Entuzjastyczne głosy krytyków i zachwyty recenzentów towarzyszą najnowszej książce Joanny Fabickiej Second Hand od czasu jej premiery. Tym razem nie mamy jednak do czynienia z książką adresowaną do młodzieży z których jest znana (należą do nich min. Szalone życie Rudolfa, Świńskim truchtem czy Tango ortodonto), a do dorosłego czytelnika. Agnieszka Holland na okładce Second Handu sugeruje, że to polski Almodovar, a Marcin Dorociński chciałby zobaczyć film na jego podstawie, a ja? Ja jestem zdania, że ta powieść o ogromie nieszczęścia, braku miłości, niesprawiedliwości i samotności rozgrywająca się gdzieś na głębokiej polskiej prowincji, tam, (…) gdzie podłe życie wiodą podli ludzie o sercach jak grudka gliny, nie pozostawi Was obojętnymi, zapewniam.

Jesteśmy w Podlewie, gdzie dobrze (…) znany [jest] zapach wódy. W tej mieścinie pachnie tak ranek, popołudnie, a wieczór i noc to już cuchną na całego. Pąki wiosennych kwiatów buchają odorem prostego wina i wymiocin, a stawy w dawnym dworku dziedzica kryjące zapitych topielców bulgoczą gazowymi bąblami. Tu nawet mleko matki i kupa niemowlaka walą gorzałą, ale co zrobić? W takim klimacie dojrzewają trzy pokolenia kobiet, głównych bohaterek, upośledzonych emocjonalnie, bo żadna z nich nie doświadczyła ciepła, miłości i poczucia bezpieczeństwa, jakie daje prawdziwa, pełna i kochająca rodzina. Nie inaczej jest jednakże z innymi mieszkańcami tej ponurej mieściny. Tu nikt nie ma ważnych spraw, niecierpiące zwłoki jest tylko napicie się, nim złapie telepka. Cała reszta życia toczy się gnuśnie, bez żadnych widoków na przyszłość i tak gnuśnieją wszyscy razem, nawet ksiądz Jeremi…

Jest ich trzy [siostry], a każda – jakby była jedynaczką. Spędzają czas oddzielnie, niepowiązane ze sobą żadną nitką, zaś wszystkie bez wyjątku: Edzia, Cecylia i Maria (…), w środku gnijące jak grzęzawiska, od lat biegną w niekończącej się sztafecie kobiet. Teraz pałeczkę przejęło najmłodsze pokolenie, choć nie uwolniło poprzednich od ciężaru udręki. Reprezentantką najmłodszej generacji jest dziewczynka o dziwnym imieniu-Femi: żyj[ąca] na emocjonalnej huśtawce sierota, która nawet nie wie, kim jest jej matka. Jest niczym ‘kwiat niewymagający żadnej troski, żadnej opieki’, choć pieczę teoretycznie sprawują nad nią dwie ciotki: Cecylia i Edzia, niestety obie niezdolne do wykrzesania z siebie uczuć wyższych, więc to nie jest dobre wychowanie. Wrażliwość i empatię posiada bez wątpienia Miriam, ‘eteryczna nauczycielka historii’ Femi, której pomieszało (…) się całkiem i zamiast otoczyć dziewczynkę opieką, szybko odchodzi w zaświaty. Dziewczynce zostaje już tylko Jovanka, córka Martwego Ptasiora, będąca jej przyjaciółką, ale też tylko na chwilę. Innych przyjaciół nie ma. Czemu? Bo Femi jest dziwna, jakby wybrakowana, nikomu niepotrzebna. Zamiast żyć prawdziwie, obserwuje egzystencję innych ludzi, ot taka namiastka normalności… Ciotki Femi także są osobliwe. Edzia ma karłowatość przysadkową i jak przepowiedział jej lekarz nigdy nie urośnie ponad metr czterdzieści i nigdy nie spłodzi potomstwa. Ciężki ma los: [g]dziekolwiek się znalazła, stała w hierarchii społecznej niżej od bezpańskich kotów. Zawsze dosięgały ją kamienie, puszki po konserwach, zgniłe jabłka – wszystko, co było pod ręką i czym można było odgonić to dziwadło, odmieńca, który nijak nie pasował do społeczności. Dlatego Edzia ma głębokie wewnętrzne przekonanie, że wyrok, na mocy którego żyje, wciąż jest nieprawomocny. Oddycha ściśnięta przeponą, dojada po innych, mówi półgębkiem, siedzi półdupkiem i śpi w nogach Cecylii. Stara się zużywać jak najmniej powietrza. Gdy tylko wraca do domu, zdejmuje lepsze ubranie i dodziera cudze, doszczętnie już zniszczone. Lecz to właśnie Edzię, lilipucią, trochę milczącą ciotkę Femi kocha najbardziej, mimo iż często jest ona w ciągu alkoholowym. Cecylia była kiedyś zamężna, ale mieszkając z mężem Romanem u teściów, poróżniła się z teściową (pachnie stereotypem?), odeszła od niego i w Kaskadzie (mamy w Łodzi taką knajpkę, a że autorka jest łodzianką, moja wyobraźnia robi swoje…) prezentuje prawdziwie erotyczny show razem ze swą siostrą Marią jako Two sisters… Oj, różne koleje losu ludzi z Podlewa przedstawia nam Joanna Fabicka i dzieje się tam, dzieje…

