alt Ona – utalentowana i zamknięta w sobie poetka. On – świetny, acz kontrowersyjny muzyk. Spotkali się jednak, mimo że dzieli ich ponad sto lat.

Poezja Emily Dickinson – samotniczki z Amherst – nadal zachwyca swoją nietypową strukturą oraz głębokim i zawiłym sensem. Jej współcześni nie potrafili pojąć stylu, który artystka wyrabiała pieczołowicie przez lata swojej twórczości, obecnie zaś jest ona jedną z najbardziej znanych amerykańskich poetek. Życie Dickinson jest dla badaczy wielką tajemnicą. Jedynymi wykładnikami wiedzy o niej mogą być wiersze, które po sobie pozostawiła, a także liczna korespondencja, dzięki której utrzymywała kontakt ze światem. To właśnie z listów możemy się dowiedzieć, że już w wieku dwudziestu trzech lat Emily Dickinson nie wychodziła z domu [1] . Z czasem przestała opuszczać swój pokój  na piętrze. Stało się to obsesją, której wyraz dawała w swojej poezji:

Dusza dobiera sobie Towarzystwo –/ i – zatrzaskuje Drzwi – [2]   Nieliczni goście mogli rozmawiać z nią wyłącznie z dołu, zadowalając się jedynie głosem poetki dochodzącym zza uchylonych drzwi. Całe swoje życie spędziła w niewielkim miasteczku w Massachusetts, wyjeżdżając z niego zaledwie kilka razy, by odwiedzić krewnych lub w celach zdrowotnych. Zmarła 15 maja 1886 roku w wieku 56 lat. Wynikiem lat pracy było 1775 schludnie złączonych i ułożonych w kufrze poematów, które po śmierci poetki odnalazła jej siostra. Za jej życia w prasie ukazało się zaledwie sześć wierszy, które wydrukowano bez wiedzy autorki.

Chociaż od śmierci poetki minął już ponad wiek, nadal jest ona obiektem wielu badań historyków i krytyków literatury. Allen Tate, profesor Uniwersytetu w Minnesocie, w swoim szkicu o twórczości Dickinson pisze:

Jej poezja nie jest taka, jak każda inna poezja jej czasów (…) To poezja idei, która wymaga od czytelnika posiadania punktu widzenia – nie opinii na temat New Deal czy Ligi Narodów, ale wrodzonej, fundamentalnej filozofii, ustalonej postawy, która prawie wyginęła w dzisiejszych eklektycznych czasach.[3]

Jej poezja zachwyca i fascynuje, zmusza interpretatorów do ciągłego wysiłku, w czytelnikach zaś cały czas wywołuje żywe i przejmujące odczucia. Przykładem zachwytu poezją Emily Dickinson może być Maciej Maleńczuk, wokalista i frontman zespołu Homo Twist, który na potrzeby przedstawienia teatralnego przełożył kilka jej wierszy. Choć sam spektakl się nie odbył, Maleńczuk wykorzystał trzy poematy na płycie Homo Twist.

Przełożyłem ten tekst. Potem w ciągu dwóch miesięcy przełożyłem jeszcze około dwudziestu innych. Bardzo mnie to wyczerpało. Miałem wrażenie, że jakaś błona schodzi mi z mózgu. Że ktoś zdarł ze mnie skórę do żywego. Pod koniec wydawało mi sie, że odbieram sygnały z za światów. Miałem już lekką paranoję. Piłem potem przez trzy tygodnie żeby wyzbyć się tej wrażliwości… (…) Jest w nich taka głębia myślenia, której ja nigdy chyba nie osiągnę. [4]

240px-Black-white photograph of Emily Dickinson2Efektem pracy nad wierszami Dickinson jest między innymi utwór Demony, który bazuje na tekście poematu 670 (Nie trzeba być Komnatą). Bazuje, gdyż zespół na potrzeby piosenki utworzył refren, którego oczywiście brak w oryginale. W tym przypadku nie spotykamy się jednak z bezmyślnym powtórzeniem kilku fraz, które często występuje jako refren w utworze bazującym na tekście poetyckim, lecz z konsekwentnym i przede wszystkim świadomym umieszczeniem wybranych strof między zwrotkami, które mają na celu wzmocnienie tematyki utworu. Sam Maleńczuk wypowiadając się o Demonach twierdzi, że Dickinson pisze o czarnych, niepokojących siłach, które męczą człowieka, o zakurzonych zakamarkach mózgu, o tym wszystkim, czego trzeba się bać jak demonów (…).[5]

