Tove Jansson. Mama Muminków to opowieść o twórczyni najbardziej znanych trolli na świecie, utalentowanej malarce, graficzce i ilustratorce (ilustrowała nie tylko swoje opowieści o Muminkach, ale też m.in. utwory Lewisa Carolla i J.R.R. Tolkiena), pisarce, a przy tym niezwykłej kobiecie.
Rzadko zaczynam recenzje od uwag dotyczących wydania, ale tym razem zrobię wyjątek, dawno bowiem nie miałam przyjemności czytać tak starannie, elegancko i efektowne wydanej książki. Napiszę też od razu, że ta książka jest co najmniej tak dobra, jak wygląda. A wygląda imponująco. Duży format, piękna, twarda oprawa, wyjątkowo udane zdjęcie Jansson w otoczeniu Muminków na okładce, dobra jakość papieru, dopracowanie edytorskie i masa ilustracji gwarantują jeszcze większą przyjemność obcowania z treścią.
A jest z czym obcować. Tove Jansson. Mama Muminków to 500 stron jednej z najlepszych biografii, jakie dane było mi czytać. Na sukces książki składa się kilka elementów. Niewątpliwie najistotniejszym jest sama bohaterka – wspaniała Tove Jansson, kobieta o bardzo złożonej osobowości, jednocześnie silna i wrażliwa, niezwykła. Ogromne znaczenie ma jednak też sposób, w jaki autorka książki opowiada o artystce, którą przez wiele lat znała osobiście. Boel Westin potoczyście pisze o Jansson, nie tylko prezentując nam fakty z jej życia, ale także sugestywnie kreśląc portret psychologiczny swojej bohaterki, przedstawiając nam środowisko rodzinne i tło historyczne, które ją ukształtowało, opisując niekiedy nawet intymne szczegóły z jej życia z niespotykanym szacunkiem i taktem, bez pogoni za sensacją. Dzięki drobiazgowej i rzetelnej pracy Westin (odzwierciedlonej choćby w bardzo obszernej bibliografii) mamy wręcz wgląd w myśli twórczyni Muminków, które zapisała w intymnych dziennikach czy w listach do najbliższych jej osób. Poznajemy jej marzenia, rozterki i obawy, ale też to, co ją drażni i irytuje. Westin nie wystawia swojej bohaterce pomnika ze spiżu, jej Tove jest człowiekiem z krwi i kości, ale przede wszystkim jest postacią niezwykle inspirującą.
Mała Tove urodziła się 9 sierpnia 1917 roku. Dożyła roku 2001, jej życie przypadło więc na burzliwe i „ciekawe” czasy. Wychowana w rodzinie graficzki i rzeźbiarza niewątpliwie odziedziczyła talent po rodzicach, wcześnie też sama zaczęła tworzyć, ucząc się zarówno od ojca, jak i matki. Z obojgiem była bardzo mocno związana przez całe życie, choć gdy dorosła, jej relacja z ojcem bywała burzliwa. Mimo że rodzinie nie było łatwo, Tove wykształciła się na artystkę i – o czym w Polsce rzadko się mówi – swoją pierwszą artystyczną popularność zyskała jako malarka i graficzka. Właściwie przez całe swoje życie myślała o sobie przede wszystkim jako o malarce, wcale nie jako o pisarce. Zadebiutowała w wieku zaledwie 19 lat autoportretem wystawionym w Salonie Strindberga w Helsinkach. Pisarstwo było dla niej raczej odskocznią, czymś w rodzaju hobby, dzięki któremu mogła kreować swoje niezwykłe światy, ale też powiedzieć coś od siebie za pomocą przekazu innego niż obraz.
Jansson była absolutnie niezwykła. Szalenie pracowita, twórcza, nieugięta. Przetrwała napawające ją lękiem naloty podczas II wojny światowej, wychodziła z rozmaitych opresji, pokonywała kryzysy, wciąż prąc naprzód i pracując wręcz w szaleńczym tempie, z pasją i ogromną wydajnością, od rana do wieczora. Zawsze pozostawała wierna sobie, nawet wówczas, gdy jej rysowanie karykatur Hitlera mogło wiązać się z niebezpieczeństwem. Miała wyraziste poglądy, była pewna siebie, wiedziała czego chce. Była jednocześnie życzliwa wobec ludzi, otwarta, ale też przywiązana do swojej prywatności. Nie pozwalała też zdominować się konwenansom, całe życie podążała własną ścieżką. Odrzuciła myśl o małżeństwie, choć tworzyła udane związki z mężczyznami – nie chciała bowiem, aby rodzinne zobowiązania odciągały ją od jej sztuki. Będąc już dojrzałą kobietą, związała się z inną artystką Tuulikki Pietlä. Związek ten był trwały i pełny, potrwał do końca życia Tove, która u boku Tooti znalazła spokój i szczęście. Był to też kolejny z wielu w życiu Tove akt nonkonformizmu, bowiem kiedy przyszłe partnerki poznały się w 1955 roku, jeszcze przez długi czas związki homoseksualne w Finlandii były nielegalne i trzeba się było z nimi ukrywać, przynajmniej oficjalnie (homo- i biseksualizm rozmaitych postaci artystycznego światka był wówczas tajemnicą Poliszynela).
