Da się nauczyć reżyserki w jeden dzień? – pyta główny bohater Operacji Argo. Małpa by to wyreżyserowała – odpowiada pytany z sarkazmem. Scena ta ukazuje dobitnie z jak niskim poważaniem może się kojarzyć zawód reżysera. Jednak Benowi Affleckowi przeistoczenie się z aktora w reżysera – świadomego dzieła, które tworzy – zajęło parę ładnych lat. Operacja Argo jest już jego czwartym(!) dziełem i jak do tej pory – najlepiej zrealizowanym. Ale po kolei…
Operacja Argo opowiada autentyczną historię, która wydarzyła się w 1979 roku w Iranie. Po wieloletnich rządach szacha Mohammada Reza Pahlawiego wzburzony lud irański doprowadza do obalenia jego rządów i przywrócenia tradycyjnych wartości, które zdaniem zagorzałych zwolenników dawnych czasów zaburzyć miał ex-szach – swym uwielbieniem dla Zachodu oraz przyjaźnią ze Stanami Zjednoczonymi. Szachowi udaje się zbiec do USA. Rozeźleni Irańczycy wylegają na ulicę, domagając się wydania przez rząd amerykański szacha, aby mogła go spotkać publiczna kara. W odwecie za niespełnienie żądań buntownicy przejmują amerykańską ambasadę w Teheranie, przetrzymując jej pracowników (45 osób), jako zakładników. Sześciu amerykanom udaje się jednak zbiec do domu ambasadora Kanady. W obecnej sytuacji politycznej ich ucieczka z Iranu wydaje się niemożliwa. Z pomocą przychodzi doświadczony agent CIA Tony Mendez (Ben Affleck), który przedstawia rządowi amerykańskiemu kontrowersyjny plan. Jako pretekst do odwiedzin Iranu i wywiezienia ukrywających się Amerykanów postanawia użyć… scenariusza do filmu science fiction – tytułowego Argo. Mendez pod pretekstem szukania plenerów do tego dzieła, chce wywieźć uciekinierów, jako ekipę filmową…
Pod względem realizatorskim Operacja Argo to sprawnie nakręcony hollywoodzki thriller sensacyjny i dramat zarazem. Jeśli ktokolwiek spodziewa się po tym filmie głębszych refleksji oraz nietuzinkowych odkryć, może się srodze zawieść. Jeśli jednak pójdzie do kina, mając w pamięci inne tego typu produkcje – jego oczekiwania zostaną spełnione co do joty. Operacja Argo przebiega bowiem według bardzo dobrze znanego widzom schematu: przedstawienie tła historycznego, zawiązanie akcji, opracowanie planów operacji, a w końcu – próbie ratunku. Mierzi lekko schematyczne, jednostronne przedstawienie sytuacji – Amerykanie to Ci dobrzy, rzetelni oraz bohaterscy ludzie, którzy po udanej akcji rzucają się sobie nawzajem w ramiona, wręcz spazmatycznie płacząc. Mącą, mylą się, przyzwalają na plany, to znów je odrzucają, w rezultacie jednak cała akcja przebiega sprawnie i szybko. Natomiast standardowo Irańczycy przedstawieni są jako rebelianci, krwawo przeprowadzający swój bunt. Jakakolwiek próba spojrzenia na rzeczywistość okiem buntowników, nie ma w Argo racji bytu. Jeśli jednak przymknąć oko na schematyczność fabuły i analizować Operację Argo jedynie przez pryzmat hollywoodzkiego dzieła – przewyższa ona poziomem realizacyjnych inne nagradzane oraz szeroko rozpowszechniane produkcyjniaki.
O wyjątkowości Operacji Argo na tle innych filmów sensacyjnych zaważyły dwie sprawy. Pierwsza: pojawia się w tym filmie wątek, za który twórcom należy się wyjątkowe uznanie. Hollywood, które w Argo reprezentują dwie osoby – John Goodman, jako uznany charakteryzator Chambers oraz Alan Arkin w roli producenta Lestera Siegla – jawi się jako siedlisko wzajemnej adoracji, obłudy i powszechnej próby zbicia jak największej ilości pieniędzy (co dowodzi, że w tej kwestii Fabryka Snów nie zmieniła się do dziś). W dodatku przyglądamy się Hollywood w nietypowym dla niego momencie – tuż po tym, gdy George Lucas i jego Gwiezdne Wojny zmienił rynek filmowy bezpowrotnie, a filmy SF zawojowały wyobraźnią producentów. Hollywood zostaje w Operacji Argo przedstawione z dystansem i zabawnie, a sceny z Goodmanem oraz Arkinem to prawdziwe perełki zarówno pod względem humoru, jaki wprowadzają do filmu, jak i wspaniałej gry aktorskiej. Dawno niewidziany na dużym ekranie John Goodman, jako Chambers jest rubaszny i sarkastyczny, natomiast Arkin – cwany i przebiegły, jak na hollywoodzkiego producenta przystało. Obaj bezapelacyjnie odsuwają w cień występującego wraz z nimi Bena Afflecka, którego aktorstwo wciąż jeszcze pozostawia wiele do życzenia – krzywy uśmiech, dwie dyżurne miny oraz puste spojrzenia to nie jedyny sposób na oddanie napięcia, które targa bohaterem.
Affleck, zdecydowanie lepiej niż z psychologizacją postaci, poradził sobie z prowadzeniem akcji. Opercja Argo jako thriller sensacyjny naprawdę wciąga. I to jest drugi powód, dla którego warto wybrać się na ten film. Sceny, które mają podnosić ciśnienie – podnoszą je, te odpowiedzialne za retardację akcji – robią to z wdziękiem, a scena finałowa, choć pozbawiona fajerwerków wizualnych, jest efektowna i spełnia swoje zadanie. Do tego odpowiednio dobrana muzyka w tle i Operacja Argo jawi się jako całkiem nieźle zrealizowana produkcja. Czy Oscarowa? W filmowych kuluarach szepcze się o potencjalnych nominacjach. Czy tak się stanie – czas okaże. Niewątpliwie w swoim gatunku jest jedną z najciekawszych produkcji, ale o tym – jak wiadomo – najlepiej przekonać się samemu.
{youtube}p2LkIgQbG1I{/youtube}
Recenzję książki Operacja Argo przeczytasz TUTAJ.
Tytuł oryginału: Argo
Reżyseria: Ben Affleck
Scenariusz: Chris Terrio
Rok produkcji: 2012
Premiera kinowa: 30 listopada 2012 (Polska), 31 sierpnia 2012 (świat)
Gatunek: Dramat, Thriller
Kraj produkcji: USA
Na podstawie: Joshuah Bearman Escape from Tehran (artykuł)