Marlena Dietrich autorstwa Charlotte Chandler to książka poświęcona jednej z prawdziwych legend kina. Zapraszamy do lektury fragmentu.

O książce:

Życie Marleny Dietrich jest jednym z najbardziej bajkowych w historii Hollywood. Rozpoczęła karierę w rodzinnym Berlinie jako modelka, potem aktorka estradowa i filmowa kina niemego, stała się gwiazdą po międzynarodowym sukcesie Błękitnego Anioła. Następnie przyjechała do Ameryki i została jedną z największych gwiazd Hollywoodu. Grała w odnoszących ogromne sukcesy obrazach: Maroko, Szanghaj Ekspres, Blond Wenus, Destry znowu w siodle i wielu innych, które zapewniły jej pozycję międzynarodowej gwiazdy. Dietrich szczerze rozmawiała z Chandler o swoim niekonwencjonalnym prywatnym życiu: chociaż nigdy nie rozwiodła się z mężem, Rudim Sieberem, miała liczne głośne romanse, o których on doskonale wiedział (sam miał wieloletnią kochankę za zgodą żony). W drugiej połowie lat siedemdziesiątych po wypadkach, które odbiły się na jej zdrowiu, Dietrich zaszyła się samotnie w swoim mieszkaniu w Paryżu, komunikując się ze światem zewnętrznym niemal wyłącznie za pomocą telefonu.

Charlotte Chandler wykorzystała rozmowy z osobami, które dobrze znały aktorkę, w szczególności zaś fascynujące, szczere wywiady, jakie w połowie lat 70′ przeprowadziła z gwiazdą w jej paryskim mieszkaniu.

Chandler potrafi tak przeprowadzić wywiad, by ludzie dostarczali jej więcej informacji, niż spisują w swoich wspomnieniach…
– Los Angeles Times

Charlotte Chandler jest autorką wielu biografii reżyserów i aktorów, między innymi Groucho Marxa, Federico Felliniego, Billy’ego Wildera, Alfreda Hitchcocka, Ingrid Bergman, Mae West i Katharine Hepburn.

Więcej o Marlenie Dietrich przeczytasz TUTAJ.

Tytuł: Marlena Dietrich
Autorka: Charlotte Chandler
Wydawca: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7839-145-6
Tytuł oryginału: Marlene: Marlene Dietrich, a Personal Biography
Data wydania: 10 maja 2012
Format: 163mm x 234mm
Liczba stron: 320
Gatunek: biograficzna
 

Marlena Dietrich
Charlotte Chandler
(fragment)

– Wie pani, nie musiałam zostawać aktorką filmową – wyznała mi Marlena. – Istniały inne rzeczy, które mogłam robić z równym powodzeniem. Jestem doskonałą szwaczką. Naprawdę potrafię szyć i cenię szwaczki, zwłaszcza te najlepsze. Tym w studiu przynosiłam upieczone własnoręcznie ciastka. Szanuję porządny szew. Dla mnie najważniejsze było to, że mogłam naprawiać swoje ubrania i szyć swoje stroje. Moja matka nauczyła mnie perfekcyjnie równego ściegu oraz sztuki stosowania go w taki sposób, by osiągnąć najrozmaitsze efekty. Mój ścieg był niemal jak haft. Ta umiejętność okazała się bezcenna, kiedy znajdowałam się w trasie, a moje kostiumy, sukienki i bielizna potrzebowały naprawy. Zazwyczaj nie było nikogo, kto szył równie dobrze jak ja, i zajmowanie się tym sprawiało mi przyjemność. Czasami zajmowałam się ubraniami innych członków obsady. Dziękuję ci, mamo. Mogłam też być modystką. Robię cudowne kapelusze.

– Ale czy sądzi pani, że byłaby szczęśliwa, zajmując się całe życie robieniem kapeluszy? – zapytałam.

