Siedem minut okladkaFaza pierwsza: szok i zaprzeczanie
13 – letni Conor O’Malley budzi się pewnej nocy dokładnie siedem minut po północy i odkrywa, że za jego oknem czai się potwór. Potwór – który przybrał kształt prastarego krzewu cisu z pobliskiego cmentarza – nie wzbudza jednak strachu chłopca, raczej mieszaninę ulgi i rozczarowania. To nie odwiedzin tego potwora obawia się Conor, lecz powrotu koszmarnego, paraliżującego zmysły snu, który dręczy go od czasu, kiedy mama powiedziała mu o swojej chorobie. Zaskoczony takim obrotem sprawy potwór zawiera z Conorem pewien układ: w zamian za trzy opowieści chłopiec wyjawi mu swoją tajemnicę, swoją skrzętnie skrywaną nie tylko przed całym światem, ale przede wszystkim przed samym sobą, prawdę.

Faza druga: dezorganizacja zachowania
Faza trzecia: złość i bunt

Conor po rozwodzie rodziców i wyprowadzce ojca pozostał z matką. Łączy ich bardzo silna więź, są sobie niezwykle bliscy i całkiem nieźle radzą sobie we dwoje. Niespodziewana choroba matki wywraca całe ich życie do góry nogami. Choć kolejne terapie nie przynoszą oczekiwanych efektów, kobieta ze względu na syna nie traci optymizmu i pełna nadziei przekonuje go, że jej powrót do zdrowia jest tylko kwestią czasu. Wszystkie znaki wskazują jednak na coś zupełnie przeciwnego: pewnego dnia do ich domu wprowadza się babcia, której Conor nie znosi, a z Ameryki przylatuje dawno niewidziany ojciec. Nikt nie ma jednak siły, by rozwiać złudzenia chłopca i przygotować go na najgorsze. Nie dopuszcza on do siebie myśli, że mama mogłaby umrzeć, choć ta myśl staje się jego obsesją. Zaczyna mieć problemy w szkole, nauczyciele traktują go ze współczującą pobłażliwością, co paradoksalnie wywołuje gniew i sprzeciw chłopca. Zaczynają dręczyć go też senne koszmary – w tej sytuacji częste wizyty potwora, który pomaga mu rozładować frustracje i lęki, wydają się być bardziej niż pożądane… Czym w istocie jest potwór i jaki jest cel jego wizyt?

Faza czwarta: smutek i depresja
Faza piąta: akceptacja

Siedem minut po północy to książka napisana przez Patricka Nessa, ale oparta na pomyśle brytyjskiej autorki Siobhan Dowd. Stanowi swoisty, wzruszający hołd dla tej przedwcześnie zmarłej pisarki, której zabrakło czasu, by przekuć raczkującą koncepcję w pełnowymiarową opowieść. Historia Nessa nie jest jednak historią Siobhan, lecz jego własną, naznaczoną wyraźnie wyczuwalną obecnością ducha autorki.

Książka ta, choć niewielka i raczej skromna objętościowo, kryje w sobie ogromne bogactwo treści i niespotykaną głębię emocji. Jej lektura jest jak niespodziewane uderzenie w splot słoneczny: wywołuje przeszywający ból, powala na kolana, aż zaczyna brakować tchu. Choć nieczęsto daję ponieść się emocjom, ta książka wywołała we mnie istną burzę uczuć, chwyciła za serce i spowodowała, że łzy same spływały mi po policzkach. Ta przejmująca historia trzynastoletniego chłopca, który w rozpaczliwy sposób próbuje uporać się ze świadomością zbliżającej się śmierci matki, została opowiedziana w oszczędnych, prostych, starannie dobranych słowach, które wręcz porażają siłą wyrazu. Zaskakujące jest to, że mimo tych pozornych ograniczeń wciąż pozostaje sporo miejsca na metafory, niedopowiedzenia, a nawet formy narracyjne o charakterze przypowieści, które wspaniale uzupełniają wymowę treści. Sprawiają one, że mroczna i smutna historia potrafi zachwycić i oczarować czytelnika. Znakomitym urozmaiceniem fabuły są niepokojące, podszyte grozą, sugestywne czarno – białe ilustracje, które podkreślają jej klimat, pomagają się weń wczuć, a także w niesamowity sposób odzwierciedlają stan ducha i emocje bohatera. Całość robi ogromne wrażenie uzasadniające użycie sformułowania majstersztyk w odniesieniu do powieści.

Fabuła jest tak skonstruowana, że stopniowo i z wyczuciem zagłębiamy się w ponury świat Conora i razem z nim krok po kroku odkrywamy skrywaną przezeń prawdę. Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by domyślić się tożsamości nawiedzającego go potwora – jest on ucieleśnieniem emocji i lęków chłopca, wyrazem jego tajonego gniewu, żalu, rozpaczy – przybierających nieraz destrukcyjną formę – głosem jego podświadomego przekonania, że jednak ta historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. Nadanie najgorszym obawom konkretnych kształtów pozwala chłopcu stawić im czoła, uświadomić sobie własne uczucia i odkryć ich źródło; moment, w którym to następuje, jest najbardziej wzruszającym w całej książce. Niezwykle bolesne doświadczenie przynosi Conorowi wybawienie i jest początkiem etapu uzdrowienia.

Patrick Ness z wielkim taktem i wyczuciem podnosi temat wybitnie trudny i traumatyczny – utratę ukochanej osoby, godzenie się z jej odejściem. Pomaga zmierzyć się z najgłębiej skrywanymi lękami, oswaja je i uświadamia; pozwala pogodzić się z nieuniknionym, przeżyć wszystkie etapy żałoby konieczne do zaakceptowania wyroków losu i uleczenia zranionej duszy. Siedem minut po północy to poruszająca, piękna, a zarazem mroczna przypowieść o stracie i pocieszeniu, porażające intensywnością emocji, a jednocześnie będąca subtelnym studium żałoby. To prawdziwa literacka perełka, mądra, refleksyjna i niebanalna opowieść o życiu, w które wpisana jest strata bliskiej osoby i o dojrzewaniu, które odziera nas z wszelkich iluzji i wymaga nieraz więcej, niż jesteśmy w stanie znieść. Ta książka zostaje w pamięci na długo, żłobi głębokie rysy w duszy, uwrażliwia i pomaga zrozumieć coś, co wymyka racjonalnemu pojmowaniu.

Autor: Patrisk Ness
Tytuł:
Siedem minut po północy
Tytuł oryginału:
A monster calls
Wydawca:
Papierowy Księżyc
Tłumaczenie:
Marcin Kiszela
Oprawa:
miękka
Data premiery:
kwiecień 2013
Kategoria:
proza psychologiczna

Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/