Akcja rozgrywa się w 2077 roku po wygranej wojnie z kosmitami i skupia na Jacku Harperze, który stacjonuje na ewakuowanej Ziemi. Zajmuje się naprawianiem niesprawnych dronów, służących do ochrony podczas zbierania surowców. Następujące po sobie wydarzenia doprowadzają do zaskakującej walki o życie.
Oryginalne produkcje science fiction to niezwykła rzadkość we współczesnym kinie. Przeważnie są to kontynuacje lub remaki, opierające się na jednym schemacie – losy świata leżą w rękach jednej osoby. Sam koncept może i jeszcze jest zjadliwy, gdyby nie to, że większość tych filmów jest przeraźliwie nasycona niesamowitymi głupotami. Niepamięć jest w tym gronie wyjątkiem. Obraz prezentuje nam interesującą postapokaliptyczną wizję świata, nie próbując kopiować klisz gatunku i, co najważniejsze, w żadnym wypadku nie obraża widza idiotyzmami czy wylewaniem wiader przepełnionych patosem. Przedstawiona historia nie jest szczególnie skomplikowana, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że jest niedopracowana. Opowieść potrafi zaintrygować od początku, wciągnąć niezłym klimatem i, ku zaskoczeniu, sprawić niejedną niespodziankę. To jeden z takich filmów, których zwiastuny kompletnie nie przygotowują na to, co będziemy oglądać.
Niepamięć nie jest widowiskiem opartym na akcji, pościgach i walkach. Jest to raczej rasowe kino SF, które opiera się na bohaterach i ciekawej historii. Tom Cruise świetnie się spisuje w roli Harpera, a Kurylenko i Riseborough nie ustępują mu pola. Cała trójka tworzy bardzo ludzkie i prawdziwe postacie, które od razu do siebie przekonują. To właśnie dzięki aktorom film ogląda się z lekkim napięciem i niemalejącym zaciekawieniem – zwłaszcza w scenach, gdy tempo zdecydowanie zwalnia, a reżyser chce, abyśmy lepiej je poznali. Niektórym takim momentom brak odpowiedniej dynamiki i za bardzo wybijają z rytmu. Nie oznacza to, że w tym filmie warstwa efektowna zepchnięta została na margines – zdecydowanie nie jest tu najważniejsza, ale to, co nam zaprezentowano, zapewnia kawał dobrej rozrywki – strzelaniny, pościgi, walki.
Miłe zaskoczenie stanowi fakt, że Niepamięć wykonano tylko w 2D i nikt nie zmusza nas do oglądania pseudo-trójwymiaru (jak to było np. w G.I. Joe: Odwet). Pod względem wizualnym nie można produkcji Kosinskiego niczego zarzucić. Reżyser dopracował ten film do perfekcji. Największe wrażenie robi przedstawienie wizji zniszczonej Ziemi – szerokie ujęcia pokazujące nam to, co kiedyś było w tych miejscach, imponują. Sceny akcji, strzelaniny czy pościgi z udziałem statku bohatera – wszystko stoi na wysokim poziomie. I nie ma poczucia wtórności ani w wyglądzie przedstawionego świata, ani w fabule, aczkolwiek można odczuć drobne inspiracje pewną klasyką gatunku.
Kosinski jest reżyserem wyjątkowym, który w sposób fenomenalny potrafi wykorzystać muzykę w swoich filmach. Widzieliśmy to w Tron: Dziedzictwo, gdy Daft Punk stworzył podkład, który wyraźnie dodawał jego produkcji wyrazistości. To samo mamy tutaj, gdzie zatrudnił grupę muzyczną M83 – nie ma się co rozpisywać na ten temat, ponieważ jest po prostu znakomicie. Ścieżka dźwiękowa tworzy fantastyczny klimat, buduje emocje i zapada w pamięć. Chce się od razu do niej wrócić i posłuchać już w oderwaniu od obrazu. Jest to przedstawiciel takiej muzyki filmowej, która poza filmem powinna mieć oddzielne długie życie.
Niepamięć to rasowe science fiction, które – w odróżnieniu od wielu produkcji gatunku, nawiedzających duże ekrany – potrafi jednocześnie zapewnić porządną zabawę, emocjonować, zaskoczyć, delikatnie zmusić do myślenia i zapaść w pamięć, nie drażniąc przy tym swoją głupotą. A czy właśnie nie o to chodzi w dobrym kinie?
{youtube}eeCqIvzd8gs{/youtube}
Tytuł polski: Niepamięć
Tytuł oryginału: Oblivion
Reżyseria: Joseph Kosinski
Scenariusz: William Monahan, Joseph Kosinski
Rok produkcji: 2013
Premiera kinowa: 19 kwietnia 2013
Gatunek: akcji, s-f
Kraj produkcji: USA