Historia to przecież nie tylko wojny i podboje, to także codzienne życie. To nie tylko wielkie dokonania mężczyzn, ale też życie kobiet zepchniętych na tej historii margines, pozbawionych praw politycznych, lekceważonych i zbywanych rzekomo jako istoty niezdolne nie tylko do rozstrzygania ważnych spraw, ale nawet do decydowania o własnym losie. Ich rola społeczna zamykała się w dwóch słowach: żona i matka, a całe życie upływało im pod opieką, a raczej – w uzależnieniu od najpierw ojca, później męża, wreszcie – syna, kiedy owdowiały. Płeć żeńską uważano za gorszą i słabszą, oskarżano ją o grzech pierworodny, zwodzenie mężczyzn na manowce, a niekiedy nawet odmawiano im człowieczeństwa, porównując raczej do zwierząt niż do „stworzonego na obraz Boga” mężczyzny. Dopuszczano (a nawet zalecano!) stosowanie wobec nich przemocy, odmawiano im prawa do edukacji i decydowania o własnym losie, ciele, majątku. Uważano za pożądliwe, skłonne do kłótni, niegodne zaufania. Wszystkie te przesądy ugruntowane przez tradycję religijną i patriarchalną, pokutowały przez długie wieki i choć sto lat temu kobiety zyskały prawa obywatelskie, w wielu umysłach nawet wykształconych ludzi pozostały echa tych stereotypów.
Czy skoro życie kobiet minionych wieków było tak „zwyczajne” i pozbawione możliwości nieskrępowanego rozwoju osobistego, warto pisać o nim książkę? Autorka udowadnia, że odpowiedź na to pytanie może być jedynie twierdząca. To bowiem, co można było nazwać „zwyczajnym życiem szlachcianek” w czasach sarmackich (bo do tej – jak by nie patrzeć elitarnej grupy kobiet – Karolina Stojek – Sawicka zawęża w tej książce swoje zainteresowania), z dzisiejszej perspektywy jest interesujące i niezwykłe. Niestety także więcej mówi o naszej współczesności, niż można by sobie życzyć, bez trudu bowiem rozpoznamy w dawnych obyczajach przyczyny współcześnie nadal niełatwej, choć przecież dużo lepszej, sytuacji kobiet.
Autorka sięga po rozmaite historyczne źródła – nie tylko opracowania historyczne, ale też oryginalne listy, pamiętniki czy rachunki (bibliografia, jak na popularno-naukową publikację, jest całkiem obszerna, choć w przypadku tego tematu niełatwa do skompletowania), aby za ich pomocą precyzyjnie, z dbałością o szczegóły, odtworzyć nieco zapomniany i przyćmiony przez męskie wojny i wielką politykę świat kobiet i to tych, którym się w życiu poszczęściło, bo – choć w złych czasach – to jednak urodziły się jako szlachcianki, a nie ubogie chłopki.
Stojek – Sawicka w każdym rozdziale swojej książki skupia się na innym obszarze życia sarmackich szlachcianek, a poszczególne obszary czy wątki łączą się ze sobą w spójną całość, dając wielowymiarowy obraz doli i niedoli kobiet w tym okresie historycznym. Autorka zaczyna od zagadnień związanych z wychowaniem i kształceniem panien przede wszystkim na dobre żony. Zauważa też, że tak naprawdę to, czy młoda dziewczyna trafiła do klasztoru, z reguły nie miało nic wspólnego z jej rzekomym powołaniem, ale było efektem decyzji (męskiego) rodzica, który kalkulował sobie, czy rodowi bardziej opłaci się inwestować w posag dla panny, czy zaoszczędzić na nim, zamykając nieszczęsną za klasztornym murem. Dla tych, które miały więcej szczęścia i dane było im wyjść za mąż, choć wiodły wygodniejsze życie, zaczynały się inne kłopoty – niedole życia małżeńskiego u boku męża – pana i władcy, którego wybrał im ojciec, bo przecież o ślubie z miłości nie mogło być mowy – małżeństwo miało być transakcją umacniającą pozycję dwóch rodów. Przeczytamy o blaskach i cieniach macierzyństwa, które było zupełnie inne od współczesnego, o codziennych zajęciach szlachcianek (wbrew pozorom wcale nie miały tak wiele wolnego czasu, musiały bowiem wypełniać rozmaite obowiązki), ich domostwach, strojach, sprzętach, którymi się otaczały. Dowiemy się, jak dbały o urodę i higienę (z dzisiejszej perspektywy są to fakty dość… zaskakujące) a także co jadły i pijały. Sporo uwagi autorka poświęca także zdrowiu kobiet, w tym poważnym (często śmiertelnym) niebezpieczeństwom, które wiązały się z wydawaniem na świat potomków, czy przypisywanym wówczas wyłącznie kobietom „chorobom nerwowym”, wynikającym zdaniem mężczyzn – fachowców z (ich zdaniem) bezdyskusyjnego faktu, iż niewiasta jest „niedoskonałą wersją” ich samych.
Wszystko to autorka opisuje w sposób jasny i ciekawy, przyjaznym czytelnikowi stylem. Książka jest klarownie podzielona na tematyczne rozdziały, a te dodatkowo na podrozdziały opatrzone intrygującymi tytułami, co bardzo ułatwia organizację lektury. Chyba największym mankamentem tej publikacji jest brak ilustracji, przez co, czytając, musimy zdać się na własną wyobraźnię – to jednak, za sprawą obrazowych opisów, nie powinno nastręczać szczególnych trudności.
Książka jest bardzo interesująca, choć doprawdy, chwilami trudno ją czytać ze spokojem, bo opisana w niej niesprawiedliwość potrafi działać na emocje. Stanowczo jednak przeczytać ją warto – nie tylko jest ciekawa i wciągająca sama w sobie, ale także stanowi godną uznania przeciwwagę dla publikacji opisujących „męską” historię. Jest wreszcie bogatym źródłem informacji na temat tego, dlaczego także dziś, w czasach dużo większej wolności i równości, wciąż w pewnych konserwatywnych środowiskach pokutują mity na temat intelektualnych możliwości czy też społecznej roli kobiet. I choć nie w każdej konkluzji zgadzam się z autorką, uważam, że książka jest zdecydowanie warta przeczytania, przemyślenia i wyciągnięcia wniosków.
Tytuł: Szlachcianki w świecie sarmackim
Autorka: Karolina Stojek – Sawicka
Wydawca: Bellona
Data premiery: 17 stycznia 2013
EAN: 9788311124172
Liczba stron: 296 stron
Format: 145×205 mm
Oprawa: miękka
Kategoria: historia, esej, opracowanie