Wiek XIX nie był dla Polski okresem pomyślnym. Kraj podzielony przez zaborców, to kraj chaosu i wzajemnych pretensji. Jednak teraz, z perspektywy lat, czas ten świetnie nadaje się do tego, by snuć literackie wizje. Pan Whicher w Warszawie to powieść rozgrywająca się u schyłku 1862 roku. I choć ukazała się ona jako kryminał, tak czas akcji nasuwa nam inne skojarzenie – powstanie styczniowe.
Kiedy w Warszawie ginie pewna arystokratka, a carska policja nie może poradzić sobie z jej odnalezieniem, na pomoc wezwana zostaje brytyjska gwiazda – inspektor Jonathan „Jack” Whicher. I choć początkowo miał on nadzorować aresztowania polskich spiskowców, tak car powierza mu sprawę swojej krewnej. Do pomocy przydzielono mu Mikołaja Czernyszewskiego – młodego i zdolnego carskiego policjanta. Ten jednak musi dzielić swój czas na dwie zagadki – zniknięcie Dołgorukiej i serię okrutnych morderstw. Z połączenia sił brytyjsko-rosyjskich wychodzi zaskakująco skuteczna i dopasowana para. A sprawy, które wydawały się być zupełnie autonomiczne, nagle wydają się aż za bardzo powiązane…
W Panu Whicherze w Warszawie akcja nie mknie w zastraszającym tempie. I choć to, co dla niektórych może być męczące, jest mimo wszystko zaletą powieści. Whicher i Czernyszewski powoli zagłębiają się w swoje sprawy, pomagają sobie wzajemnie i małymi kroczkami odkrywają prawdę. Czas, który upływa im na dokładnym przesłuchiwaniu świadków, nie jest zmarnowany. Akcja stopniowo się zazębia, a finalnego rezultatu obu śledztw nie możemy być pewni, aż do ostatniej strony. Whicher stosuje nowoczesne metody, korzysta ze zdobyczy ówczesnej nauki, ale i nie pozostaje obojętny na rozwiązania rosyjskiej policji (tu między innymi pojawia się kwestia portretów pamięciowych). Obie sprawy w końcu zmierzają do ostatecznego rozwiązania, ale najbardziej zaskakujące będą efekty śledztwa Czernyszewskiego.
Tu pojawia się pewna zagwozdka. Otóż na pierwszy rzut oka (a może nawet i na drugi), Pan Whicher w Warszawie to powieść o działalności brytyjskiego detektywa i kwestii zaginionej grafini Dołgorukiej. Także sprawa morderstw wydaje się tu ważna, ale na czele powinien znaleźć się inny wątek – konfliktu polskich stronnictw politycznych – czerwonych ibiałych. O ile zwalczanie spiskowców przez carskie służby jest całkowicie zrozumiałe, tak antagonizmy pomiędzy Polakami już nie. W czasie, gdy potrzebna była narodowa solidarność, do głosu dochodziły osobiste ambicje. Na kartach powieści Agnieszki Chodkowskiej-Gyurcis i Tomasza Bochińskiego pojawia się wiele znanych nam z historii postaci – Józef Ignacy Kraszewski, Ludwik Mierosławski czy Zygmunt Padlewski, a każda z nich w jakiś sposób połączona była z powstaniem styczniowym. Pan Whicher w Warszawie nie jest więc tylko zwykłym kryminałem, ale i powieścią historyczną.
Skoro mowa o autentycznych postaciach. Ważne jest to, że większość występujących w powieści bohaterów, to osoby istniejące naprawdę. Tytułowy Jack Whicher faktycznie był detektywem Scotland Yardu i zajmował się wspomnianą w powieści sprawą Constance Kent. To właśnie niepowodzenie tego śledztwa sprowadziły go do Królestwa Polskiego. To tutaj miał odzyskać swe dobre imię i powrócić do Anglii w chwale. Mikołaj Czernyszewski także był postacią historyczną – nie był jednak policjantem, tylko filozofem.
Konstrukcja postaci, opierająca się na faktach historycznych, ma ślady pewnej świeżości. Mikołaj to niespokojna dusza, skora do szaleństw i nie do końca przemyślanych posunięć. Jack Whicher kreowany jest co prawda na typowego, chłodnego Anglika, ale i on chętnie podejmuje się misji niemal samobójczych. Obaj detektywi doskonale się uzupełniają i, mimo różnic kulturowych, rozumieją. Szkoda tylko, że tak rzadko widzimy ich razem. Szkoda, że tak mało miejsca zajmują ich szalone pomysły, mogące nieco rozruszać akcję Pana Whichera…
Powieść ta na pewno nie jest dziełem najwyższych lotów. Nie ma tu bogatego słownictwa, wyszukanych metafor, a więcej jest języka potocznego, zawartego w prostych zdaniach. Pan Whicher nie jest też kryminałem trzymającym w napięciu. Oczywiście trudno przewidzieć zakończenie obu śledztw (i za to chwała autorom), ale wszystko opiera się nieskomplikowanych przekazie. Autorzy doskonale oddają klimat tamtych czasów, nie szczędzą szczegółów, ale i też nimi nie zamęczają. Sama intryga jest dopracowana i wciągająca. Wszystko to, tworzy nam dobrą powieść, którą czyta się szybko i niemal bez wysiłku. Pan Whicher w Warszawie jest więc doskonałą pozycją dla tych, którzy chcą się odprężyć, spędzić czas z dobrą, ale i niewymagającą książką. A taka jest nam, czytelnikom, na pewno potrzebna.
Tytuł: Pan Whicher w Warszawie
Autorzy: Tomasz Bochiński, Agnieszka Chodkowska-Gyurics
Data wydania: 2012
Wydawnictwo: Erica
Liczba stron: 494
ISBN: 978-83-62329-68-7
Kategoria: powieść historyczna, kryminał
Zapraszam również na mojego bloga: www.nenya89.blogspot.com