Interpretując tekst utworu Demony, korzystałam nie tylko z niego samego[6], lecz również z poematu 670 w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka oraz oryginału. Przeoczenie różnic w obu przekładach równałoby się bowiem uchybieniom interpretacyjnym, jako że każdy z tłumaczy w swojej translacji zawarł osobiste zrozumienie utworu. Tym ważniejsze jest więc porównanie kontrastów, gdyż może ono naświetlić stosunek tłumacza, w tym wypadku Macieja Maleńczuka, do danego tekstu.
Pierwszą różnicę zauważamy już w początkowym wersie:

One need not be a Chamber – to be Haunted – [7]

W przypadku tłumaczenia Maleńczuka mamy do czynienia z bezpośrednim odniesieniem do problematyki ludzkiej: Nie trzeba być zamkiem, by być nawiedzonym. Według Słownika współczesnego języka polskiego pod redakcją Dunaja, przymiotnik „nawiedzony” dotyczy człowieka opanowanego manią, fanatyka, lecz również opanowanie przez szatana[8]. Widać więc wyraźnie, że przymiotnik ten został użyty przez Maleńczuka w pełni świadomie, aby już na samym początku silnie zaznaczyć rzeczywistą tematykę utworu. Z kolei w przekładzie Barańczaka mowa jest o „straszeniu”, które nie implikuje kolejnych sensów tak silnie, jak w przypadku tekstu piosenki. Zastanawiać jednak może wykorzystanie rzeczownika „zamek”, zamiast „komnata” (jak w przypadku tłumaczenia Barańczaka), czy chociażby „pokój”, które bardziej odpowiadają oryginałowi. Prócz oczywistej przyczyny, jaką niewątpliwie jest podporządkowanie rytmiki tekstu tempu samego utworu, mamy do czynienia również z wyraźnymi powiązaniami kulturowymi, które niesie ze sobą epitet „nawiedzony zamek”, a jakich brak, gdy mowa o „nawiedzonej komnacie”. Widać więc, że pierwszy wers ma na celu uwydatnienie porównania psychiki człowieka do nawiedzonego zamku, na którym bazuje cały poemat Dickinson.

Kolejne wersy pierwszej strofy wiersza, zarówno oryginału jak i tłumaczenia Barańczaka, znacznie różnią się od wersji Maleńczuka, który skorzystał jedynie z jednego z wersów, do którego dodał własną frazę oddaloną od pierwotnego znaczenia, jednak utrzymaną w konwencji poematu.

One need not be a House –
The Brain has Corridors – surpassing
Material Place –

Nie trzeba być domem, by gościć demony – wariant wykreowany przez muzyka w dużym stopniu odbiega od oryginału, gdyż jest o wiele bardziej dosłowny w swoim przekazie. W poemacie Dickinson ani razu nie ma mowy o demonach, choć w istocie są one tematyką utworu. Wybór Maleńczuka jest więc nie tylko artystyczną innowacją, ale przede wszystkim sygnałem interpretacyjnym, który ułatwia czytelnikowi właściwie zrozumienie tekstu utworu muzycznego, a zarazem poematu Dickinson. I chociaż to bezpośrednie ukazanie problematyki można by uznać za ogromny mankament Demonów, to jednak należy przyznać, że wprowadzona przez artystę poprawka idealnie wpasowuje się w rockowe tendencje, uaktualniając przy tym wydźwięk poematu z XIX-ego wieku na potrzeby współczesnego odbiorcy.

Chociaż bezpośrednio po zwrotce pierwszej pojawia się refren, utworzony, jak już zaznaczałam, z czwartej strofy wiersza, pozwolę sobie jednak omówić go dopiero po rozpatrzeniu drugiej zwrotki. Istnieje bowiem bezpośrednie powiązanie pomiędzy tymi dwiema zwrotkami, a strofą która w Demonach posłużyła za refren.

Druga strofa poematu dotyczy bezpośrednio mroków, jakie czają się w zakamarkach ludzkiego mózgu. Dla podmiotu lirycznego są one o wiele straszniejsze od spełnienia się sytuacji rodem z horroru, czy chociażby opowiadania Edgara Alana Poe – jednego ze współczesnych poetce:

Far safer, of a Midnight Meeting
External Ghost
Than its interior Confronting –
That Cooler Host.

