Grupka przypadkowych ludzi zapakowanych w zdezelowany autobus zmierza w nieznane. Nie wiedzą o sobie nic ponadto, że wszyscy zgodnie postanowili odmienić swoje życie, odciąć się od dotychczasowych obowiązków, uciec od rzeczywistości. Zamknięci na trzy miesiące w opuszczonym teatrze, będą mogli zająć się tylko sobą i swoim talentem, stworzyć literackie arcydzieło.

Gdy zgasły światła i zamknęły się ciężkie drzwi, odgradzające zgromadzenie od świata zewnętrznego, do głosu szybko dobrały się tkwiące w ciemności potwory. Warsztaty literackie stają się tylko pretekstem do oderwania od dotychczasowego życia, znalezienia w „pomiędzy”, w którym nie obowiązują żadne reguły. Z takiego zamknięcia nie można wyjść w poprzedniej formie, stąd celem staje się stworzenie nowej Mitologi Nas, wykreowanie siebie poprzez opowieści.

Wcześniej jednak trzeba jeszcze raz upewnić się, że drzwi są zamknięte, a klucz odpowiednio szybko zniszczony. Dobrze by było, gdyby niewinne wakacje literatów zmieniły się w horror z obowiązkowym porwaniem, uwięzieniem, torturami i niezawinioną śmiercią. To nieźle sprzeda się po wyjściu z teatru, gdy oczy całego świata będą zwrócone na grupkę ocalałych. Nie zaszkodzi trochę pomóc rzeczywistości, odrąbać kilka palców, zniszczyć zapasy żywności, popsuć ogrzewanie. Najsilniejsi przeżyją, by zgarnąć tantiemy z hollywoodzkiego sfilmowania ich wielkiej tragedii.

Tę, rzecz jasna, każdy z bohaterów będzie potrafił opowiedzieć po swojemu. Ważne jest złapanie dystansu do sytuacji, który banalizuje nawet największe cierpienia. Wszystko po to, by wyrwać się z istnienia jako obiektu i stać się „obiektywem za obiektywem za obiektywem”. Całkiem bliskie wydaje się przy tym skojarzenie ze zwrotem quasi-performatywnym, który będzie objawiał się w spostrzeganiu szeregu społecznie usankcjonowanych sposobów zachowania, w obrębie których rozgrywa się życie. A co dalej idzie świadomości, że wszelkie ludzkie aktywności to nic innego jako wieczny performance teatru życia, szczególnie te wzmocnione przez tradycję i normy społeczne. Tu normy opadają, wszystko jest możliwe. Idąc tym tropem, Palahniuk kolejny raz wyśmieje wszelkie świętości i małe grzeszki, którymi współczesność opętuje słabych duchem, niewinnych mieszkańców planety bólu i łez, Ziemi.

W przerwach od celowego nadawania pobytowi w zamkniętym teatrze ostatecznego blichtru cierpienia, bohaterowie będą stawać na scenie, by przedstawić współtowarzyszom historię swojego życia. Prawdziwą? Przecież prawda nie istnieje, wszystko jest opowieścią, w ciemności można swobodnie wypowiedzieć najskrytsze pragnienia, najgłębszy wstyd, najdziksze perwersje. Tych ostatnich w Opętanych nie zabraknie. Czytelnik musi przygotować się na sowitą porcję abstrakcji, seksu i zgnilizny – tradycyjny brak dobrego smaku, poprawności politycznej i barier obyczajowych, które trzymają na wodzy tego typu fantazje.

Czy to obłaskawianie ciemnej strony śmiechem parodii, mówienie, aż historia straci moc, w której nas więzi (a więc autoterapia autora i kierunek dla czytelnika), czy potwierdzenie starej prawdy, że w istocie kochamy tragedie, bo tylko one polerują nas do jaśniejącego człowieczeństwa? Palahniuk zwodzi i kpi, obrzydza i prowokuje i choć kolejny raz pokazuje nic innego, jak brudy świata, których unikamy w codziennej gonitwie myśli, robi to w fascynującej formie i różnorodnej treści. Sympatia czytelnika jest chyba najlepszym potwierdzeniem tezy, że uwielbiamy te wszystkie małe cierpienia…

Autor: Chuck Palahniuk
Tytuł: Opętani
Tytuł oryginalny: Haunted
Wydawca: Niebieska Studnia
Przekład: Maciej Potulny
Data wydania: 2009
Wymiary: 125 x 195 mm
Liczba stron: 464
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-60979-10-5
Kategoria: proza zagraniczna