Zwykle, kiedy myślę o wielkich podróżnikach, a zwłaszcza o pionierach przecierających nowe szlaki, do których bezwzględnie zaliczyć trzeba odkrywców obu biegunów i innych polarnych eksploratorów, niemal bezwiednie pojawia się skojarzenie z kimś na kształt półbogów – ludźmi szaleńczo odważnymi, nieustraszonymi, nadludzko silnymi i wytrwałymi, napędzanymi wiarą, że zostali stworzeni do rzeczy niezwykłych, przekonaniem o własnej wielkości i obsesyjnym pragnieniem podejmowania kolejnych wyzwań, by zapisać się dla potomności. I choć moje wyobrażenia nie odbiegały zbyt daleko od prawdy, jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że ci wielcy i samotni odkrywcy – jak wszyscy przecież ludzie – mieli swoje chwile zwątpienia i załamania, popadali w depresję i frustrację, gdy coś nie szło po ich myśli, poddawali się lękom i rozgoryczeniu – a wtedy przystępowały do działania ich życiowe towarzyszki. To one stanowiły niewyczerpane źródło siły dla swoich mężów, wspierały w chwilach słabości, motywowały do działania, służyły radą, inspirowały i dbały o ich publiczny wizerunek. Każda z polarnych żon była nieprzeciętną kobietą wyrastającą ponad swoją epokę, z radością zrzucającą pęta konwenansów, by towarzyszyć swemu mężczyźnie w polarnych wędrówkach, albo też latami czekającą na jego powrót w domowych pieleszach, borykającą się z niełatwą codziennością i chroniczną tęsknotą. Dokonania polarników są powszechnie znane, ale jak potoczyłyby się ich losy bez wsparcia żon?
Żony polarników autorstwa Kari Herbert, podróżniczki i fotografki, córki jednego z największych polarników XX wieku, sir Wally’ego Herberta, to urzekająca opowieść o losach siedmiu wspaniałych kobiet, które połączyła gorąca wiara we własnych mężów oraz przekonanie o niezwykłej wadze ich misji. Josephine Peary, Eva Nansen, Eleanor Anne oraz Jane Franklin, Emily Shackleton, Kathleen Scott oraz Marie Herbert – wszystkie one związały się z mężczyznami kochającymi wyzwania i niebezpieczeństwo; do końca stały wiernie u ich boku, wspierały na różne sposoby mając tym samym cichy, ale niepodważalny udział w ich sukcesach. Rola tych dzielnych kobiet była kolosalna, choć czasy wymagały, by pozostawały w cieniu swych mężów.
Wiele z nich miało również swoje własne uzasadnione pretensje do sławy i osobiste ambicje – na przykład Eva Nansen była wyjątkowo utalentowaną i uznaną śpiewaczką, Eleanor Anne Porden (pierwsza żona sir Johna Franklina) była sławną poetką prowadzącą salon literacki, Kathleen Scott odnosiła sukcesy jako wybitna rzeźbiarka i z całą pewnością przyćmiewała osobowością i charyzmą swego męża. Jednakże ich artystyczne dokonania niknęły w blasku mężowskiej sławy; jako żony polarników musiały wykazywać się wyjątkową wyrozumiałością i cierpliwością. Często brały udział w polarnych ekspedycjach (Josephine Peary urodziła w Arktyce swoje pierwsze dziecko, Marie Herbert mieszkała w osadzie Innuitów na dalekiej północy) lub też czekały samotnie w domach na powrót swoich bohaterów (Emily Shackleton). Zdarzało się, że podróżowały po świecie gnane żądzą przygód (Jane Franklin, Kathleen Scott) i szukały sposobów na wyjście z cienia (koncerty Evy Nansen). Jednocześnie bezustannie dawały wyraz swojej miłości, wsparcia i poświęcenia. Musiały mierzyć się z samotnością i tęsknotą, depresjami wywołanymi długą rozłąką oraz świadomością, że choć są kochane, to zawsze pozostaną na drugim miejscu. Żadna z nich nie próbowała na siłę przykuć męża do domowego ogniska, a wiara w niego była ważniejsza od własnych marzeń i obaw. Wiedziały, że nie zadowala ich pozbawione wyzwań życie rodzinne, a ciągłe szukanie nowych podniet nazbyt często prowadziło do zdrad; polarni bohaterowie nie wyobrażali sobie życia bez swoich żon, a jednocześnie wystawiali ich uczucie na ciężkie próby. Kobiety dokonywały niemożliwego z determinacją zbierając fundusze na organizowanie ekspedycji ratunkowych i w nich uczestnicząc (Josephine Peary, Jane Franklin), mimo wszystko zdając sobie sprawę, jak wiele znaczą dla swoich mężów.
