Kiedy Agata Christie ukończyła pracę nad Uśpionym morderstwem, poleciła zamknąć maszynopis w depozycie bankowym i opublikować powieść dopiero po jej śmierci. Nie uczyniła tego bez powodu. W Uśpionym morderstwie bowiem swoją ostatnią zagadkę kryminalną rozwiązuje domorosła pani detektyw – leciwa Jane Marple. Tak samo autorka postąpiła w wypadku Kurtyny, z której dowiadujemy się, jaki finał spotkał Herkulesa Poirota. Tym sposobem wraz z królową czarnego kryminału „odeszli” najsłynniejsi, wykreowani przez nią bohaterowie. W Uśpionym morderstwie jednak to nie stara panna z St. Mary Mead gra pierwsze skrzypce. Czy tym razem również wykaże się detektywistycznym talentem i rozwiąże zagadkę zbrodni sprzed lat? A może ustąpi pola bohaterom młodszym?

Gwenda Reed to świeżo upieczona mężatka, która całe życie spędziła w Nowej Zelandii. Krótko po ślubie wyrusza do Anglii, by przed przyjazdem małżonka kupić i urządzić dom w Dillmouth. Szybko wpada jej w oko wiktoriańska budowla zwana Hillside. Gwenda kupuje posiadłość i zatrudnia ekipę remontową, której wydaje konkretne dyspozycje. Bo kobieta dokładnie wie, czego chce – a to tapety w maki i chabry, a to wykucia drzwi prowadzących z salonu do jadalni, a to przeniesienia ogrodowych schodków w inne miejsce, a to wycięcia krzewów zasłaniających widok na morze. Skąd bierze podobne pomysły? Ano właśnie… Gwenda szybko przekonuje się, że jej rozwiązania wcale nie są nowatorskie, że ktoś je już kiedyś w tym domu wprowadził – salon i jadalnię łączyły drzwi, w sypialni ścianę zdobiła tapeta w nieszczęsne maki i chabry, a żadne chaszcze widoku na morze nie zasłaniały. Zaimprowizowane przez bohaterkę śledztwo wykazuje, iż jako kilkuletnie dziecko rzeczywiście mieszkała w Hillside wraz ze swoim ojcem, a dom kryje jeszcze wiele sekretów. Czy ktoś dawno temu popełnił tutaj morderstwo? Czy prześladujący Gwendę od pewnego czasu obraz martwej kobiety, leżącej na podłodze w hallu, to wspomnienie z przeszłości, czy też tylko wytwór jej wyobraźni? Czy bohaterka zdecyduje się obudzić uśpione morderstwo i rozwiązać zagadkę z przeszłości? I jaką rolę odegra w całym śledztwie przypadkowo poznana panna Marple, staruszka z St. Mary Mead?

W Uśpionym morderstwie Agata Christie jak zwykle po mistrzowsku konstruuje fabułę, dodaje coraz to nowe poszlaki, komplikuje akcję i buduje napięcie, prowadząc do zaskakującego finału. Właśnie… Czy finał rzeczywiście jest aż tak zaskakujący? Wytrawny wielbiciel twórczości Christie z pewnością domyśli się tożsamości mordercy na długo przed ostatnim rozdziałem powieści. Od czasu, kiedy autorka stawiała pierwsze kroki w literaturze kryminalnej, a następnie szlifowała talent, dochodząc do pisarskiej perfekcji, upłynęło sporo wody i współczesny czytelnik jest w stanie dość łatwo rozpracować jej fabularne schematy. Mimo to jednak powieści Agaty Christie mają w sobie pewien niezwykły urok, na który składają się takie elementy, jak znakomicie wykreowany nastrój, umiłowanie detalu, wyraziści bohaterowie oraz dialogi napisane z nerwem i wyjątkowym wyczuciem sytuacji – do tego stopnia, że mogłyby obronić się same, nawet gdyby wyizolować je z książkowego kontekstu. Prawdopodobnie dlatego właśnie autorka odnosiła również sukcesy jako dramaturg.

Zawsze, ilekroć sięgam po tekst Agaty Christie, przed oczyma stają mi obrazy Anglii z połowy dwudziestego wieku, kobiece stroje w stylu vintage, porcelanowe serwisy do herbaty i stary zielony Bentley. Dlaczego akurat zielony, nie mam pojęcia, podejrzewam jednak, iż pojawił się w jednej z powieści i moja wyobraźnia sama podsuwa mi podobny widok. I co tu się dziwić Gwendzie Reed, która być może w dzieciństwie stała się świadkiem morderstwa? Uśpione morderstwo zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na gęstą kryminalną intrygę i umiejętnie budowane napięcie. Autorka wykorzystuje tutaj motyw nawiedzonego domu i w sposób oryginalny przekształca go, używając jako pretekstu do ukazania mrocznych zakamarków ludzkiej natury. Jednego z podejrzanych Gwenda porównuje nawet do starego domostwa, do którego pozamykano okna i drzwi, w którym zasunięto żaluzje, ale które nie jest puste. W murach opuszczonej, na pozór, budowli coś się jednak kryje… I nie daje o sobie nigdy zapomnieć.

Jak już wspomniałam, w Uśpionym morderstwie panna Marple rozwiązuje swoją ostatnią kryminalną zagadkę, a autorka życzyła sobie, by powieść ta ukazała się dopiero pośmiertnie. Tak samo rzecz się miała w wypadku Kurtyny, zamykającej losy Herkulesa Poirota. Christie wielokrotnie podkreślała, iż z wykreowanych przez siebie bohaterów największą sympatią darzyła starą pannę z St. Mary Mead, co w Uśpionym morderstwie widać bardzo wyraźnie. Zakończenie dziejów Poirota przypomina cięcie ostrą brzytwą, jest dramatyczne, a cała historia niezwykle mroczna. Z panną Marple autorka obchodzi się łagodniej, każąc staruszce nieco usunąć się w cień i dać pole do popisu dwójce młodszych bohaterów. Mimo to czytelnik i tak wie, kto pierwszy odkrył tożsamość mordercy i ze stoickim spokojem podsuwał innym wskazówki, żeby wreszcie raczyli dojść do sensownych wniosków. Bo przecież starsza pani jak zwykle od samego początku orientuje się, w czym rzecz. A orientuje się dlatego, że potrafi rozmawiać z ludźmi, co w istocie stanowi największy atut znakomitego detektywa. Uśpione morderstwo przeczytać trzeba koniecznie. Choćby po to, by przekonać się, jak można napisać znakomity kryminał tak, by nie było w nim hektolitrów krwi i porąbanych na kawałki ciał. Agata Christie umiała pisać subtelnie nawet o zbrodni. I o śmierci, a to naprawdę wielka sztuka.

Autorka: Agata Christie
Tytuł: Uśpione morderstwo
Tytuł oryginału: Sleeping murder
Tłumaczenie: Anna Minczewska-Przeczek
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania: 9 stycznia 2013
Liczba stron: 232
Oprawa: miękka
Format: 195x125mm
ISBN: 978-83-245-9276-0