Tłumaczenie Maleńczuka znów wydaje się o wiele bardziej adekwatne, a nawet dokładniejsze, niż przekład Barańczaka. Choć w pierwszych dwóch wersach można potraktować oba tłumaczenia za równie trafne, tak w przypadku następnych wersów tekst Demonów zdaje się być silniej nacechowany niepokojem i grozą, których brak w wersji Barańczaka. Lepsze z duchem samotne spotkanie na piętrze/ niż własnego mózgu niegościnne wnętrze – artysta z wyraźną łatwością oddaje trwogę, tak uchwytną w poemacie Dickinson. W porównaniu z przekładem Barańczaka, w którym mowa o Pustkach i Chłodach[9]  jest on o wiele bardziej trafny, gdyż dotyczy nieprzyjaznego stosunku ludzkiej psychiki, będącej w stanie ukrywać najbardziej przerażające myśli, do samego człowieka. Niegościnne wnętrze jest więc epitetem określającym nie tylko ciało, ale przede wszystkim umysł ludzki, który potrafi przerazić bardziej niż spotkanie z istotą niematerialną. Sami dla siebie jesteśmy więc zimnym gospodarzem [tłumaczenie moje], zatrważającym niczym postaci z literatury i filmów grozy.

Zastanawiać może jednak wyraźna modyfikacja, jakiej dokonał Maleńczuk w tłumaczeniu pierwszych dwóch wersów. Chociaż nie ma tu tak dużej zmiany znaczenia, jaka miała miejsce w pierwszej strofie, to jednak jest ona zauważalna. Zamiast spotkania o północy [tłumaczenie moje] muzyk pisze o spotkaniu na piętrze. Również w tym przypadku mamy do czynienia ze zmianą na rzecz rytmiki utworu jak i samego znaczenia. Spotkanie na piętrze można bowiem traktować jako kontynuację rozważań na temat człowieka/zamku. Piętro zamku jest więc analogonem mózgu, czyli niejako najwyższego piętra ludzkiego ciała. Zarówno spotkanie ducha w zamku, jak i niegościnne wnętrze psychiki jest czymś przerażającym. Jednak to właśnie „ludzkie piętro” samo w sobie przynosi możliwość przeżycia najstraszniejszego horroru ze wszystkich.

Powtarzający się po pierwszej i drugiej zwrotce refren, utworzony ze strofy czwartej poematu, jest jednym z mocniejszych punktów Demonów, ze względu na muzykę, ale przede wszystkim dzięki tekstowi, który w dosadny sposób podkreśla zawartą w zwrotkach grozę. Maleńczuk wykazał się ogromnym zmysłem interpretacyjnym i wrażliwością, kładąc nacisk na strofę, w której najwyraźniej zaznaczony jest stosunek podmiotu lirycznego do własnego „ja”:

Ourself behind ourself, concealed –
Should startle most –
Assassin hid in our Apartment
Be Horror’s least.

Tłumaczenie Maleńczuka genialnie oddaje przerażenie własnym umysłem, nad którym nie ma się władzy: Ja w moim ja ukryte,/ to potworność większa,/ niż ukryty w mieszkaniu/ zwyczajny morderca. „Ja” podmiotu lirycznego jest więc ukazane niczym zła i dobra część jaźni, przy czym jedno chowa się za drugim. Ukryte, niepozorne zło budzi o wiele większy lęk, niż realne zagrożenie życia. W obliczu wewnętrznej walki staje się niczym. Szokujący wydźwięk refrenu jest tym bardziej uderzający dla słuchacza, gdy zestawia się go z pierwszymi zwrotkami, w których znaczenie powoli narasta, by dać wyraz najwyższego przerażenia w powtarzającym się niczym mantra wyznaniu o dwoistości natury ludzkiej, o brudach zakorzenionych w umyśle, śpiących w jego zakamarkach. Ukrywanie się za samym sobą kojarzyć się może z motywem maski, jednak wydźwięk poematu Dickinson jest o wiele bardziej posępny. Człowiek chowający się za maską zmienia się dla otoczenia, publiki, jednak dla własnego „ja” pozostaje taki sam. Poetka przedstawia zaś sytuację, w której ludzkie „ja” nie chowa się za sztucznie przywołanym uczuciem, którego metaforą jest maska, lecz za samym sobą – nieszczerym i nieprawdziwym, ukrywającym prawdziwe oblicze za wykreowanym modelem „siebie”, które zdaje się być jednak o wiele bezpieczniejsze, niż prawdziwe ukryte i uśpione „ja”. Maleńczuk, wykorzystując strofę czwartą jako refren, wskazał przy tym klucz do interpretacji poematu Dickinson, a przy tym tekstu utworu Demony.

Ostatnia zwrotka zbudowana jest na tej samej zasadzie, co zwrotka druga. Porównanie strasznego i okrutnego wydarzenia, jakim jest próba ukamienowania, z wewnętrzną walką, która podmiotowi lirycznemu jawi się jako bardziej przerażająca. Zarówno Dickinson w swoim poemacie jak i Maleńczuk w tłumaczeniu mówią o niczyjej ziemi, na której staje się do walki bez broni. Osamotnione miejsce [tłumaczenie moje], o którym mówi poetka, jest niczym więcej jak psychiką ludzką, która zamieszkała jest tylko przez ukryte „ja” człowieka. Walka podmiotu lirycznego odbywa się więc w miejscu, w którym nie można liczyć na wsparcie z zewnątrz. Pozostawienie samemu sobie, nieznającemu własnego „ja”, jest straszniejsze niż grad kamieni. Poetka wskazuje również, że walka ta odbywa się bez broni, co zostało wyraźnie zaznaczone przez Maleńczuka, poprzez zestawienie trzeciej zwrotki ze zmienionym refrenem, który utworzony został ze strofy piątej poematu.

