Usatysfakcjonowana i zachęcona pierwszym spotkaniem z serią Mroczne tajemnice wydawnictwa Prozami postanowiłam sięgnąć po kolejną odsłonę cyklu – powieść, która skusiła mnie intrygującym tytułem i klimatyczną okładką, od której aż wieje grozą i która – jak się okazało i co nie było wcale oczywiste – nie tylko doskonale oddaje nastrój powieści, ale również idealnie nawiązuje do fabuły.

Portovenere to niewielka, senna, nadmorska mieścina, znana głównie dzięki Grocie Byrona oraz Zatoce Poetów, w której utonął inny romantyczny twórca, Percy Shelley. Pewnego dnia w miasteczku pojawia się Carla, młoda skrzypaczka, która po śmierci matki postanowiła odnaleźć jedynego żyjącego krewnego – wuja Johna Lorusso mieszkającego w posiadłości na obrzeżach Portovenere. Już pierwszego dnia uwagę dziewczyny zwraca zaniedbany park otaczający dom wuja, a szczególnie platanowa aleja, której wątpliwą ozdobą są ustawione wzdłuż niej kamienne płyty przypominające cmentarne nagrobki.

Początkowo nieufny, staruszek szybko przyzwyczaja się do obecności siostrzenicy, a i ona powoli oswaja się z dzikim otoczeniem: ponurą posiadłością, wujem – samotnikiem oraz tajemniczym mężczyzną o imieniu Pedro Gonzales, który choć podaje się za dobrego znajomego Johna, jest przez niego wspominany z niechęcią. Z biegiem czasu Carla zaczyna dostrzegać dziwne zachowanie wuja, które bierze za oznaki choroby psychicznej; niepokojące ataki przydarzają mu się najczęściej w pobliżu granitowych płyt w alei. Wkrótce również i Carlę zaczynają nękać mroczne, niepojęte wizje, tak że i ona zaczyna obawiać się o własne zdrowie psychiczne. Dziwaczne zdarzenia, niewytłumaczalne sytuacje oraz nieustanna obecność Pedro Gonzalesa podpowiadają Carli, że może on być zamieszany w sprawę mającą związek z historią jej rodziny. Dziewczyna bardzo chce pomóc wujowi, ale przeczuwa, że kluczem do rozwiązania zagadki kamiennych płyt jest tożsamość tajemniczego mężczyzny, to, czym się zajmuje i jaką wyznacza za swoje usługi zapłatę.

Z ogromną ulgą stwierdziłam, że Posiadłość w Portovenere to powieść, której przykuwająca wzrok, emanująca grozą okładka jest godną zapowiedzią równie intrygującej fabuły. Malowniczy, sielski krajobraz liguryjskiej prowincji i senna atmosfera nadmorskiego miasteczka stanowią znakomity kontrast, a zarazem tło dla przytłaczającej, dusznej, pełnej tajemnic, niedopowiedzeń i zagadek z przeszłości aury oplatającej swoimi mackami bohaterów powieści. Błogi spokój i ospałość Portovenere są powierzchowne, jego mieszkańcy skrywają niejeden mroczny sekret, grzeszną myśl, karygodny uczynek. A wśród nich krąży ktoś, kto wydaje się być odpowiedzią na ich modlitwy i nieść sprawiedliwą pomstę wyrównującą doznane krzywdy…

Choć fabuła toczy się w niespiesznym rytmie, niepostrzeżenie wciąga, atmosfera jakby mimochodem zagęszcza się, wywołując ciarki na plecach i budząc nieokreślony niepokój. Sekrety i niedomówienia spiętrzają i splatają się w miarę rozwoju fabuły, nieustannie trzymając w napięciu, jednak to nie spokojna i refleksyjna fabuła jest jego źródłem, ale głębsze przesłanie. Wyłania się ono z treści wprost, lecz subtelnie i nienatarczywie, zaskakując głębią psychologiczną, filozoficzną i emocjonalną. Jego sednem jest kwestia karmy, zła i cierpienia w życiu człowieka, co czyni lekturę pasjonującą opowieścią o znaczeniu błędów przeszłości, zadawnionych krzywd, wybrzmiałych tragedii; dobrych i złych wyborów, za które prędzej czy później trzeba ponieść odpowiedzialność; błędnych decyzji, których konsekwencje uderzają w nas samych; wyrzutów sumienia, chęci zemsty i wyrównywania rachunków, gdzie pod sztandarem sprawiedliwości ukrywa się mściwość, zapiekłe poczucie krzywdy i nienawiść. Jednak Posiadłość w Portovenere to także opowieść o wybaczaniu, współczuciu i o tym, że sami kształtujemy swój los, nikt inny.

Bogactwo przesłania i mnogość refleksji, jakie wywołuje lektura, czynią ją prawdziwym rarytasem, zaś intrygująca warstwa fabularna – niekłamaną przyjemnością. Powieść Jacka Ostrowskiego zwraca uwagę niezwykłą dojrzałością myśli, wnikliwością oraz znajomością ludzkiej natury, które z nawiązką wynagradzają drobne niedostatki warsztatu pisarskiego. Posiadłość w Portovenere to niezapomniana, oryginalna lektura, która z pewnością Was poruszy i stanie się źródłem przemyśleń.

Tytuł: Posiadłość w Portovenere
Autor:
Jacek Ostrowski
Wydawca:
Prozami
Data wydania:
październik 2012
Wymiary:
145 x 205 mm
Liczba stron:
238
Oprawa:
broszurowa
ISBN:
978-83-932841-9-1
Kategoria:
proza polska

Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/