– Dlaczego nie? Ale nie wiem tego, ponieważ nie tak potoczyło się moje życie. Pamiętam, jak marzyłam, kiedy byłam bardzo zajęta, żebym mogła zatrzymać się na chwilę i zrobić kapelusz, jednak być może gdyby to było moje jedyne zajęcie i miałabym się tym zajmować całe życie, znienawidziłabym kapelusze. Człowiek nie wie, dopóki czegoś nie wypróbuje. Nic nigdy nie jest dokładnie takie, jak to sobie wyobrażałaś. Ale mogę powiedzieć pani jedno. Nie muszę występować na scenie lub w filmach, żeby czuć się szczęśliwą. Jest wiele osób, które czują to inaczej – wszystkie nadzieje i marzenia pokładają w karierze, która może być krótkotrwała lub też nigdy się nie rozwinąć. Największym szczęściem było dla mnie zawsze moje kochane dziecko i rodzina. Mogłam przestać pracować w jakimś momencie, ale uznałam, że jestem na to zbyt biedna. Podatki, sama pani wie. I co niby miałabym robić? Siedzieć w domu i ściubolić na drutach? Myślę, że byłabym wspaniałą pielęgniarką. Uwielbiam pomagać ludziom, którzy potrzebują opieki, sprawiać, że lepiej się czują. Lubię mieć przekonanie, że na coś się przydaję, że dokładam swoją cegiełkę. Obserwowanie, jak zdrowieją, to cudowne uczucie, a wiem, że mam wyjątkowy dar sprawiania, by stan innych się poprawiał.

– Mam piękną biżuterię, żałuję, że nie mogę jej pani pokazać. Nie jest tego zbyt wiele, za to wszystko najwyższej jakości. Pokazałabym pani, ale trzymam te rzeczy w banku. Teraz już ich nie noszę, ponieważ prowadzę inne życie i prawda jest taka, że nie stać mnie na ubezpieczenie. Nie jestem pozbawiona środków do życia, ale trzeba płacić ogromne sumy, jeśli mieszka się samotnie w mieszkaniu i nie ma zbyt wielu osób, które chroniłyby twój dobytek, zwłaszcza biżuterię. A nawet jeśli ma się taką ochronę, trzymanie precjozów w domu, gdzie można się nimi cieszyć, jest bardzo kosztowne, nawet jeśli nie wynosi się ich na zewnątrz. Przyznaję, chciałabym poprzymierzać tę biżuterię, sama dla siebie, tu, w swoim apartamencie. Lubię na nią patrzeć i jej dotykać. Lubię czuć jej dotyk na skórze. Pamiętam, jak wygląda, ale czasami nie pamiętam, jakie to uczucie. Sprawiało mi przyjemność noszenie biżuterii w filmach i w teatrze. Ludzie teatru są wspaniali i nigdy nic nie zginęło. Mam nadzieję, że spędzę w tym mieszkaniu resztę swoich dni, nie wspominając już o nocach. Ono bardzo mi odpowiada. Gdy tylko je zobaczyłam, wiedziałam, że będzie dla mnie odpowiednie. Nie za duże, nie za małe. Zajmowanie się nim nie jest zbyt wielkim obciążeniem. I mogłam je wynająć, nie musiałam kupować. Zawsze miałam za dużo pudeł i już nie daję rady ich chować, nawet przed sobą. Przyzwyczaiłam się do nich, ale to irytujące, gdy przyjmuję u siebie gości, co nie zdarza się zbyt często. Obserwuję ich miny. Widzę własny rozgardiasz ich oczami. Unikają ponownego spojrzenia w tym kierunku, ja podobnie.
Osobiście uwielbiam świadomość, że wszystkie te rzeczy są tutaj, bezpieczne: to moje wspomnienia. Muszę tylko je przejrzeć, ale zawsze szkoda mi na tę robotę czasu. To oznaczałoby podejmowanie decyzji, co wyrzucić, co jest po prostu śmieciem. Zawsze boję się pozbyć czegoś, czego będę później potrzebowała, a nie uda się już tego znaleźć. Jednak muszę coś z tym zrobić, żeby nie obciążać tą selekcją Marii. Nie będzie chciała tego robić. Jest moją córką. To dla niej niemożliwe. Nie mieszka w Paryżu i ma swoją własną rodzinę. Zatrzymuje się w rozkosznym Plaza Athénée, ale to bardzo kosztowne. Mam teraz więcej czasu niż kiedyś, lecz mniej energii. Jedyne, co można zrobić z takim problemem jak przeglądanie rzeczy, to wyrzucić go z głowy. Życie to nieustanna walka, walka o zachowanie iluzji. Ludzie bardzo chętnie uświadamiają ci prawdę, ale to ich prawda, nie twoja. Z pewnością nie moja. Iluzje są delikatne i trzeba je chronić. Rzeczywistość, którą ludzie chętnie przyjmują, jest zazwyczaj czymś negatywnym i często stanowi sposób na to, żebyś czuła się równie źle jak oni. Ale ja nie chcę być taka poważna. Kiedy byłam dzieckiem, tak małym, że nie pamiętam nawet, ile dokładnie sobie liczyłam lat, wiem tylko, że to było dawno temu, pewnie skończyłam wtedy pięć lub sześć, miałam przeczucie. Chociaż jeszcze wtedy nie wiedziałam, co znaczy to słowo. (…)