Pozwól, że Ci opowiem… to zbiór historii, przypowieści, bajek, anegdot pochodzących z różnych stron świata i różnych tradycji: hinduskiej, żydowskiej, buddyjskiej, chrześcijańskiej mający na celu lepsze poznanie i zrozumienie siebie, naszych relacji z innymi, naszych lęków, dążeń, pragnień, natchnienie nadzieją, że można wierzyć w innych ludzi, że świat nie jest zły. Wszystko zależy bowiem od nas, od własnego pokierowania życiem.

Zapraszamy do lektury fragmentu książki.

O książce:

Ponad milion sprzedanych egzemplarzy!

Pozwól, że będę Twoim przyjacielem. Pozwól, że będę dla Ciebie kochającym rodzicem, opowiadającym mądre bajki, żebyś stał się odpowiedzialnym człowiekiem. Obiecuję, że nie będę mieszał Ci w głowie, po prostu posłuchaj historii, jakie znam…

Demián, niepogodzony z życiem, poszukuje drogi do prawdy, próbując zrozumieć zasady rządzące jego losem. Trafia pod skrzydła bardzo nietypowego terapeuty, który stosuje swoistą metodę leczenia…

Jorge Bucay – autor książki – to doświadczony psychiatra i psychoterapeuta, pracujący w podejściu Gestalt. Zgodnie z tą teorią wyjaśnia procesy rządzące naszą psychiką, uzupełniając te wyjaśnienia wiedzą z innych dziedzin.

Tytuł: Pozwól, że ci opowiem… Bajki, które nauczyły mnie, jak żyć
Autor: Jorge Bucay
Tytuł oryginału: Recuentos para Demián
Przekład: Ilona Ziętek-Segura
ISBN 978-83-7674-235-9
EAN 9788376742359
Data wydania: styczeń 2013
Wymiary: 145×205 mm
Liczba stron: 228
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Kategoria: psychologia

Pozwól, że ci opowiem… Bajki, które nauczyły mnie, jak żyć
Jorge Bucay
(fragment)

— PRZYCHODZĘ, MISTRZU, gdyż czuję się tak mało dowartościowany, że nic mi się nie chce robić. Słyszę, że do niczego się nie nadaję, że nic mi nie wychodzi dobrze, że jestem niezdarny i głupi. Co mam zrobić, żeby się zmienić? Co mam zrobić, żeby mnie szanowali?
Mistrz, nie patrząc na niego, powiedział:
— Bardzo mi przykro, młodzieńcze. Nie mogę ci pomóc, albowiem najpierw muszę rozwikłać własny problem. Chyba że później… — I po przerwie dodał: — Gdybyś zechciał mi pomóc, mógłbym rozwiązać ten problem o wiele szybciej i wtedy spróbowałbym pomóc tobie.
— W… spaniale, mistrzu — wyjąkał młodzieniec, ponownie czując niedowartościowanie z powodu odsunięcia jego potrzeb na dalszy plan.
— Dobrze — przytaknął mędrzec. Ściągnąwszy pierścionek z małego palca lewej dłoni, podał go młodzieńcowi, mówiąc: — Weź konia, który czeka na zewnątrz, i pojedź na targ. Mam do spłacenia dług, więc muszę sprzedać ten pierścionek. Ważne jest, abyś dostał za niego możliwie jak najwięcej, i nie przyjmuj zapłaty poniżej jednego dukata. Jedź i wracaj szybko z pieniędzmi.
Młodzieniec wziął pierścionek i pojechał. Na targu od razu zaczął oferować klejnot handlarzom, którzy patrzyli na niego z zainteresowaniem dopóty, dopóki nie zażądał ceny.
Kiedy tylko usłyszeli, że chce za pierścionek dukata, wybuchali śmiechem, niektórzy odchodzili i jedynie pewien starzec był na tyle miły, że zechciał mu wyjaśnić, że jeden dukat miał o wiele większą wartość niż jego pierścionek. Ktoś inny chcąc mu pomóc, zaoferował jednego srebrnika i miedziane naczynie, jednak młodzieniec, pomny pouczeń mędrca, nie przyjął oferowanej zapłaty.
Zaproponował sprzedaż pierścionka chyba ponad setce kupców, ale na nic. Przygnębiony swoim niepowodzeniem wsiadł na konia i odjechał.
Ileż by dał za to, aby móc ofiarować mędrcowi zapłatę i uwolnić go od jego zmartwienia, a tym samym otrzymać radę i pomoc dla siebie.
Wszedł do środka.
— Mistrzu — powiedział — przykro mi. Nie zdołałem uzyskać żądanej przez ciebie zapłaty. Najwięcej, co mi oferowano, nie przekraczało wartości dwóch czy trzech srebrników, ale przecież nie mogłem nikogo oszukać i mówić, że pierścionek wart jest więcej.
— To, co powiedziałeś, jest bardzo ważne, młody przyjacielu — odparł mędrzec, uśmiechając się. — Najpierw musimy poznać prawdziwą wartość pierścionka. Wsiądź jeszcze raz na konia
i pojedź do jubilera. Kto lepiej niż on będzie wiedział? Powiedz, że chcesz sprzedać ten pierścionek, i zapytaj go, ile ci zapłaci. Ale nie zważaj na jego propozycję kupna. Wróć z moim pierścionkiem.
Młodzieniec dosiadł konia i pojechał.
Jubiler badał klejnot w świetle lampy oliwnej, patrzył na niego przez lupę, ważył go i na końcu powiedział:
— Chłopcze, powiedz mistrzowi, że jeżeli zależy mu na tym, abym od razu kupił pierścionek, nie mogę dać mu więcej jak pięćdziesiąt osiem dukatów.
— Pięćdziesiąt osiem dukatów?! — wykrzyknął młodzieniec.
— Tak — odpowiedział jubiler. — Wiem, że z czasem moglibyśmy dostać za niego około siedemdziesięciu dukatów, ale jeśli to pilne…
Radość młodzieńca była tak wielka, że pragnął jak najprędzej wrócić do mistrza, aby podzielić się z nim dobrą nowiną.
— Siadaj — powiedział mędrzec, wysłuchawszy go najpierw uważnie. — Ty również jesteś jak pierścionek: jesteś skarbem, cennym i jedynym w swoim rodzaju. Twoją wartość może oszacować tylko prawdziwy ekspert. Dlaczego wymagasz od życia, aby twą prawdziwą wartość odkrył obojętnie kto?
I mówiąc te słowa, ponownie nasunął pierścionek na mały palec lewej dłoni.