Dzisiaj jest ten dzień
W którym wszystko się skończy
Zamieni w proch
I narodzi z ognia na nowo

Natura ludzka upodobała sobie schematy. Świat podporządkowany szablonom, choćby nawet źle umotywowanym, jest znacznie łatwiej przyswajalny niż kompilacja niespodziewanych wydarzeń. Bohaterka książki 27, czyli śmierć tworzy artystę autorstwa Alexandry Salmeli, która ukazała się w ramach Serii z miotłą, jest owładnięta obsesją mitycznej „dwudziestki siódemki”. Zbliżając się do granicy wyznaczonej przez korowód legendarnych artystów, z Jimem Morrisonem i Janis Joplin na czele, staje się niewolnicą własnej paranoi, utwierdzającej ją w przekonaniu, że powinna dołączyć do tego popularnego grona. Na drodze do sukcesu napotyka jednak drobną komplikację – do tej pory nie stworzyła nawet zalążka wiekopomnego dzieła, dzięki któremu na stałe zapisałaby się na kartach historii…

Każda wielka legenda rozpoczyna się od dramatycznej śmierci w kwiecie wieku. Tak przynajmniej uważa bohaterka powieści, Angie, której droga ku nieśmiertelnej chwale rozpoczyna się od zaplanowania samobójstwa godnego prawdziwej artystki. Niestety, krąg przyjaciół składający się z konformistycznych ofiar systemu, nie pozwala zapomnieć jej o szczególe, który odróżnia Angie od członków Klubu 27. Niezrozumiane indywiduum, za jakie uważa się aspirująca pisarka, nie daje za wygraną i wyrusza do Finlandii w poszukiwaniu objawienia mającego zaowocować literackim pomnikiem ku pamięci autorki, którą śmierć zabrała zdecydowanie zbyt szybko.

Powieść Alexandry Salmeli opisuje rok z życia niespełnionej artystki, wiecznej studentki oraz zaciekłej przeciwniczki rodzinnego trybu życia zbudowanego na gruncie trywialnej rutyny ograniczającej rozwój jednostki. Angie uosabia tęsknotę za postaciami, których krótkie żywoty były równie fascynujące, co dorobek, jaki po sobie zostawili. Bohaterka pragnie zapisać się w pamięci potomnych jako pisarka kultywująca swego rodzaju tradycję, dlatego postawiła sobie za cel ukończenie powieści/dramatu/poematu poziomem dorównującego dziełom Joyce’a. Problem w tym, że każdy próba kończy się fiaskiem, bowiem inspiracje okazują się nazbyt silne i Angie gubi własną osobowość w cudzych stylach. Każdy kolejny miesiąc przywołuje pamięć o konkretnej postaci i okolicznościach, w jakich pożegnała się ze światem. Magiczna granica wieku, decydująca o „być albo nie być” w historii literatury, zbliża się wielkimi krokami, a Angie nadal pozostaje na etapie planowania wstrząsającego finiszu.

Czego czytelnik może spodziewać się po debiutanckiej powieści? Pisarz u progu kariery z reguły nie wytworzył jeszcze własnego stylu i pozostaje w sferze eksperymentów. W przypadku 27, czyli śmierć tworzy artystę złośliwy krytyk mógłby uznać, że autorka miała zbyt wiele pomysłów na to, w którym kierunku ma zamiar podążyć i dlatego zdecydowała się na wykorzystanie każdego z nich. Na książkę składają się bowiem wypowiedzi kilku postaci różniących się od siebie w sposób tak drastyczny, że początkowo lektura sprawiała mi pewną trudność. Przyznam, że wręcz drażniły mnie przejścia od zażaleń Angie do opowieści w wykonaniu… pluszowego prosiaczka. Na negatywny odbiór wpłynął również pozorny brak spójności pomiędzy następującymi po sobie rozdziałami. Jak jednak wspomniałam, sytuacja miała miejsce tuż po rozpoczęciu lektury, zatem kategorycznie zabraniam zniechęcać się, ponieważ wraz z rozwojem akcji wszelkie wątpliwości zostają rozwiane, ustępując miejsca czystej przyjemności płynącej z czytania. Poglądy bohaterów przedstawiają akcję powieści z odmiennych perspektyw, dając czytelnikowi możliwość ujrzenia w krzywym zwierciadle scen doskonale znanych z życia codziennego. Dystans zachowany przez Salmelę powoduje, że mit Klubu 27 ulega stopniowemu ogołacaniu, by stawić wreszcie czoła pytaniu o sens kultu, który go otacza.

27, czyli śmierć tworzy artystę to jedna z lepszych pozycji, jakie ukazały się na rynku wydawniczym w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Nie tylko rzuca wyzwanie popkulturowej legendzie, ale dodatkowo jest też opisem zmagań autora z trudnym do uformowania tworzywem. Angie staje bowiem przed problemem dotykającym wielu aspirujących pisarzy – jej przekaz dla świata pozostaje płynną ideą, której nie potrafi nadać właściwego kształtu. W przeciwieństwie do bohaterki swojej książki, Salmela stanęła na wysokości zadania i debiutancką powieścią ma szansę zyskać rzesze miłośników. Pisarce, z racji wieku, nie grozi już dołączenie do Klubu 27, dlatego ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne publikacje sygnowane jej nazwiskiem.

Alexandra Salmela (ur. 1980) – pisząca po fińsku Słowaczka, autorka licznych opowiadań, wierszy i dramatów. Studiowała dramaturgię w Bratysławie i filologię fińską w Pradze. Mieszka w Finlandii z mężem i dwójką dzieci. 27, czyli śmierć tworzy artystę (2010), to jej debiutancka powieść, uhonorowana nagrodą literacką dziennika Helsingin Sanomat oraz nominowana do prestiżowej Finlandia-palkinto i słowackiej nagrody literackiej, Anasoft Litera. Prawa do przekładu kupili wydawcy z Czech, Danii, Słowacji i Włoch.

Fragment powieści przeczytasz TUTAJ.
… A o Klubie 27 przeczytasz TUTAJ.

Tytuł: 27, czyli śmierć tworzy artystę
Tytuł oryginału: 27, eli kuolema tekee taiteilijan
Autor: Alexandra Salmela
Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.
Tłumaczenie: Iwona Kiuru
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Premiera: lipiec 2012
Wydanie: I
ISBN 978-83-7747-724-3
Gatunek: proza zagraniczna