Autorka popularnego cyklu o Sookie Stackhouse, bohaterce serialu Czysta krew, w całkiem nowej odsłonie. Już 19 lutego, nakładem Wydawnictwa Replika, ukaże się nowa powieść Charlaine Harris zatytułowana Kość niezgody, druga po Prawdziwych morderstwach część cyklu o Aurorze Teagarden, pewnej niezwykłej bibliotekarce…

Zapraszamy do lektury fragmentu.

O książce:

Aurora Teagarden, detektywka-amatorka do zadań specjalnych, na tropie kolejnej niezwykłej zagadki!

W życiu Aurory „Roe” Teagarden, sympatycznej okularnicy z niewielkiego miasteczka Lawrenceton w stanie Georgia, dużo się ostatnio dzieje. Niestety, w sprawach sercowych o żadnych rewolucjach nie może być mowy, zwłaszcza że jej były chłopak właśnie bierze ślub z inną…

Niespodziewanie Roe dowiaduje się, że właśnie otrzymała pokaźny spadek, w tym dom z pewną wyjątkowo niewygodną tajemnicą w środku. Wewnętrzny przymus nakazuje jej ruszyć tropem zbrodni, jaka miała miejsce w posiadłości przy Honor Street. Jednak Jane Engle, poprzednia właścicielka domu, również uwielbiała tajemnice i jeżeli zostawiła jej jakiekolwiek wskazówki, odnalezienie ich z pewnością nie będzie proste.

Na szczęście z wszystkimi problemami inteligentna bibliotekarka nie będzie musiała mierzyć się sama – towarzyszyć będą jej ruda, wyjątkowo gruba kotka i pewien przystojny młody mężczyzna…

Tytuł: Kości niezgody. Aurora Teagarden
Autorka: Charlaine Harris
Tytuł oryginału: A Bone to Pick
Wydawca: Replika
Data premiery: 19 lutego 2013
Przekład: Martyna Plisenko
ISBN: 978-83-7674-201-4
EAN: 9788376742014
Format: 130×200 mm
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Kategoria: kryminał i thriller

Kości niezgody. Aurora Teagarden
Charlaine Harris

(fragment)

Rozdział 1

W ciągu niecałego roku byłam na trzech weselach i jednym pogrzebie. Pod koniec maja (na drugim weselu, ale przed pogrzebem) doszłam do wniosku, że to będzie najgorszy rok w moim życiu.
Z mojego punktu widzenia to drugie wesele było właściwie radosnym wydarzeniem, ale przez cały następny dzień twarz bolała mnie od dziwnego grymasu, w który układałam wargi, a który miał wyglądać na szczery uśmiech. To, że byłam córką panny młodej, wydawało się dość dziwaczne.
Moja matka i jej narzeczony przedefilowali pomiędzy przystrojonymi krzesłami ustawionymi w jej salonie, stanęli przed przystojnym pastorem episkopalnym i… Aida Brattle-Teagarden stała się panią Queensland.
W jakiś nieokreślony sposób miałam wrażenie, że moi rodzice opuścili dom, a ja w nim zostałam. Mój ojciec i jego druga żona, wraz z moim bratem przyrodnim Phillipem, w zeszłym roku przeprowadzili się na drugi koniec kraju, do Kalifornii. Teraz moja matka, choć nadal miała mieszkać w tym samym mieście, z całą pewnością będzie miała nowe priorytety.
To stanowiłoby niejaką ulgę.
Tak więc uśmiechałam się radośnie do synów Johna Queenslanda i ich małżonek. Jedna z nich była w ciąży — moja matka będzie babcią! Uśmiechnęłam się uprzejmie do nowego w Lawrenceton pastora episkopalnego, Aubreya Scotta. Promieniałam życzliwością wobec ludzi pracujących w agencji obrotu nieruchomościami, której właścicielką była moja matka. Szczerzyłam się do mojej najlepszej przyjaciółki, Aminy Day, dopóki mi nie powiedziała, żebym się odprężyła.
— Nie musisz bez przerwy się uśmiechać — wyszeptała kącikiem ust, podczas gdy reszta jej twarzy wyrażała pełną szacunku uwagę dla ceremonii krojenia tortu. Natychmiast rozluźniłam twarz, wdzięczna ponad wszelkie wyobrażenie, że Aminie udało się wyrwać na parę dni z Houston, gdzie pracowała jako referendarz w firmie prawniczej. Później, podczas przyjęcia, powiedziała mi, że wesele mojej matki nie było jedynym powodem jej przyjazdu do Lawrenceton na ten weekend.
— Wychodzę za mąż — powiedziała wstydliwie, gdy znalazłyśmy dla siebie cichy kącik. — Wczoraj powiedziałam mamie i tacie.
— Za… którego? — spytałam wstrząśnięta.
— Ty mnie kompletnie nie słuchasz, kiedy do ciebie dzwonię!
Może i umknęły mi jakieś szczegóły. Amina spotykała się z tyloma mężczyznami! Odkąd skończyła czternaście lat, jej niewiarygodna kariera randkowa została zakłócona tylko przez jedno krótkie małżeństwo.
— Kierownik działu domu towarowego?
Poprawiłam okulary zsuwające mi się z nosa, żeby lepiej widzieć Aminę mierzącą dobrych pięć stop i siedem cali. Ja w dobrych dniach mówię, że mam pięć stop.
— Nie, Roe — z westchnieniem powiedziała Amina. — To prawnik z firmy sąsiadującej z moją.
Hugh Price.
Twarz jej się rozanieliła.
Zadałam więc obowiązkowe pytania: jak się jej oświadczył, jak długo się spotykali, czy dało się znieść jego matkę… oraz o datę i miejsce ceremonii. Amina, tradycjonalistka, zamierzała wziąć ślub w Lawrenceton i mieli zamiar zaczekać z tym kilka miesięcy, co uznałam za wspaniały pomysł. Żeby wziąć pierwszy ślub, uciekła ze swoim chłopakiem, a ja i najlepszy przyjaciel pana młodego byliśmy świadkami.
Znów miałam być druhną. Amina nie tylko była jedyną przyjaciółką, dla której bym coś takiego zrobiła, ale też jedyną, dla której zrobię to po raz drugi. Ile razy można świadkować tej samej pannie młodej? Zastanawiałam się, czy kiedy ostatni raz będę szła przez nawę, poprzedzając Aminę, będzie mi potrzebny balkonik.
Potem moja matka i John z godnością opuścili przyjęcie. John świecił białymi włosami i zębami, a moja matka wyglądała równie olśniewająco jak zawsze. W podroż poślubną jechali na trzy tygodnie na Bahamy.
Wesele mojej matki.