Postmodernizm wydaje się być (jeszcze) nie dość docenionym nurtem literackim. Nie brak autorów, którzy pragną odciąć się od tej etykietki i nie zgadzają się z postmodernistyczną diagnozą swej twórczości. Inni jednak przyznają się do niej z dumą. Powieści postmodernistyczne są zawiłe, niejasne, niekiedy „dziwaczne” w formie, często stawiające więcej pytań niż dające odpowiedzi, a ponad wszystko – trudne w interpretacji. No i wręcz ich definicyjną cechą jest… wymykanie się definicji. Można zaryzykować stwierdzenie, że łatwiej określić, czym postmodernizm nie jest, niż czym jest; trudności te wzmaga dodatkowo fakt, że między postmodernizmem w filozofii i w literaturze wcale nie tak wiele jest punktów stycznych. Jednakże nurt ten posiada już przynajmniej pięćdziesięcioletnią tradycję, a więc można wyróżnić pewne jego cechy charakterystyczne, mimo iż (celowo) nie buduje on żadnego spójnego programu czy ideologii, jak to bywało wcześniej w przypadku innych ruchów.
Postmodernistyczna twórczość literacka wydaje się być prawdziwą sztuką, w której przekaz, treść dzieła nie gra już głównej roli – forma jest tu co najmniej równie ważna. Postmodernistyczni pisarze i pisarki nierzadko wciągają czytelników w grę, zwodzą ich, zaskakują, a przy tym urzekają stylem – często specyficznym, dopracowanym, wyróżniającym ich na tle innych twórczyń i twórców. Choć zdarza się, że treść ich dzieł bywa bagatelizowana, w istocie często poruszają bardzo ważne, trudne tematy, które jednak wymagają od czytelnika wysiłku w rozszyfrowaniu przesłania ukrytego w gąszczu symboli lub w pogmatwanej fabule. Wielką siłę tej twórczości stanowi jeszcze jedna jej cecha – częste odwołania do innych tekstów kultury, wydarzeń i postaci historycznych, myśli filozoficznej czy religijnej, zwykle w bardzo niestandardowym, nieoczywistym ujęciu. Czytanie powieści postmodernistycznej jest wyzwaniem; wymaga od nas dużych kompetencji kulturowych, znajomości literatury, historii, kultury w szerokim ujęciu. Próżno tu szukać moralizowania, autor(ka) rzadko wyjaśnia coś wprost – chyba że ma w tym jakiś własny cel, zamiast tego z lubością będzie nas wodzić przez labirynt po sznurku, z zadowoleniem obserwując nasze reakcje za każdym razem, gdy sznurek się zerwie lub będzie miał więcej niż jedną odnogę…
Jak sam autor pisze we wstępie, tematem jego książki jest powieść postmodernistyczna i wartości, do których odwołuje się ten gatunek literatury. Wijowski, jako doktor filozofii, ujmuje to zagadnienie wieloaspektowo, z różnych punktów widzenia. Znajdziemy tu więc odwołania i do filozofii właśnie, i do literaturoznawstwa, i do kolturoznawstwa. Niewątpliwie należy zaliczyć to na poczet plusów tej książki, choć sprawia to jednocześnie, że aby w pełni cieszyć się lekturą, wypada znać choćby podstawowe pojęcia z zakresu tych dziedzin. Opisując fenomen postmodernictycznej powieści, autor przytacza przykłady dzieł pisarzy, których uważa za szczególnie reprezentatywnych dla gatunku, m. in. Umberta Eco, Milana Kuderę, Itala Calvina, Johna Batrha, Julio Cortazara, Gabriela Garcię Marqueza, Carlosa Fuentesa, Michela Houellebecqa, Yanna Martela, Harukiego Murakamiego, a z polskich m.in.: Stanisława Lema, Olgę Tokarczuk, Andrzeja Kuśniewicza czy Tomasza Tryzynę (niestety, zabrakło mi w tym gronie Tadeusza Konwickiego).
