Mary Higgins Clark zwana jest w Ameryce królową suspensu. Ta słynna na całym świecie pisarka ma na swoim koncie takie tytuły, jak Dom nad urwiskiem czy Gdy moja śliczna śpi. Każda z jej powieści staje się bestsellerem i gwarantuje sukces wydawniczy. Higgins Clark nie jest w prawdzie autorką tej samej rangi, co Agatha Christie i Raymond Chandler – klasycy czarnego kryminału, jednak radzi sobie w tym gatunku świetnie. Znakomicie kreuje świat przedstawiony i bohaterów, z wyczuciem stopniuje napięcie i po mistrzowsku konstruuje fabułę. Podobny efekt osiągnęła w powieści Zaginiony rękopis, który, na szczęście, nie jest kolejną próbą naśladowania pisarstwa Dana Browna, jak się z początku obawiałam.

Profesor archeologii, Jonathan Lyons, zostaje zastrzelony w swoim gabinecie. W przylegającej do pomieszczenia garderobie policja znajduje skuloną w kącie żonę ofiary, cierpiącą na chorobę Alzheimera, która trzyma w ręku narzędzie zbrodni, powtarzając raz po raz tyle hałasu, tyle krwi. Kobieta, mimo chwilowych przebłysków świadomości, zdaje się zupełnie nieobecna i niekiedy zapomina, że jej męża nie ma już wśród żywych. Czy Kathleen Lyons rzeczywiście cierpi na demencję, czy też demonstruje tylko popis swoich aktorskich umiejętności? I jakie znaczenie ma w tym wypadku fakt, iż półtora roku wcześniej kobieta znalazła między książkami Jonathana jego zdjęcia z kochanką, profesor Lilian Stewart? Dla policji jest to, rzecz jasna, pierwszorzędny motyw zbrodni, więc prokuratura natychmiast stawia Kathleen zarzuty, zlecając specjalistyczne badania na zamkniętym oddziale psychiatrycznym. Maria Lyons, jedyna córka zamordowanego profesora, nie wierzy w winę matki, nie ma jednak pojęcia, co zrobić, by oczyścić jej imię.

W trakcie śledztwa wychodzi na jaw, że Jonathan Lyons tłumaczył ostatnio stare dokumenty, odnalezione w przeznaczonym do rozbiórki kościele. Wśród pradawnych zwojów natrafił na pergamin, w którym rozpoznał list Jezusa Chrystusa do Józefa z Arymatei – jedyny list, jaki kiedykolwiek miał napisać Mesjasz. Wieść głosiła, że w XVI-tym wieku rękopis został potajemnie wywieziony z Biblioteki Watykańskiej, gdyż ówczesny papież nie wierzył w autentyczność dokumentu i polecił go zniszczyć. Jonathan, chcąc zasięgnąć opinii innych ekspertów, poinformował o swoim odkryciu przyjaciół: Charlesa i Alberta – profesorów, specjalizujących się w antyku, Richarda – młodego wykładowcę biblistyki, a zarazem niedoszłego jezuitę, Grega – właściciela firmy informatycznej, zainteresowanego archeologią, oraz kochankę Lilian. Jedna z tych osób zasugerowała Jonathanowi sprzedaż pergaminu, za który na czarnym rynku dostałby niewyobrażalnie wysoką cenę. Profesor jednak, wierząc w autentyczność rękopisu, pragnął przekazać go do Watykanu. Czy stało się to przyczyną śmierci mężczyzny? Czy sprawcą zbrodni była osoba z kręgu zaufanych przyjaciół? Czy Maria Lyons pójdzie tym tropem, by pomóc matce odzyskać wolność? I czy pergamin kiedykolwiek wróci do Stolicy Papieskiej?

