Akcja toczy się dwutorowo – w Paryżu w dziewiętnastym wieku i w Polsce – w dwudziestym pierwszym. Głównymi bohaterkami są piękne i silne kobiety. I tak odpowiednio – Róża z Wolskich jest początkowo kilkuletnią niemową, ‘zasmarkaną Poleczką’, a z czasem staje się cenioną malarką i portrecistką; zaś Nina jest młodą historyczką sztuki z Warszawy. Co je łączy? Bez wątpienia apodyktyczne, zaborcze matki, z zacięciem tępiące ich przyjaciół i ewentualnych partnerów, niczym nie wykazujące zainteresowaniami pasjami córek oschłe matrony. Wiążą je także obrazy, które Róża namalowała w Paryżu, a które teraz, za czasów Niny, wiele lat po śmierci malarki, rzekomo giną w tajemniczych okolicznościach…
Róża – [b]yło w niej coś nieoczekiwanego. Jakaś świeżość, niewinność, która raz po raz różowiła jej policzki uroczym rumieńcem. Przyjeżdża do Paryża z matką, Krystyną Wolską, do wuja Izydora Ziółkowskiego, by leczyć się u najlepszych specjalistów. W kraju nikt nie wie jak sprawić, by dziewczynka zaczęła mówić po tym, jak straciła tę umiejętność. ‘Miasto świateł’ ma być lekiem na całe zło tego niesprawiedliwego świata, w jakim przyszło żyć pięknym damom. Niestety, po niespodziewanej śmierci wuja, kobiety żyją jak żebraczki, wyprzedają wszystko, co mają, by przeżyć. Kiedy ubóstwo miesza się z chorobą, smutkiem i brakiem nadziei, z odrętwienia wyrywa Różę spotkanie z księciem Rogerem de Vallenrodem, w którym panienka Wolska szybko się zakochuje (Być przy nim, patrzeć nań, słuchać go – oto jedyne, czego oczekiwała. Starając się nie myśleć o nieuchronnym rozstaniu, zachłystywała się wzajemną bliskością, tak nieoczekiwaną i tak słodką). Ów mężczyzna będzie dla młodej Polki źródłem wielkich marzeń, namiętności i pasji, ale i rozczarowania i smutku…
Nina nie żyje w biedzie i nie cierpi na żadną chorobę, która wymagałaby odpowiedniej kuracji za granicą. Jej życie to praca na uczelni, spełnianie próśb matki i załatwianie za nią różnych spraw. Przez przypadek kobieta natrafia na obraz Róży z Wolskich w Gutowie (Jak to się dzieje, że patrzę na tych wszystkich ludzi i zazdroszczę im tego miasteczka, tego rynku, tej cukierni? Że wydaje mi się to wszystko takie urocze, swojskie, bezpieczne i bliskie?), co uruchamia kolejne intrygujące wydarzenia…
Obok Róży i Niny bohaterem Podróży do miasta świateł jest także tytułowe miasto – Paryż. Autorka skrupulatnie je przedstawiając, dała nam szansę odbycia spaceru po dziewiętnastowiecznej metropolii, licznie odwiedzanej przez turystów i otwierające się na nowoczesność. Wraz z nim udało jej się ukazać czytelnikowi świetnie odmalowany obraz epoki, tego, czym wtedy żyli ludzie i jakie ta stolica mody potrafiła wywrzeć wrażenie na przybyszach: ’Miasto świateł’ zachwycało (…) na tysiąc różnych sposobów i z pewnością żadne inne miejsce na świecie nie mogło konkurować z Paryżem, który po zmroku robił jeszcze większe wrażenie niż za dnia, kiedy zadziwiał i przerażał ogromem budynków, hałasem czynionym przez powozy oraz pieszych na bulwarach, zachwycał pięknem kościołów, mnogością pałaców, szerokością ulic, urokiem parków, szokował liczbą teatrów, restauracji, pasaży czy pawilonów wzniesionych specjalnie na wystawę światową. Brzmi zachęcająco, prawda?
Najnowsza powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk jest moim zdaniem lepsza niż Cukiernia Pod Amorem”(być może ze względu na to, że koncentruje się ona zdecydowanie na jednej/dwóch postaciach). Róża jest niezwykle dopracowaną bohaterką. Autorce udało się doskonale oddać jej uczucia i obawy, zamiłowanie do sztuki, wszelkie namiętności i emancypację. Zadawane przez nią ważkie pytania (Dlaczego małżeństwo to niby jedyna droga dla kobiety? Dlaczego malarstwo to męski świat?), bunt przeciw traktowaniu kobiet jako przedmiotów wymiany handlowej czy siła z jaką chłonęła informacje dotyczące sztuki malarskiej czy dostępne jej książki, m.in. George Sand (Róża oglądała rysunki w książkach, wodząc po nich palcem, jakby chciała zapamiętać kształty. Potem zamykała oczy i wyobrażała je sobie, starając się przywołać w pamięci jak najwięcej szczegółów. (…) Póki więc było widno, czytała książki w zapamiętaniu, niepomna na dojmujący chłód i marznące dłonie. Po kilku dniach znała już wszystkie niemal na pamięć), zaintrygowały mnie. Należy wspomnieć także o tym, że Podróż… jest powieścią o sztuce i jej twórcach, o tym, że wymaga ona wyrzeczeń, a każdy artysta musi się kierować egoizmem, zaś jej uprawianie (…) to najwyższy stopień wolności. Stwarzasz świat takim, jakim chciałabyś, aby był. Nikt nie narzuca ci reguł, jesteś swoim własnym bogiem. Dla niektórych to tak ważne, że w oczekiwaniu sukcesu gotowi są przez całe lata przymierać głodem.
Żeby nie przedłużać, napiszę jedno tylko zdanie: warto było czekać na Podróż…, by teraz trzymać w rękach kawałek dobrej polskiej prozy, której reklama, piękne słówka, czy lukrowane opinie wcale nie są potrzebne, bo obroni się sama. Polecam.
Cytaty za: Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich, Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Nasza Księgarnia, Warszawa 2012.
Tytuł: Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich
Autorka: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Wydawca: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2012
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Format: 1135×204 mm
ISBN: 978-83-10-12402-9
Kategoria: proza polska, obyczajowe