Gombrowicz wielkim pisarzem był. Twórcę tego kalibru poznać można po podziale odbiorców, którego jest przyczyną. Pierwszy z obozów tworzą jego wyznawcy. Ci z kolei dzielą się na miłośników w pełni rozumiejących przekaz mistrza oraz na tych, którym w zupełności wystarcza widok szanowanego nazwiska wśród własnych, rzadko eksploatowanych zasobów książkowych. W opozycji do grona zwolenników stoją zawzięci krytycy. Arsenał przeciwników jest z reguły niezwykle bogaty, obejmuje on bowiem zarzuty wobec treści zawartych w publikacjach kontrowersyjnego autora, formy przez niego stosowanej, a nierzadko nawet życia prywatnego. Witold Gombrowicz zadowolił obie grupy odbiorców, wprowadzając swój Trans-Atlantyk na szerokie wody rynku wydawniczego. Dzieło zatonęłoby prawdopodobnie pod wpływem fali negatywnych komentarzy, gdyby nie pogotowie ratunkowe w postaci czytelników zachwyconych gombrowiczowską prozą.

Istnieje kanon dzieł, do których nieznajomości zwyczajnie nie należy się głośno przyznawać. Trans-Atlantyk zasila listę owych literackich gigantów, czyniąc Witolda Gombrowicza pisarzem kultowym. Jest to sytuacja o tyle zaskakująca, że powieść powstawała z myślą o wywołaniu niemałych kontrowersji wśród odbiorców, czego powodem stać się miał brak poszanowania autora dla sacrum. Czym jest świętość, którą odważył się zbrukać Wielki Gombrowicz? Ojczyzną. W tym momencie należy się jednak sprostowanie, Trans-Atlantyk daleki jest bowiem od bezpodstawnej krytyki czy silenia się na skandalizujące treści pozbawione głębszego sensu. Autor, w trudnym momencie polskiej historii (pierwsze wydanie powieści miało miejsce w roku 1953) rozdrapał świeże jeszcze rany poprzez postawienie trudnych pytań dotyczących środowiska emigrantów. Kwestia zaangażowania w czynną walkę o niepodległość wzbudzała silne emocje od momentu, kiedy pojawił się problem uciekinierów. Stefan Chwin w posłowiu zatytułowanym Gombrowicz i Forma polska przywołuje przypadek Adama Mickiewicza, który bawił w Rzymie, podczas gdy jego rodacy resztkami sił usiłowali utrzymać przy życiu dogorywające powstanie. Trans-Atlantyk porusza tę samą problematykę, związaną jednak z późniejszym okresem w historii Polski. Fabuła powieści skupia się wokół Gombrowicza, bohatera nieprzypadkowo noszącego nazwisko jej autora. Zbieżność ta sugeruje, że treść książki została zdominowana przez wątki autobiograficzne, co może wprowadzić w błąd interpretatora o ograniczonej znajomości życiorysu rzeczywistego Gombrowicza. Zarówno pisarza, jak i jego literacki odpowiednik łączy profesja, co pozwala na ujrzenie problematyki emigrantów z nowej perspektywy. Ponownie odwołam się słów Stefana Chwina, który ujął to w sposób następujący:

Czy pisarz pierwszorzędny, pretendujący do wysokiego miejsca w literaturze światowej, powinien wiązać swoje losy (i to na śmierć i życie…) z narodem drugorzędnym, słabym, ponoszącym klęski, który wprzęga artystów w jarzmo duchowo wyjaławiającej Służby? A może należałoby raczej wybrać sobie takie miejsce na ziemi – bezpieczne i piękne – w jakim nasze talent mógłby prawdziwie swobodnie rozkwitnąć (…)

Tego typu rozważania sprawiają, że postawa książkowego Gombrowicza i jemu podobnych przestaje jawić się jako skrajnie egoistyczna i staje się bardziej zrozumiała dla tzw. przeciętnego śmiertelnika.

Znaczące miejsce w dziele Witolda Gombrowicza zajmuje kompleks środkowoeuropejski powodowany pragnieniem osiągnięcia poziomu zachodnich mocarstw. Wśród czołowych reprezentantów narodów zakompleksionych znajduje się Polska, którą seria porażek militarno-politycznych stopniowo pozbawiała poczucia własnej wartości. Recenzję tę rozpoczęłam od nawiązania do tendencji publiczności do podziału. Jest ona szczególnie widoczna, jeśli artysta wielkiego formatu poruszy w swej twórczości kwestie powiązane z tak potężną grupą, jak ma to miejsce w przypadku Trans-Atlantyku. Po cenionym pisarzu oczekuje się moralitetów, rachunku zbiorowego sumienia, ewentualnie gloryfikacji cierpienia – w zależności od aktualnych potrzeb społecznych. Gombrowicz wkroczył natomiast na grząski grunt groteski, czym (w pełni świadomie) wywołał oburzenie ze strony wyjątkowo drażliwych rodaków.

Na uwagę zasługuje forma zastosowana przez Witolda Gombrowicza. Muszę przyznać, że silna inspiracja Pamiętnikami Jana Chryzostoma Paska utrudniała mi nieco odbiór treści ukrytych za bogato zdobioną kotarą środków stylistycznych. Ogromna popularność powieści świadczy o tym, że mimo wymagań stawianych wobec czytelnika, gombrowiczowska proza zdobyła szerokie grono zwolenników. Osobiście żywię nadzieję, że zamiłowania większości z nich nie motywuje pragnienie wypracowania sobie statusu pozornego intelektualisty, a szczery podziw wobec literatury reprezentującej mistrzowski poziom. Sądzę, że o Trans-Atlantyku powiedziano już wszystko, dlatego też celem tej recenzji jest raczej zwrócenie uwagi na wznowienie powieści, niż próba jej oceny. Bo przecież Gombrowicz wielkim pisarzem był.

Tytuł: Trans-Atlantyk
Autor: Witold Gombrowicz
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Oprawa: miękka
Liczba stron: 152
ISBN 978-83-08-04115-4
Kategoria: proza polska, klasyka literatury