Żony polarników to fascynująca opowieść o losach niezwykłych kobiet, które z miłości porzucały narzucone im społeczne role żony, stając się dla swych mężczyzn kimś więcej: doradczyniami, przewodniczkami, psychoterapeutkami, menadżerami, a przede wszystkim muzami. Historie życia tych nieprzeciętnych kobiet wreszcie pozwalają im wyjść z cienia swych bohaterskich mężów, docenić niebagatelny wkład w ich sukcesy, a także ich niezwykłe osobowości, talenty oraz nadzwyczajny hart ducha, dzięki któremu skutecznie pokonywały kolejne przeciwności losu dodatkowo pełną miarą, udzielając moralnego, duchowego i psychicznego wsparcia, mobilizując, motywując, pocieszając. Gdyby nie książka Kari Herbert, być może nigdy nie miałabym okazji dowiedzieć się o ich cichym bohaterstwie.
Ogromną zaletą tej publikacji jest to, że w dużej mierze opiera się na materiałach źródłowych – fragmentach korespondencji polarników z żonami oraz ich dzienników – jak i na relacjach ich potomków. Dzięki temu opowieść autorki jest nie tylko pasjonująca, ale i rzetelnie udokumentowana, a przez to podwójnie wartościowa. Kari Herbert rewelacyjnie przedstawiła portrety siedmiu wspaniałych kobiet, ożywiła ich ducha bardzo wiarygodnie, oddając ich dylematy, rozterki i marzenia oraz niezwykłą, lecz trudną więź łączącą je z mężami. Ponadto nie umniejszając dokonań polarników nieco ich odmitologizowała, ukazując ich ludzkie oblicza i uświadamiając, jak heroiczne musieli toczyć boje z własnymi słabościami oraz jak bardzo byli uzależnieni emocjonalnie od swoich żon.
Żony polarników to także typowo kobiece spojrzenie na polarne ekspedycje, zwłaszcza na rzadko dostrzegalne, a przecież nieodłączne aspekty życia polarnego badacza. To także znakomity i jakże wymowny obraz czasów, typowej mentalności i dziewiętnastowiecznej podwójnej moralności, w myśl której jedynym celem kobiety miała być troska o dom i męża. Bohaterki tej książki udowadniają – znacznie wyprzedzając swoje czasy – że można jednocześnie realizować własne ambicje, szukając spełnienia poza sferą wytyczoną przez społeczne konwenanse. Dają zarazem świadectwo swej odwadze, lojalności i determinacji, stojąc wiernie u boku mężów pochłoniętych nieustanną pogonią za nowymi wyzwaniami, przygodą i nieśmiertelną sławą.
Pełna podziwu i głębokiego szacunku dla tych niezwykłych kobiet gorąco polecam Wam historie ich życia. Pozwolą one nie tylko spojrzeć z innej perspektywy na opowieści o polarnych ekspedycjach i bohaterstwie odkrywców, lecz także poznać i docenić kobiety, które miały niepodważalny udział w sukcesach swych mężów.
Autor: Kari Herbert
Tytuł: Żony polarników. Siedem niesamowitych historii
Tytuł oryginału: Heart of the Hero. The women behind Polar Exploration
Wydawca: Carta Blanca
Data wydania: 2011
Liczba stron: 360
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7705-133-7
Kategoria: literatura faktu, biografie
Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/