Tove Jansson. Mama Muminków to jednak książka przede wszystkim o artystycznej drodze Tove, a w dużej części – także o Muminkach. Dla mnie – prawdziwej miłośniczki tych małych trolli, lektura książki Westin była bezcennym doświadczeniem właśnie dlatego, że umożliwia dokładne poznanie historii Muminków, inspiracji, które doprowadziły Jansson do ich stworzenia, a przede wszystkim wątków biograficznych i realnych zdarzeń, które sprawiły, że opowieści o Muminkach zyskały kształt taki a nie inny. Okazuje się – co przecież nie powinno dziwić – że doświadczenia życiowe Tove, zarówno ciepłe wspomnienia rodzinne jak i te mroczne, wojenne, ukształtowały historię o Muminkach, w której odnajdujemy miłość i przyjaźń, ale też lęki i niebezpieczeństwa (Buka, powódź, kometa zagrażająca życiu mieszkańców Doliny Muminków). Przeczytamy też o rozterkach Tove, która z jednej strony cieszyła się z popularności Muminków, z drugiej – z rosnącą zgrozą obserwowała ich komercjalizację, z trzeciej wreszcie bywała… znudzona i rozdrażniona Muminkami, kiedy zdawało jej się, że nie ma od nich ucieczki. Jej relacja z dziełem o nazwie Muminki była niezwykle złożona i ambiwalentna, bywały chwile, że artystka zdawała się jednocześnie je kochać jak ważną cząstkę siebie i nienawidzić jako źródło ciągłego, natrętnego zainteresowania świata.
Wbrew tytułowi, Tove nie była jednak wyłącznie Mamą Muminków, wręcz pragnęła uniknąć tej etykietki. Przede wszystkim była utalentowaną malarką (w książce znajdziemy niejeden jej obraz) i graficzką, dopiero później pisarką, dla której Muminki były równie ważne, co jej dojrzała proza dla dorosłych. Chociaż więc znajdziemy tu wiele interesujących, syntetycznych analiz Muminków, nie jest to opowieść wyłącznie o nich.
Jest to sugestywny, złożony, „odmuminkowiony” portret niezwykłej kobiety i niezwykłej artystki, silnej, wyzwolonej, utalentowanej i pracowitej, która nie wahała się żyć pod prąd, za to w zgodzie z samą sobą. Obcowanie z tą postacią jest wspaniałą przygodą, wierna swoim poglądom, marzeniom, uczuciom i pasjom Tove stała się dla mnie kimś w rodzaju osobowego wzoru. Lektura tej książki daje energię i inspirację do działania, a także, jestem o tym przekonana – poszerza horyzonty. To wszystko jest właśnie efektem – choć za pośrednictwem druku i papieru – obcowania z kimś wartościowym, wyjątkowym i obdarzonym życiową mądrością. Biografia Jansson jest jednocześnie interesującą i wciągającą analizą literaturoznawczą, historyczną i psychologiczną jej twórczości, pozwalającą poznać nieznane w Polsce dzieła i utwory artystki, ale też lepiej zrozumieć dobrze znane jej książki z Muminkami na czele. Polecam bez wahania!
* cytat za: Joanna Olech, Wstęp do polskiego wydania; w: B. Westin, Tove Jansson. Mama Muminków, Marginesy 2012.
Fragment książki przeczytasz TUTAJ, a więcej o samej artystce (wraz z galerią grafik) TUTAJ.
Autorka: Boel Westin
Tytuł: Tove Jansson Mama Muminków
Wstęp: Joanna Olech
Przekład: Bogumiła Ratajczak
ISBN: 978-83-93375-87-5
Premiera: 7 listopada 2012
Liczba stron: 504
Opracowanie graficzne: Anna Pol
Redakcja: Irma Iwaszko
Oprawa: twarda