Dzień kobiet jest przedstawicielem niemal nieobecnego w polskiej kinematografii kina społecznego, ale na uwagę zasługuje również z innych powodów. Ten film nie tylko wypełnia pustkę, ale jest przy tym dobrze zrealizowany i urzeka aktorstwem. Zdradza też wrażliwość oraz wnikliwe i krytyczne spojrzenie na rzeczywistość debiutującej właśnie w roli pełnometrażowej reżyserki Marii Sadowskiej.

Bezpośrednią inspiracją dla filmu była głośna kilka lat temu historia Bożeny Łopackiej, która wystąpiła z pozwem przeciwko sieci dyskontów „Biedronka” nieludzko traktującej swoich pracowników. Porównywanie Dnia kobiet do obrazu Erin Brockovich jest jednak nie do końca trafne – film Sadowskiej oferuje coś więcej, niż typowe kino korporacyjne. Jest to złożony portret kobiety, fenomenalnie zresztą zagranej przez Katarzynę Kwiatkowską, pokazanej na wielu płaszczyznach – nie tylko zawodowej, ale też osobistej, rodzinnej, intymnej. Kobiety o złożonej osobowości, odważnej i silnej, zdolnej do czegoś, co wydaje się dziś wymagać wręcz heroicznego działania – przeciwstawienia się korporacji, ale też przyznania się przed samą sobą, że popełniła błąd, który po prostu trzeba naprawić.

Główną bohaterką filmu jest Halina, samotna matka wychowująca nastoletnią córkę (Julia Czuraj), borykająca się z trudną sytuacją materialną, skazaną na ciasne mieszkanie i nadopiekuńczą matkę (Grażyna Barszczewska). Ma nieciekawą, niskopłatną pracę w należącym do wielkiej sieci dyskoncie, który zamiast biedronki ma w logo inne sympatyczne stworzenie – motylka. Wydawałoby się – brak perspektyw. Wygląda jednak na to, że los się do Haliny uśmiechnął – dostała awans i znaczną podwyżkę, zaciąga więc kredyt i przenosi się z córką do większego mieszkania. Niestety, nie bez pewnej przesady można stwierdzić, że jej „społeczny awans” w korporacji jest jak podpisanie paktu z diabłem – przychodzi za niego zapłacić naprawdę wysoką cenę. Z pewnymi oporami, ale jednak Halina daje się wtłoczyć w ramy korporacyjnych standardów i wymagań, które wykluczają uczciwe traktowanie podwładnych i czystość sumienia. Wybiera między lojalnością wobec koleżanek a lojalnością wobec Motylka.  Zostaje zmuszona do wykorzystywania w pracy swoich dawnych koleżanek, w imię „magicznego słowa na P” – produktywności. Ale czy naprawdę zostaje zmuszona? Zawsze przecież mamy jakiś wybór. Po prostu te właściwe często są trudniejsze.

dzien-kobiet1

Nazywana przez dawne koleżanki „kapo”, w pewnym momencie staje przed wyborem: zwolnić pracownicę, która właśnie zaszła w ciążę, czy tę, której mąż choruje na raka? Jak długo można brnąć w bezduszny, zdehumanizowany system wyzysku, oszukując swoje sumienie? Jedni mogą długo, innym, jak Halinie, wreszcie spadają klapki z oczu. Wówczas nie wystarczy po prostu się wycofać. Trzeba coś z tym zrobić…

Fabuła filmu obejmuje uwikłanie Haliny w życie korporacji zarówno dosłownie (jej kolejne przekraczanie granic w wyzysku koleżanek, łamaniu prawa pracy) jak i metaforycznym. Metaforą toksycznej zależności od firmy jest jej romans z przełożonym (w tej roli znakomity Eryk Lubos), który z czasem staje się coraz bardziej pozbawiony skrupułów, zimny i pełen pogardy, traktujący partnerkę instrumentalnie. Ten wątek to naprawdę mocny punkt filmu.

W wielu scenach pokazano niepokojąco autentyczne „scenki z życia” korporacji – wypadki przy pracy, konflikty, zmuszanie pracownic do noszenia pieluchomajtek (zakazano w czasie pracy korzystania z toalety – w imię produktywności) czy koszmarne „szkolenia” w istocie przypominające „pranie mózgu” bazujące na najbardziej prymitywnych technikach manipulacji NLP. Mogą one sprawiać wrażenie przerysowanych, jednak jest w nich więcej prawdy, niż chcielibyśmy wiedzieć.

dzien-kobiet3

Film ma określoną i uzasadnioną konwencję, zatem na głowę nieszczęsnej bohaterki sypią się kolejne razy od życia; ostatecznie traci wszystko, wydaje się, że sięga dna, jest na z góry przegranej pozycji. Kto jej uwierzy? Czy z korporacją można wygrać?