Na kartach Postmodernizmu przeczytamy też o ich największych dziełach: Imieniu róży, Jeśli zimową nocą podróżny, Bakunowy faktor, Nieznośna lekkość bytu, Życie Pi, Jaskinia filozofów i wiele, wiele innych. Nierzadko są to pogłębione analizy, które mogą rzucić nowe światło nawet na książki dobrze Wam znane, innym razem znów autor tak u opowiada o nieznanej nam powieści, że ma się ochotę natychmiast zacząć ją czytać. Niekiedy zdradza zakończenie (jak przy okazji Życia Pi) lub bardzo szczegółowo opisuje utwór (Jaskinia filozofów, Bakunowy faktor, Nieznośna lekkość bytu, Jeśli zimową nocą podróżny), nie sądzę jednak, aby to bardzo miało przeszkadzać w późniejszej lekturze (z wyjątkiem może Życia Pi, które autor rozbiera wręcz na części – choć robi to bardzo ciekawie, ten fragment jego książki warto sobie zostawić „na później”, jeśli ma się zamiar Życie Pi czytać). Wszystkie te analizy, celne spostrzeżenia i wnioski pozwalają zdecydowanie pogłębić swoją wiedzę o postmodernistycznej powieści i spojrzeć na nią inaczej, lepiej dostrzec jej wartość i głębię, która może umknąć przy pobieżnym, nieuważnym czytaniu. Treść książki dodatkowo wzbogacają odniesienia Wijowskiego do dorobku innych badaczy literatury postmodernistycznej, czy wręcz do trgo, co na je temat mają do powiedzenia sami pisarze choćby tacy jak Eco czy Calvino.
Rober Wijowski dzieli swoją książkę na trzy zasadnicze części. W pierwszej charakteryzuje i omawia postmodernistyczną filozofię na przykładzie wybranych myślicieli tego nurtu. Muszę przyznać, że ten fragment, choć interesujący, sprawił mi najwięcej trudności – autor posługuje się specjalistycznym językiem niewątpliwie najlepiej zrozumiałym dla absolwentów filozofii. Mimo tych problemów, czytając z uwagą i okazjonalnie zaglądając do słownika, wyszłam z tej próby zwycięsko. Dwie kolejne części były już znacznie bardziej przystępne (dlatego sugeruję absolutnie się nie zniechęcać przy pierwszych rozdziałach!). Część drugą autor poświęca prekursorom powieści postmodernistycznej (znów dowiadujemy się o kilku interesujących tytułach i twórcach), trzecia zaś i zdecydowanie najobszerniejsza (oraz najciekawsza) część, dotyczy już stricte postmodernistycznej powieści. W kolejnych rozdziałach autor, obrazowo posiłkując się licznymi przykładami, przedstawia i analizuje najważniejsze cechy tego nurtu literatury oraz jej najistotniejsze wartości, wśród których warto wymienić mistycyzm, względność wartości i bytu, „labirynt egzystencjalny”, czy wspomnianą już grę z czytelnikiem. W ostatnim z rozdziałów autor stara się ostrożnie podejrzeć, jak może wyglądać przyszłość tego literackiego nurtu.
Miejscami wymagający język dla jednych będzie zaletą, dla innych wadą, dlatego jedynym bezsprzecznym mankamentem książki, jaki potrafię wymienić, jest kwestia banalna – korekta. Literówki i inne błędy mogą chwilami irytować (a zdarza się nawet, że bawią). Mimo to po Postmodernizm sięgnąć zdecydowanie warto – jest to świetnie napisana, bardzo treściwa i, jak sądzę, wiele wnosząca pozycja. Imponująca bibliografia pozwala książce pretendować wręcz do pozycji naukowej, Postmodernizm nie ma jednak poza tym w sobie nic z nudnego podręcznika, ujmuje temat świeżo i interesująco.
Wijowski nadaje swojej książce kształt popularno-naukowego eseju, który owszem, wymaga od czytelnika pewnej podbudowy z zakresu nauk humanistycznych, społecznych czy literaturoznawstwa, ale jednocześnie oferuje prawdziwą intelektualną przygodę. Jest to też książka napisana znakomitym stylem, erudycyjna, której czytanie sprawia przyjemność i jednocześnie zdecydowanie poszerza horyzonty. Serdecznie polecam ją każdej osobie, która chciałaby lepiej poznać literaturę współczesną, a za jej sprawą, być może, także lepiej poznać naszą ponowoczesną współczesność.
Fragment książki przeczytasz TUTAJ.
Robert Wijowski (ur. 1971) ─ absolwent Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie, gdzie również uzyskał stopień doktora. Autor kilku recenzji powieści postmodernistycznych, które między innymi ukazały się w lubelskim kwartalniku Akcent. Mieszka pod Lublinem. Pasjonuje się fotografią i ─ oczywiście ─ literaturą. Postmodernizm to jego wydawniczy debiut.
Autor: Robert Wijowski
Tytuł: Postmodernizm. Wartości powieści postmodernistycznej
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza
Data premiery: 12 listopada 2012
Liczba stron: 250
Oprawa: miękka
Kategoria: opracowanie, esej, literaturoznawstwo