej powieści nie chodzi bowiem o samą historię, lecz o długie rozważania i pokazanie faz lęku, który paraliżuje i trwale zmienia kruchą psychiczną równowagę.

Są jednak rzeczy, które w powieści Paver mnie ubodły. Drobnostki, których być tam nie powinno. Pierwszą z nich jest ciągle wałkowany problem ubóstwa głównego bohatera. Choć jest to jak najbardziej zrozumiałe (w końcu to jego przegrane życie obserwujemy), wypada to bardzo nienaturalnie, jakby autorka nie potrafiła wyrazić surowego żalu młodego mężczyzny, zastępując go zwykłym biadoleniem, aby tylko zaznaczyć, że bohater jest biedny i jest mu z tym źle. Mało subtelne, zwłaszcza w porównaniu z barwnymi i ciekawymi opisami lęku i paranoi. Drugim minusem są dialogi, które najlepiej będzie nazwać wydumanymi. Nie wszystkie są takie, nie wszystkie rażą patetycznością i nienaturalnością, lecz jest ich stanowczo zbyt wiele. Całe szczęście – dialogi grają w powieści rolę drugorzędną.

Prócz tych drobnych niedociągnięć, które jestem w stanie wybaczyć pani Paver, Cienie w mroku to powieść wciągająca, mroczna i niezwykle mocno oddziałująca na wyobraźnię. Arktyczne zimno, długa noc i mroki ludzkiego umysłu – mieszanka wybuchowa, która sprawi, że Cienie w mroku przeczytacie z zapartym tchem.

Autorka: Michelle Paver
Tytuł: Cienie w mroku
Data wydania: czerwiec 2013
Liczba stron: 240
Wydawnictwo: W.A.B
Gatunek: thriller