Pod kierunkiem Marii Sadowskiej (która jest także autorką muzyki i współautorką scenariusza) Katarzyna Kwiatkowska, znana dotąd szerszej publiczności z… parodiowania Dody w programie „Szymon Majewski Show”, stworzyła niezwykła kreację. Jej bohaterka nie jest kryształowym ideałem, popełnia błędy, nawet bardzo poważne, a mimo to znajduje w sobie siłę, by wrócić do wyznawanych wcześniej wartości i zrobić „to, co należy”. I wygrać, wbrew wszystkiemu. Halina to postać wielowymiarowa, inspirująca i z miejsca budząca sympatię widza. Błądzi, ale odnajduje właściwą ścieżkę, jest silna, ale i wrażliwa, nietrudno się z nią utożsamić tym bardziej, że całkiem wiele osób w Polsce naprawdę mogłoby się znaleźć (lub już się znalazło) w jej położeniu. Sama Sadowska mówi o swoim filmie jako o „kobiecym westernie” (faktycznie, miejscami Halina przypomina archetyp westernowego bohatera), jednak sądzę, że poruszane tu problemy bliskie i wiarygodnie zarysowane będą także dla niejednego mężczyzny.

dzien-kobiet2

Katarzyna Kwiatkowska, przygotowując się do roli, kilka dni pracowała w jednym z supermarketów. Jak sama przyznała, już po tych kilku dniach trudno było jej utrzymać uśmiech na twarzy, mimo starań. Bardzo możliwe, że to doświadczenie przyczyniło się do jej sukcesu w tym filmie, choć niewątpliwie przyczyną numer jeden jest ewidentny talent. Nie tylko jednak ona błyszczy w tym filmie – partnerujący jej Eryk Lubos to równie jasny punkt obsady. Jego postać, złożona i prezentująca szerokie spektrum różnorodnych emocji, raz jest oślizgła, raz – bezwzględna, a później pełna szczerych emocji i w każdej z tych odsłon – równie wiarygodna. W większości (poza np. korporacyjnym mafiozą prześladującym Halinę, którego postać jest mocno groteskowa) udała się także obsada drugiego planu; tu warto wyróżnić Dorotę Kolak w przejmującej autentyzmem roli kasjerki borykającej się z alkoholizmem.

Choć od głośnej sprawy Biedronki minęło ładnych parę lat, poruszany przez Sadowską problem jest nadal aktualny, choć w polskiej debacie publicznej jakby przezroczysty. Nawet jeśli się o nim od czasu do czasu mówi lub pisze w gazetach, wciąż brakuje konkretnych działań, aby mu zapobiegać. W efekcie duże grupy pracownic i pracowników wielkopowierzchniowych sklepów należących do wielkich korporacji pracują za najniższą krajową w zagrażających zdrowiu warunkach, nie mają wypłacanych nadgodzin, doświadczają mobbingu i molestowania seksualnego, a praca na pół etatu oznacza dla nich harówkę nawet po kilkanaście godzin dziennie… lub w nocy. Sadowska obnaża tę polską rzeczywistość, naznaczoną cynizmem, fasadową religijnością, brakiem społecznej solidarności i przyzwoleniem dla podłości w imię zysku. Szczerze liczę, że takie filmy pomogą tę sytuację poprawić.

dzien-kobiet6

Jest to jednak nie tylko „kino z misją”, ale autentycznie dobry, trzymający w napięciu i działający na emocje film, którego oglądanie, mimo trudnej tematyki, jest przyjemnością; a ostatecznie też krzepi i daje nadzieję. Mimo wplecenia w tę historię niektórych znanych mechanizmów i motywów, film cechuje staranność oddania psychiki bohaterek i bohaterów oraz ich wzajemnych relacji – złożonych, niejednoznacznych, wymykających się czarno-białym podziałom. Podobnie trafny wydaje się obraz korporacyjnych zależności, gdzie w istocie każdy „kapo” ma nad sobą jeszcze bardziej bezwzględnego „kapo”, a hierarchia władzy jest jednocześnie hierarchią przemocy. Z bardzo wielu powodów warto obejrzeć ten film.

Moja ocena: 8/10

{youtube}VkuI_CZorpU{/youtube}

Tytuł oryginału: Dzień kobiet
Reżyseria: Maria Sadowska
Scenariusz: Maria Sadowska, Katarzyna Terechowicz
Rok produkcji: 2011
Premiera kinowa: 8 marca 2013
Gatunek: dramat
Kraj produkcji: Polska
Czas trwania: 90 min

Kopia Multikino-wiecej niz kino