Nie mogę nazwać się fanką Coetzee’go głównie ze względu na fakt, iż jego twórczość znam pobieżnie. Wystarczająco jednak, by móc zauważyć jego piękny, analityczny umysł, precyzyjnie zdzierający warstwy ludzkich póz i zachowań, by móc dotrzeć do nagiego, samotnego wnętrza człowieka. Nigdy nie odważyłabym się również powiedzieć, że jego proza jest łatwa. Potrafi ona dostarczyć ogromnej przyjemności jaką przynieść może jedynie wysiłek intelektualny. I chociaż nie jestem znawczynią twórczości tego autora, to zdziwiłam się, czytając jego eseje zawarte w tomie Wewnętrzne mechanizmy. Nie spodziewałam się, że pisarz, który nie raz zmusił mnie do zastanawiania się nad ludzką kondycją, ukaże mi się jako zwykły czytelnik, który, tak samo jak ja, emocjonalnie odbiera literaturę, zachwyca się nią, lub krytykuje, a robi to w sposób prosty i przystępny. Te eseje nie są bowiem erudycyjnym popisem noblisty, który pragnie pokazać się szerokiej publiczności jako krytyk literacki. W żaden sposób nie odczułam prób błyśnięcia wiedzą i oczytaniem. Coetzee robi to w sposób naturalny i prosty, przytaczając historie, analizując i interpretując. Brak tu wciskanych na siłę ozdobników, brak makaronizmów – brak wszystkiego tego, co często zauważamy w esejach i za co ich nienawidzimy.
Wewnętrzne mechanizmy to zbiór 21 esejów. Niektóre z nich pisane były jako przedmowy, inne są zwykłymi recenzjami. Nie można jednak powiedzieć, aby nie były one ze sobą w żaden sposób powiązane. Na pierwszy rzut oka zauważamy podział na teksty o autorach europejskich i amerykańskich (+ 3 ostatnie dotyczące pisarzy-noblistów). Nietrudno jest również spostrzec, że Coetzee bardzo chętnie pisze o twórcach żydowskich, a także pisarzach, którzy na własnej skórze doświadczyli dramatu I i II wojny światowej. Skupia się na ich twórczości, z której wyłaniają się obrazy Europy i człowieka uwikłanego w historię. Każdy esej jest inny, tak jak każdy twórca inaczej odczuwał przemiany swojego życia. Jednak Coetzee odnajduje w nich podobieństwa, które subtelnie ze sobą łączy. Chociaż część amerykańska nie jest tak spójna, lub może tak wyraźnie koherentna jak część europejska, to również w nich autor kreuje wizje znanego świata, którym w tym wypadku są Stany Zjednoczone, oglądanego oczami artystów.
Oprócz oczywistych walorów estetycznych, Wewnętrzne mechanizmy to także cudowna zachęta do tego, by zapoznać się z twórczością pisarzy o których się słyszało, chociaż się ich nie zna. Z przykrością zauważyłam jednak, że teksty o autorach, których znam i lubię (bądź ubóstwiam), były krótsze od innych. Nie udało mi się więc nacieszyć esejem o Samuelu Becketcie czy Gabrielu Garcíi Márquezie, jednak z ogromną przyjemnością przeczytałam szkice o twórcach, których nie miałam okazji poznać, jak np. Nadine Gordimer, Italo Svevo, czy Sándor Máraí.
Jestem przekonana, że szkice, które składają się na Wewnętrzne mechanizmy wielu z Was zachęcą do zapoznania się twórczością przedstawianych przez Coetzeego autorów. Co więcej, każdy kto zna i ceni prozę tego noblisty, powinien poznać także jego drugą naturę – naturę bystrego i wrażliwego czytelnika, który potrafi docenić piękno jakie niesie ze sobą literatura.
Autor: John Maxwell Coetzee
Tytuł: Wewnetrzne mechanizmy: Szkice literackie 2000 – 2005
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Data wydania: 27 sierpnia 2012
Tłumaczenie: Marek Król
Gatunek: eseje, szkice literackie