Opowieść zaczyna się niewinnie, do tego stopnia, że zastanawiasz się, dlaczego tak bardzo interesuje cię historia takiego przeciętnego faceta. Trelkovsky, którego imię nie pada na żadnej ze stron książki, jest zupełnie zwyczajnym, niezamożnym francuskim urzędnikiem polskiego pochodzenia. Niczym się nie wyróżnia, a i dowiadujemy się o nim niewiele; w istocie mógłby być… każdym z nas. A jednak, wokół bohatera tak mało charakterystycznego, Topor po mistrzowsku kreuje atmosferę niepewności, nadchodzącej Zmiany, czy wręcz katastrofy. Prowadzi zdumionego czytelnika ku zaskakującemu finałowi, nie dając mu pola do protestu.
Trelkovsky szuka mieszkania do wynajęcia – takiego, które byłoby na jego (płytką) kieszeń. Dowiaduje się od przyjaciela o istnieniu kamienicy przy ulicy Pirenejów, gdzie właśnie zwolniło się jedno z mieszkań. Bohater decyduje się je obejrzeć, a ostatecznie także w nim zamieszkać. Zanim się to jednak stanie, postanawia spotkać się z poprzednią lokatorką, tajemniczą Simone Choule, która w efekcie próby samobójczej (wyskoczyła z okna swego mieszkania) w ciężkim i źle rokującym stanie przebywa w szpitalu. Ostatecznie Trelkovsky wprowadza się do nowego lokum zadowolony i pełen dobrych chęci. I pewnie wszystko byłoby dobrze; to znaczy – byłoby nudne, jak zwykle, gdyby nie sąsiedzi.
Coraz bardziej niezwykła, oniryczna opowieść o losach przeciętnego urzędnika, w którego życiu z każdym dniem większą rolę zaczynają odgrywać nieco demoniczni sąsiedzi, jest intrygująca, wciągająca, a niekiedy szokująca; ma jednak także drugie dno – każdy z nas bowiem może być Trelkovskym i każdego z nas otaczać mogą ludzie, którzy spróbują zmieniać nas na swoją modłę. Każdy może znaleźć się w sytuacji, kiedy będzie musiał walczyć o to, by nie stracić wiedzy o tym, kim jest, i pozostać sobą.
W opowieści panuje atmosfera niczym w Procesie Kafki. Powieściowy debiut Topora zawiera w sobie wszystkie elementy, za które pisarz był (i jest) ceniony: niepokojący klimat, groteskę, pure nonsense i szczyptę czarnego humoru, choć ogólna wymowa książki jest gorzka. Topor w zupełnie nienachalny sposób, jakby mimochodem, podejmuje tematykę egzystencjalną, zabierając głos na temat położenia jednostki w świecie społecznym, ubierając swoje rozważania w dekoracje rodem z koszmarnego snu. Czytając powieść musimy także zastanowić się nad interpretacją przedstawionych zdarzeń – czy wszystko to dzieje się naprawdę, czy też może bohater popada w obłęd?
Powieść Topora to ten rodzaj klasyki, która przetrwała próbę czasu zarówno pod względem treści jak i formy – czyta się ją bowiem łatwo, szybko (tym bardziej, że książka nie należy do obszernych) i z dużym zainteresowaniem. Oklaski należą się autorowi za przemyślną klamrę spinającą fabułę powieści i niezwykłe, zaskakujące zakończenie. W 1976 roku hołd powieści i jej twórcy złożył Roman Polański, kręcąc na jej kanwie swój znakomity film Lokator, w którym sam wystąpił w głównej roli. Dobra wiadomość: wraz z wydanym niedawno przez Wydawnictwo Replika Pamiętnikiem starego pierdoły – Chimeryczny lokator jest zapowiedzią serii. Utrzymujący się od pewnego czasu brak Topora na księgarskim rynku odczuwałam boleśnie, stąd bardzo cieszę się, że jego książki wreszcie wznowiono.
Fragment książki przeczytasz TUTAJ.
Więcej o Rolandzie Toporze przeczytasz TUTAJ.
Tytuł: Chimeryczny lokator
Autor: Roland Topor
Wydawca: Replika
Przeklad: Tomasz Matkowski
ISBN: 978-83-76741-81-9
EAN: 9788376741819
Data premiery: 12 czerwca 2012
Data pierwszego wydania: 1964
Oprawa: miękka
Liczba stron: 200
Wymiar: 130/190
Gatunek: proza obca, klasyka literatury