Jak odróżnić kłamstwo od prawdy, nie mając żadnego pewnego punktu odniesienia? Jak odnaleźć siebie i kim jest „prawdziwe” ja? Co zdecydować i komu zaufać, kiedy najmniejsza pomyłka może poskutkować katastrofą?

Powieść Miasto złudzeń zamyka trylogię autorstwa znakomitej pisarki fantasy i s-f, Ursuli K Le Guin (poprzednie powieści w serii to Świat Rocannona i Planeta wygnania). Zamyka w sposób przekonujący i satysfakcjonujący, opowiada historię przemyślaną, ciekawą i oryginalną – szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę, że premiera książki odbyła się w 1967 roku, czyli blisko pół wieku temu.

Autorka w ciekawy i charakterystyczny dla siebie sposób łączy cechy fantastyki naukowej z elementami fantasy – w Mieście złudzeń (podobnie, jak w poprzednich częściach serii) mamy zatem podróże kosmiczne, zaawansowane technologie (lub raczej to, co z nich pozostało) i laserową broń, a jednocześnie także trudne do naukowego wyjaśnienia zdolności mentalne i telepatyczne, mówiące zwierzęta oraz ludzi żyjących w niewielkich, klanowych czy plemiennych społecznościach na niskim poziomie rozwoju, przypominających raczej atmosferę klasycznego fantasy.

Akcja powieści tym razem rozgrywa się na Ziemi. Na pierwszych kartach poznajemy głównego bohatera, bezimiennego, pozbawionego pamięci, o pustym umyśle, którego jedynym łącznikiem z dawnym życiem jest złota obrączka na palcu. Trafia on pod opiekę mieszkańców niewielkiej osady. Dowiadujemy się, że znana z poprzednich tomów Liga Wszystkich Światów przestała istnieć, rozbita przez tajemniczych Wrogów, obcych najeźdźców, zwanych przez członków klanu zamieszkującego osadę „Shinga”. Niegdyś imponująca ludzka cywilizacja obejmująca wiele zjednoczonych światów teraz skurczyła się, skarlała, uległa drastycznemu regresowi niemal do poziomu wspólnot pierwotnych. Shinga pokonali ludzi stosując potężną broń – kłamstwo, by później odciąć ich od korzeni, podzielić i odebrać im niemal cały dorobek wiedzy, jaką wypracowali przez wieki.

Kim jest tajemniczy przybysz, którego od ludzi odróżniają niezwykłe, podobne kotu oczy? Czy jest skrzywdzonym przez Shinga buntownikiem, któremu wyczyścili pamięć i umysł, czy też przeciwnie – ich agentem? Jak powinien postąpić w obliczu pojawiających się dylematów?

W książce pojawiają się ulubione motywy autorki: droga i związany z nią proces dojrzewania bohatera, zderzenie kultur, problematyka rozwoju społecznego, a w wymiarze jednostkowym – konieczność podejmowania najtrudniejszych decyzji, z jakimi zmuszeni są mierzyć się bohaterowie. Ursula K. Le Guin w sugestywny sposób pisze o rozterkach, lękach, smutku, ale też odpowiedzialności towarzyszącej wyborowi między tym, co słuszne, a tym, co atrakcyjne. Pojawiają się trudne wątki miłosne, nie brakuje wnikliwej analizy relacji międzyludzkich.

W warstwie fabuły książka jest trochę nierówna – po bardzo interesującym zawiązaniu akcji jej tempo na krótko spada, by później zdecydowanie nabrać dynamiki. Akcja wciąga ze względu na jej zwroty i niepewność, w jakiej autorka trzyma nie tylko samego bohatera, ale także czytelnika. Kiedy jednak piszę o nabierającej dynamiki akcji, muszę zaznaczyć jednocześnie, że Miasto złudzeń jest powieścią uznawaną za klasyczną, zatem wydarzenia nie galopują tu na łeb na szyję, a autorka znajduje w narracji przestrzeń także dla opisów przyrody i duchowych stanów bohaterów – dodajmy, opisów stojących na bardzo wysokim poziomie. Dzięki dopracowanemu, sugestywnemu językowi powieści bez trudu możemy wczuć się w panujący w niej klimat, wyobrazić sobie otoczenie i pojąć rozterki bohaterów.

Miasto złudzeń to najobszerniejsza z książek wchodzących w skład trylogii, nadal jednak niezbyt duża – trochę ponad 270 stron tekstu. Czyta się ją bardzo dobrze (sądzę, że nawet wówczas, gdy nie zna się poprzednich części, ponieważ jest z nimi dość luźno związana i zawiera wszystkie istotne informacje o dotychczasowych wydarzeniach). Na osobnych kilka słów uznania zasługuje samo wydanie – wprawdzie oprawa jest broszurowa (ale ze skrzydełkami), zaś sama książka raczej niewielka, jednak jest dobrze zredagowana, a grafika okładkowa w połączeniu z tłoczonymi literami zrobiła na mnie duże wrażenie i teraz, kiedy piszę te słowa, zerkam sobie od czasu do czasu na okładkę – dla czysto estetycznej przyjemności.

Naturalnie polecam lekturę Miasta złudzeń – jest to książka nie tylko interesująca, ale też wartościowa, napisana wspaniałym językiem. Sięgając po nią trzeba jednak mieć świadomość obcowania z klasyką – akcja i narracja nie jest tu tak dynamiczna, jak we współczesnych powieściach, co z mojego punktu widzenia jest akurat plusem (nie lubię książkowych „fastfoodów”), ale domyślam się, że nie każdy to zdanie podzieli. Takim osobom powiem jednak, że czasem warto pokonać swoje przyzwyczajenia – szczególnie dla Ursuli!

Przeczytaj recenzje pozostałych książek z cyklu:

Świat Rocannonarecenzja
Planeta wygnaniarecenzja

Więcej o autorce przeczytasz TUTAJ.

Autorka: Ursula K. Le Guin
Wydawca: Książnica
Data wydania: marzec 2011
ISBN: 978-83-245-7876-4
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 280
Wymiary: 125 x 195 mm
Gatunek: fantastyka