Kiedy Mary Higgins Clark usłyszała od swojego wydawcy, że powinna osnuć fabułę nowej książki wokół wątków biblijnych, miała ponoć stanowczo odmówić. I bardzo dobrze. Dosyć już namnożyło się w ostatnim czasie epigonów Dana Browna, piszących o zaginionych pergaminach, zaginionych dokumentach, zaginionych ewangeliach, szyfrach, kodach i tajemnicach związanych z chrześcijaństwem. Ileż można? Nie dziwota, że tak uznana i doświadczona twórczyni nie chciała brać się za barki z równie wyeksploatowanym tematem. Coś jednak skłoniło ją do zmiany decyzji. Wykorzystała więc wątek religijny, wprowadzając rekwizyt w postaci pergaminu liczącego sobie dwa tysiące lat. Odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się, że ów artefakt nie zawiera w sobie żadnej łamigłówki, której rozwiązanie doprowadziłoby do rewolucji i rozłamu w Kościele. Higgins Clark nie idzie na podobną łatwiznę. Wykorzystuje pergamin do tego, by zbudować misterną intrygę, skonstruować ciekawą fabułę i przedstawić studium zbrodni, której motywem mogła być miłość lub chciwość, co nie musi się, rzecz jasna, wykluczać.

Zaginiony rękopis to po prostu znakomity, wciągający kryminał, a nie kolejny Kod Leonarda da Vinci. I choć autorka tym razem nie zaskakuje czytelnika tak bardzo, jak w innych swoich książkach – tożsamości mordercy można się domyślić mniej więcej w połowie powieści – sposobem prowadzenia akcji i umiejętnie stopniowanym napięciem udowadnia po raz kolejny, że jest w istocie królową suspensu. Jedyne, co odrobinę mnie podczas lektury irytowało, to posunięta do granic możliwości polifonia. Wielość bohaterów-narratorów powoduje niekiedy chaos, a swoją własną narrację otrzymuje nawet morderca. Podobny zabieg, daleki w prawdzie od nowatorstwa i stosowany przez wielu innych autorów, zmniejsza w tym wypadku element zaskoczenia co do tożsamości przestępcy i znacznie zawęża grono „podejrzanych”. Pomijając jednak tę kwestię, powieść czyta się znakomicie.

Mary Higgins Clark jest jedną z nielicznych pisarek, którym na przestrzeni wielu lat udaje się utrzymać swoją twórczość na wysokim poziomie. Poruszając się wokół podobnych rozwiązań fabularnych, schematów i motywów, autorka za każdym razem ofiarowuje czytelnikowi porywającą lekturę. U Higgins Clark zawsze bowiem u źródeł zbrodni kryją się jakieś ludzkie słabości, kompleksy, skazy charakteru. I zawsze w centrum stoi człowiek, uwikłany w sieć relacji, zależności, interesów. Nie ma w Zaginionym rękopisie postaci papierkowych – nawet tym naszkicowanym pobieżnie daleko do schematyczności. Rys psychologiczny otrzymuje tu nie tylko główna bohaterka, Maria, lecz także pojawiający się zaledwie na kilku stronach złodziej czy paser.

I w tym właśnie Higgins-Clark jest mistrzynią. Nie tylko w konstruowaniu interesującej fabuły i misternej intrygi, ale również w sposobie kreowania świata przedstawionego i bohaterów. Na kartach powieści Nowy Jork to tętniące życiem miasto, New Jersey – cicha przystań dość zamożnych mieszkańców, a postaci to ludzie z krwi i kości, mający swoje pasje, ambicje, przyzwyczajenia. W tym poukładanym świecie zbrodnia powoduje bezpowrotny rozpad pewnych wartości i upadek ustalonego porządku, a także uruchamia drzemiące w człowieku pierwotne emocje. Zaginionym rękopisem Mary Higgins-Clark udowadnia, iż pomimo ukończenia osiemdziesięciu pięciu lat jest wciąż w znakomitej intelektualnej formie i nie powiedziała jeszcze – a raczej nie napisała – ostatniego słowa.

Autorka: Mary Higgins Clark
Tytuł: Zaginiony rękopis
Tytuł oryginalny: The lost years
Przekład: Anna Bańkowska
Data wydania: 25 października 2012
Wymiary: 142mm x 202mm
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Wydawca: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7839-379-5 

Kategoria: kryminał