Na tle tych ‘barwnych ptaków’ w wersji żeńskiej zdecydowanie słabiej wypadają panowie. Owszem, jest na przykład chłopak Marleny, 'Bodzio Drżące Wargi-Migoczące Przedsionki-Rozklekotane Biodro’, który cierpi na 'powiatowy Weltschmerz’; Raul – 'wędrowiec ze Świata Prawdziwych Mężczyzn i Ich Ważnych Spraw’; ekologiczny Leśny dziadek czy ksiądz Jeremi, któremu bliżej było do sekty krysznaitów niż do zaleceń księdza biskupa. Ale gdzie im do cierpiącej na permanentny orgazm Beaty; Marii dodającej do paelli mleka ze swych piersi czy Matki Wilczycy, która uzdrowiła cierpiącą na zaawansowaną gruźlicę kości Cecylię! Historii jest w tej książce naprawdę wiele, każda z nich oryginalna i prosząca, by poświęcić jej chwilę, zastanowić się nad nią, a może nawet poszukać rozwiązania dla jej protagonistów. Ale czy takowe istnieje?

Najnowsza powieść Joanny Fabickiej nie jest książką prześmiewczą, choć nie brakuje w niej dowcipu. Z racji, że tytułowy Second Hand to nie sklep z odzieżą używaną (a pensjonat prowadzony przez ciotki Femi), można się jedynie domyślać, że to bohaterowie mają życie z drugiej ręki: pogniecione, wymięte, połatane – słowem: nieszczęśliwe, naznaczone biedą, traumą i krzywdą. Żyją oni według przekonania, iż najlepiej mieć mało albo nic, skoro i tak trzeba oddać całą nadwyżkę szczęścia i właściwie niewielki jest stan ich posiadania, że nie wspomnę o wartościach moralnych czy bukiecie uczuć. Przerosło mnie przez chwilę nagromadzenie okropności, często ocierających się o naturalizm: seks, gwałt, przemoc, alkohol, brak wychowania, demoralizacja społeczeństwa, duchowieństwo, które nie potrafi sprostać problemom dzisiejszego świata i odczuwa liczne pokusy oraz mieszanie się sacrum z profanum. Mieszkańcy Podlewa, z których większość wpaja swoim dzieciom zasadę: Pamiętaj, byś żyda, murzyna, pedała i kalekę całą swą patriotyczną piersią nienawidził, bo tylko śmierdzą i kradną, a ponadto Panu Bogu w twarz plują, co ich na swoje niepodobieństwo w pocie czoła stworzył, zieją nienawiścią i zdecydowanie nie budzą sympatii. Podlewo staje się mieściną reprezentatywną, symbolem, enklawą, która nie musi konkretnie oznaczać Polski B, a wręcz przeciwnie może znaleźć się w każdym mieście, nawet tym największym. Tu nie o miejsce chodzi, a o ludzką mentalność. Tu królują niedojrzałe i nieudolne matki; żony, które cierpią na chroniczny brak miłości; dzieci, którym nikt nie poświęca takiej uwagi, na jaką zasługują. Brak – to słowo w Podlewie odmienia się przez wszystkie przypadki: brak miłości, pewności siebie, zrealizowanych marzeń, pieniędzy dających szansę na prowadzenie porządnego życia i sił, mogących przemienić ich gorzką egzystencję, pełną upokorzeń, samotności i cierpienia w lepszą, pełniejszą, mającą prawdziwy sens…

Urzekła mnie umiejętność płynnego przechodzenia od jednego wątku do drugiego. Joanna Fabicka zmienia klimaty, żongluje nimi, umiejętnie łamie nastrój – przemyka się od groteski do traumy i ukazuje pokraczne postaci (świetnym przykładem jest tu Femi – pokraka fizyczna i emocjonalna dotknięta brakiem miłości rodzinnej). Ze względu na małą ilość dialogów, gęstą narrację, mnogość szybkich wydarzeń i wielowątkowość, powieść ta rzeczywiście, jak zapowiada Marcin Dorociński z okładki, jest idealna, by stworzyć z niej film i chyba wiele byłoby w nim z Almodovara, jak słusznie sugeruje Agnieszka Holland. Na uwagę zasługuje także pełen humoru język autorki: żywy, świetnie oddający barwne postaci Second Handu. Jest to bez wątpienia lektura ciężka (ku mojemu zdziwieniu czyta się ją bardzo szybko!), lecz ciekawie skonstruowana, dająca do myślenia, uruchamiająca wyobraźnię i ukazująca kobiecą siłę, możliwość odrodzenia (ta spod ziemi wyrasta[jąca] piramida kobiet na końcu mówi sama za siebie, no i pachnie lekko feminizmem…), bo w tak beznadziejnym położeniu, wśród miernoty, w jakiej żyją bohaterowie tej powieści, oni sami wypadają intrygująco i energicznie, próbując odkryć tajemnice przeszłości, mimo iż o ich rozwikłanie zbytnio się nie troszczą…

Zamierzam wrócić do Podlewa. Nie dziś ani nie jutro. Pewnie też nie za miesiąc. Ale wrócę tam, by po raz kolejny na spokojnie przyjrzeć się mieszkańcom tego miejsca, okraszonego przez autorkę fantazją, oniryzmem, groteską, kiczem, cierpieniem, złem i brakiem empatii. Przyłączycie się?

Cytaty za: Second Hand, Joanna Fabicka, W.A.B., 2013.

Tytuł: Second Hand
Autorka: Joanna Fabicka
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: styczeń 2013
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 12,5 x 19,5 cm
ISBN: 978-83-7747-725-0
Kategoria: proza polska