Prozę Sandry Gulland miałam okazję poznać dzięki jej znakomitej trylogii poświęconej Józefinie, żonie Napoleona Bonaparte, która mnie po prostu oczarowała. Dlatego też bez wahania sięgnęłam po kolejną powieść autorki, tym razem osadzoną w realiach XVII – wiecznej Francji, a dokładnie – w czasach panowania Ludwika XIV zwanego Królem Słońce.

Ludwikę de la Valliere poznajemy jako bystrą, pełną energii dziewczynkę, którą bardziej niż nudne, kobiece zajęcia pochłania studiowanie zawartości ojcowskiej biblioteki i jazda konna. Nad jej przyszłością gromadzą się jednak ciemne chmury: jako zubożała szlachcianka ma nikłe szanse na dobre zamążpójście; te same względy uniemożliwiają jej wstąpienie do klasztoru. Trudną sytuację finansową rodziny pogarsza śmierć ojca Ludwiki, która pozostaje niemal bez środków do życia. Kiedy jednak jej matka wychodzi powtórnie za mąż za podstarzałego markiza, który jest rządcą dworu księcia Orleanu, w życiu dziewczyny następuje wielka zmiana. Dzięki staraniom ojczyma 10 – letnia Ludwika zostaje dwórką księżniczki Małgorzaty, kuzynki młodego króla Ludwika, a następnie damą dworu jego szwagierki, księżniczki Henrietty.

Dorastając w świecie dworskich intryg, rozbudowanego do granic absurdu ceremoniału i etykiety Wersalu, Ludwika zakochuje się w młodym królu, który – co jest na dworze tajemnicą poliszynela – nie jest zbyt szczęśliwy w małżeństwie z hiszpańską infantką Marią Teresą. Król bardzo szybko zwraca uwagę na piękną i inteligentną pannę de la Valliere i czyni ją swą kochanką. Urok nowości, ekscytujące potajemne schadzki sprzyjają namiętności, jednak życie królewskiej faworyty wcale nie jest takie beztroskie i kolorowe, jak by się mogło wydawać. Choć pozycja Ludwiki na dworze przynosi jej oraz jej rodzinie wymierne korzyści, z biegiem lat poznaje ona mroczne oblicze królewskiego kochanka, a życie nie szczędzi jej tragedii…

Nowa powieść Sandry Gulland może nie imponuje takim rozmachem, jaki cechował trylogię o Józefinie, jednak pozwala nam spojrzeć na realia ówczesnej Francji, dworu Ludwika XIV, a także na najbliższe otoczenie króla oraz niego samego oczami bohaterki – pierwszej oficjalnej metresy Króla Słońce, Ludwiki de la Valliere. Brak wszechwiedzącego narratora zawęża perspektywę barwnego skądinąd życia dworskiego, jednak zyskuje na tym wiarygodność powieści: wszelkie zmiany, jakie dokonują się na francuskim dworze, a będące efektem dążeń Ludwika do wprowadzenia monarchii absolutnej, są wyraźnie dostrzegalne przez bohaterkę, często zanim staną się faktem. Jej intuicja zakochanej kobiety, bystrość, zmysł obserwacji i umiejętność wyciągania właściwych wniosków pozwalają i nam zanotować – i poczuć! – narastającą duszną atmosferę dworu, zaciskającą się sieć intryg oraz dziwaczność i wynaturzenie etykiety (rewelacyjnie przedstawiona ceremonia wstawania księżniczki Henrietty czy poród królowej w obecności dworu).

Autorka nie tylko bardzo realistycznie, ale też niezwykle wiernie oddała ducha epoki i dworskiego życia, mentalność ówczesnego społeczeństwa, obyczajowość i życie codzienne przesiąknięte na wskroś powszechną wiarą w zabobony i przesądy oraz przepowiednie astrologiczne, osobliwymi praktykami medycznymi i przerażającym podejściem do higieny osobistej. Nie brak w powieści rzetelnych, niebywale sugestywnych i działających na wyobraźnię opisów prezentujących wystawność i blichtr dworskiego życia zaskakująco oderwanego od rzeczywistości, hołdującego sielankowym ideałom Wergiliusza (znakomity opis uczty Fouqueta); ogrom zdobytych przez Gulland informacji i umiejętne wdrożenie ich w fabułę jest zadziwiające i z pewnością stanowi niezaprzeczalny atut powieści.

Jednak Kochanka Słońca to także świetnie nakreślony portret psychologiczny młodej kobiety: inteligentnej, wykształconej ponad standardy epoki, nieco zagubionej pomiędzy ideałami pobożności a zakazanym uczuciem, którego nie potrafi się wyrzec; kobiety, którą grzeszna miłość stawia przed dramatycznymi życiowymi i moralnymi wyborami. Obraz Ludwiki byłby bardziej wiarygodny, gdyby nie tendencja autorki do kreowania bohaterki na zbyt dobroduszną i naiwną, nietkniętą ostrzem dworskich intryg, co przecież zupełnie nie przystaje ani do fabuły, ani do jej, tak wyraźnie zarysowanego, charakteru. Postać Ludwiki obroniłaby się sama, bez wybielających zabiegów autorki i uproszczeń charakterologicznych, które nieco psują ostateczne wrażenie.

Mimo tego Kochanka Słońca jest lekturą, która doskonale wpasowuje się w nurt powieści historycznych, z rzetelnie i wiarygodnie zarysowanymi realiami XVII – wiecznej Francji, intrygująco ukazanymi czasami rządów Ludwika XIV oraz zgrabnie i przejmująco nakreślonymi dramatycznymi losami młodej kobiety, której dane było zdobyć, a następnie utracić uczucia króla. Serdecznie polecam!

SANDRA GULLAND urodziła się na Florydzie, dorastała w Kalifornii, studiowała w Berkeley. W 1970 r. wyemigrowała z USA do Kanady. Obecnie wraz z mężem dzieli swój czas między Ontario i Meksyk. Napisała znakomicie udokumentowaną i świetnie przyjętą trylogię o Józefinie B., żonie Napoleona. Kochanka Słońca jest jej kolejnym spotkaniem z historią  Francji i romansem historycznym.

Tytuł: Kochanka Słońca
Autorka: Sandra Gulland
Wydawca: Bukowy Las
Data wydania: 21 września 2012
ISBN: 978-83-62478-61-3
Format: 130 x 205 mm
Liczba stron: 464
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Gatunek: powieść historyczno-obyczajowa

Autorka recenzji prowadzi literackiego bloga Zwiedzamwszechswiat.blogspot.com.