The Body – borrows a Revolver –
He bolts the Door –
O’erlooking a superior spectre –
Or More –

Zestawienie bezbronności, ukazanej w ostatniej zwrotce, z rewolwerem, który bierze ciało, jest wyraźnym skontrastowaniem niemożności obrony w sferze duchowej, z możliwością ciała do uchwycenia broni. Kim jest jednak on, który rygluje drzwi? Sądzę, iż tajemniczy on to morderca, o którym była mowa w strofie czwartej poematu. Do takiej interpretacji skłaniał się prawdopodobnie Maleńczuk, wybierając na refren właśnie tę strofę, silnie zaznaczając w ten sposób „obecność” mordercy.

Zarówno w oryginale jak i przekładzie Barańczaka, mowa jest o nie zauważeniu widma lub nawet więcej. Chociaż wersja Maleńczuka różni się od oryginału, nie umniejsza to jej znaczeniu, można wręcz powiedzieć, że jest ona bardziej dramatyczna i mroczna. Przeoczone widmo jest oczywiście schowanym „ja” podmiotu lirycznego, które wyszło z ukrycia. „Więcej” może dotyczyć nieobliczalności widma, które niesie ze sobą znacznie więcej zagrożeń, niż broń, którą trzyma ciało. W Demonach brak tajemniczego zakończenia poematu, jest za to enigmatyczne „nic” powtórzone aż pięć razy, co można potraktować jak sformułowanie nie widzi nic. Niezauważone widmo, to, co człowiekowi nieznane, jest dla niego o wiele bardziej niebezpieczne, od wszystkiego, co poznane.

Interpretacja Maleńczuka nie odbiega dalece od oryginału, choć różni się znacznie od tłumaczenie Stanisława Barańczaka. Należy przyznać, że muzyk poradził sobie doskonale ze znaczeniową warstwą poezji Dickinson, choć nie należy ona do najłatwiejszych. Wykonanie Demonów, ciężkie gitarowe brzmienie i psychodeliczny wokal, nadają utworowi prawdziwie mrocznej atmosfery, wzmacniającej pierwotny przekaz poematu. Dzięki temu Homo Twist osiągnęło idealną harmonię między pięknem poezji a brudem muzyki rockowej.

[1] Aiken Conrad, Emily Dickinson [w]: Emily Dickinson A Collection of Critical Essays, red. R. B. Sewall, Prentice-Hall Inc., Englewood 1963, s. 9.
[2]  Dickinson Emily, 303 (Dusza dobiera sobie Towarzystwo) [w]: Emili Dickinson 100 wierszy, red. S. Barańczak, t.1, Wydawnictwo Arka, Kraków 1990, s. 53.
[3]Tate Allen, Emily Dickinson [w]: Emily Dickinson A Collection of Critical Essays, red. R. B. Sewall, Prentice-Hall Inc., Englewood 1963, s. 16. [tłumaczenie moje]
[4]Fragment wywiadu przeprowadzonego z Maciejem Maleńczukiem na łamach czasopisma Tylko Rock, sierpień 1996, http://f.heh.pl/ftopic898-195.html
[5]Fragment wywiadu przeprowadzonego z Maciejem Maleńczukiem na łamach czasopisma Brum, 1996, nr 8, http://f.heh.pl/ftopic898-0-asc-160.html
[6]Bazowałam na tekście utworu Demony z płyty Homo Twist, Music Corner Records, 1996, CD. Choć na oficjalnej stronie zespołu znajduje się tekst utworu, zawiera on jedynie pierwszą i trzecią zwrotkę wraz z refrenami.
[7]  Poemat 670 (One need not be a Chamber) Emily Dickinson cytuję wg edycji: Emili Dickinson 100 wierszy, red. S. Barańczak, t.1, Wydawnictwo Arka, Kraków 1990, s. 84.
[8] Słownik współczesnego języka polskiego, red. B. Dunaj, Wilga, Warszawa 1996 s. 578, 1086.
[9] Wiersz Emily Dickinson 670 (Nie trzeba być Komnatą) w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka cytuję wg edycji: Emili Dickinson 100 wierszy, red. S. Barańczak, t.1, Wydawnictwo Arka, Kraków 1990, s. 85.