Kobieta w czerni jest już klasykiem brytyjskiego horroru. Książka doczekała się wielokrotnych wznowień, dwóch ekranizacji, słuchowiska radiowego, a także sztuki teatralnej. Czytelnikom w nadwiślańskim kraju długo przyszło czekać na polskie wydanie powieści Susan Hill. Czy było warto? W czym tkwi fenomen tej opowieści?

Arthur Kipps jest młodym notariuszem, który przyjeżdża do miasteczka Crythin Gifford w celu uporządkowania dokumentów po zmarłej klientce, niejakiej Alice Drablow. Na miejscu zastaje dziwną, zamkniętą społeczność, której członkowie na wspomnienie nazwiska denatki reagują niechęcią i nagłą zmianą tematu rozmowy. Po dotarciu na Węgorzowe Moczary, gdzie znajduje się posiadłość zmarłej, Arthur bierze się do pracy. Jego spokój zakłócają jednak dziwne odgłosy dochodzące od strony trzęsawisk, mające miejsce niewyjaśnione zjawiska oraz stale pojawiająca się tajemnicza kobieta w czerni, która obecna była również na pogrzebie pani Drablow. Jakie sekrety skrywa dom na Węgorzowych Moczarach i kim jest przyodziana w czerń kobieta?

Dzieło Hill garściami czerpie z tradycji powieści gotyckiej. Jest więc i nawiedzone domostwo, i mroczna tajemnica z przeszłości, a także ciągle odczuwalna atmosfera zagrożenia. Pod płaszczykiem horroru Brytyjka ukazuje nam jednak trudną sytuację kobiet w epoce wiktoriańskiej. Presję, jaką na nie wywierano, gdy rodziły nieślubne dziecko. Bez wątpienia nie był to dla kobiet dobry okres, reakcje otoczenia liczyły się bardziej niż dobro matki i jej dziecka. Aby więc uniknąć plotek i społecznego piętna, niejednokrotnie zmuszano dziewczyny do oddania swoich dzieci w adopcję lub nawet, w skrajnych przypadkach, do zamordowania własnego potomka. Kobieta w czerni przedstawia właśnie podobną historię i opowiada o niezwykłe silnej miłości matki do swojego dziecka, miłości silniejszej niż śmierć.

Opisywana książka prezentuje starą szkołę straszenia, z tego też względu nie wszystkim przypadnie ona do gustu. Osoby szukające mocnych wrażeń mogą się srogo zawieść, nie znajdą tutaj bowiem akcji pędzącej na złamanie karku, sporej dawki brutalności, jak i wielu innych elementów, którymi cechuje się współczesna literatura grozy. Sama historia również jakoś szczególnie nie zaskoczy, gdyż przez te 29 lat od czasu pierwszego ukazania się powieści na rynku, motyw nawiedzonego domu został wyeksploatowany do granic możliwości. Kobietę w czerni najbardziej docenią czytelnicy preferujący bardziej subtelne metody wywoływania gęsiej skórki; powoli, acz konsekwentnie budowane napięcie, znajdujące ujście w końcowych rozdziałach oraz nieco gawędziarski sposób prowadzenia narracji.

Powieść Hill stawia raczej na atmosferę ciągłej niepewności, świadomość zagrożenia, które może nadciągnąć w każdej chwili i z każdej strony. Nie doświadczymy tutaj zbyt wielu bezpośrednich ataków w wykonaniu upiora, strachu napędzi nam raczej klimat odizolowanego od cywilizacji starego domostwa i nieprzyjazne warunki pogodowe. Pogoda zresztą staje się tutaj osobnym bohaterem, który nie pozostaje bez wpływu na opowiadaną historię. Gęsta nieprzenikniona mgła, morskie przesycone solą powietrze, przez które rośliny nabierają białego koloru, uderzający w szyby deszcz i zawodzący za oknem wiatr to elementy silnie pobudzające wyobraźnię i budujące mroczny przygnębiający klimat.

Książka nie obfituje w liczne dialogi, przez większą część czasu pozostaniemy sam na sam z Arthurem, będącym zarazem narratorem opowieści. Poznamy jego myśli i targające nim skrajne emocje – od zadowolenia po całkowite przerażenie, szargające jego nerwy i psychikę. Zobaczymy, jak z człowieka twardo stąpającego po ziemi i niezbyt religijnego, zmieni się w osobę bogobojną i dającą wiarę zjawiskom nadprzyrodzonym. Skoncentrowanie się głownie na jednej postaci, z którą czytelnik się utożsamia tylko potęguję uczucie odosobnienia i wyobcowania.

Susan Hill napisała powieść klimatyczną i wciągającą, która nie tylko straszy, ale i opowiada smutną i przejmującą historię. Chociaż widzowie na całym świecie mieli już okazję dwukrotnie zapoznać się z Kobietą w czerni, to tak naprawdę wciąż do końca nie znają tej opowieści, gdyż filmy w znaczny sposób odbiegają od literackiego pierwowzoru, aczkolwiek wersja Watkinsa (z 2012 roku) zdaje się być bliższa książce, a szereg wprowadzonych przez niego zmian tylko wychodzi całości na dobre. Jeśli lubicie horrory pisane w starym dobrym stylu, a przy tym bogate i barwne językowo, to dzieło Brytyjki jest pozycją w sam raz dla was, tym bardziej, że niewielka objętość nawet przez chwilę nie pozwoli się powieścią znudzić.

Ocena: 9/10

Przeczytaj także recenzję filmu Kobieta w czerni (2012).

Autorka: Susan Hill
Tytuł: Kobieta w czerni
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 255
Przekład: Jan Jackowicz
Wydawca: Amber
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-241-4153-1