Toy-Land Daleka przyszłość. Bezzałogowa sonda religijnej sekty Moona trafia do nowego systemu planetarnego, gdzie jej czujniki wykrywają istnienie planety o składzie atmosfery zbliżonym do Ziemi. Rządy Polsko-Eurazjatyckiej Rzeczpospolitej Przestrzennej, Protektoratu Teksańskiego Oceanii i Obu Ameryk oraz Cesarstwa Kontynentalnego postanawiają zataić tą informację i zabezpieczyć planetę. Nie chcą, by odkryty „Nowy Raj” podzielił losy Ziemi 2, która została kompletnie zniszczona przez konkurencyjne korporacje, walczące o posiadanie jak największych wpływów. Ta wieloletnia wojna nie tylko pochłonęła mnóstwo pieniędzy, ale nawet liczbę ofiar określano w milionach. Gdy na orbicie „Nowego Raju” znalazł się niezawodny system satelitów obronnych „Cerberus” i liczne oddziały wojsk wszystkich trzech rządów, oficjalnie ogłoszono odkrycie nowej planety. By zapobiec wojnie jej teren podzielono na 360 sektorów – każdy z nich mógł być wykupiony przez którąkolwiek korporacje, przy podaniu odpowiedniej ceny.

Przez system ochronny „Nowego Raju” próbowano bezskutecznie przebić się ponad siedemdziesiąt razy, toteż dowódca ORP „Niezwyciężony”” Adamkas Zwiebellus nie przejął się zbytnio, gdy w sferze bezpieczeństwa planety pojawił się Noworosyjski transportowiec SU 237 „Samyj Umnyj”. Jego kapitan w trakcie rozmowy  zapewniał, że znalazł się w pobliżu planety przez złe wyliczenia i błagał Zwiebellusa o wyłączenie „Cerberusa”- transportowcem podróżowało kilka tysięcy ludzi, za których życie on ponosił odpowiedzialność. Adamkas nie może tego zrobić, ale oferuję pomoc myśliwców, które przejmą wszystkie wystrzelone na czas kapsuły ratunkowe. Po kilku minutach i częściowo udanej akcji ratunkowej SU 237 na oczach załogi „Niezwyciężonego” dosłownie rozpada się na drobne kawałki pod ostrzałem satelitów. Ani Adamkas Zwiebellus, ani dowódcy innych statków nie zauważyli, że na ułamki sekund przed atakiem „Cerberusa” transportowiec opuściły cztery orbitery, które natychmiast ruszyły w stronę planety.

Na ich pokładzie znajdują się najlepsi uczeni z korporacji Korba, którzy mieli zbadać „Nowy Raj” pod kątem zasobów. Tak jak i pozostałe organizacje, Korba nie chciała płacić za coś, o czym nie miała dostatecznej wiedzy. Badaczy ochrania grupa najemników pod wodzą niedawno obudzonego po przymusowej hibernacji Dantego. Nie licząc niebezpieczeństw związanych z samym dostaniem się na planetę, miała być to rutynowa wyprawa. Tymczasem nikt prócz przebywającego na „Nowym Raju” wojska nie wiedział, co tak naprawdę kryją wnętrza tej bogatej w złoża planety.

Tytuł powieści nawiązuje do postaci wykreowanej przez Andrzeja Ziemiańskiego. Toy była nikim innym, jak podwładną Dantego, słynnego najemnika, na której barkach po jego hibernacji spoczął los załogi. Jej postać spotkała się z krytyką ze strony czytelników, za zbytnie podobieństwo do Achai, choć samą książkę przyjęto bardzo dobrze. W Toy Landzie znajdziemy jedynie krótkie wspomnienia o niej, które pozwalają bliżej poznać przeszłość Dantego tym, którzy nie sięgnęli wcześniej po Toy Wars Ziemiańskiego.

Głównymi bohaterami książki są Dante i Ketea Tychoo, urodziwa pani doktor, która w niedługim czasie pozostaje jedyną żywą badaczką. Ich postacie są bardzo dopracowane. Dante to najemnik z krwi i kości, bezwzględny i twardy drań, który nie zna innego autorytetu prócz siebie samego. Nie oszczędza obelg i kar swoim podwładnym, którzy mimo koszmarnego traktowania uważają go niemal za boga. Jednakże pod tą warstwą brutalności i wulgarności kryje się odpowiedzialny, w miarę swoich możliwości porządny facet, któremu naprawdę zależy na bezpieczeństwu i życiu otaczających go ludzi. Tą „łagodniejszą” stronę poznajemy jednak dopiero pod koniec książki, w momencie gdy Dante dowiaduje się, kim tak naprawdę jest.

Katea początkowo jest odrobinę wystraszona i nieśmiała. Nic dziwnego bo ci, którym powierzyła swój los nie mają w sobie nic z eleganckich i kulturalnych naukowców,  w których otoczeniu przebywała dotychczas. Niemal przez całą powieść obserwujemy, jak walczy o szacunek najemników, jednocześnie przechodząc ogromną metamorfozę z nieporadnej pani doktor w silną i przebiegłą wojowniczkę. Proces jej adaptacji jest całkiem realistyczny, dosyć trudny i momentami bardzo zabawny, co jest moim zdaniem zdecydowanym plusem książki. Dzięki temu, że Katea jest nowa wśród najemników, możemy poznać bliżej całość załogi. Najemnicy o dziwo chętnie opowiadają jej o swojej przyszłości i o tym, jak poznali Dantego.

Ekipa Dantego to galeria śmiertelnie niebezpiecznych dziwaków. Zafascynowani pirotechniką bliźniacy, znani jako Rzeźnicy z Księżyca, czarnoskóry olbrzym Hitler słynący z co najmniej dziwnego poczucia humoru i poczciwy jak na najemnika bohater jednej akcji Ragnarok, to tylko część tej barwnej załogi. Każda z postaci, z którą się stykamy choćby tylko na chwilę, jest świetnie skonstruowana. Ma swoje indywidualne cechy i sposób wyrażania się. Nie spotkamy tutaj papierowych i przypominających siebie nawzajem postaci. Nie wszystkich da się polubić, niektórzy mi osobiście wydawali się w książce całkowicie niepotrzebni, jednak nie można im odmówić realizmu i dopracowania, którego często brakuje w przypadku postaci drugo- i trzecioplanowych.

Świat nie jest zbyt obszernie opisany. Autor serwuje nam właściwie tylko minimum konieczne do zrozumienia fabuły. Reszta to czysta akcja. Dla mnie jest to zdecydowanie minus, gdyż to, co najbardziej cenię w science fiction to właśnie porywające realia. Szkoda, zważywszy na to, że pojawia się tu kilka naprawdę ciekawych wątków, jak choćby podzielenie Ziemi między trzy państwa, w tym Polskę. Potencjał ogromny, niestety zmarnowany.

Narracja jest trzecioosobowa. Językowo jest bardzo dobrze, żeby nie powiedzieć genialnie, autor płynnie przechodzi od sposobu wyrażania się bohaterów do zwięzłego stylu narratora.  Opisy akcji dokładne, lecz nie nużące. W moim przypadku gdzieś tak w połowie pojawia się przesyt wywołany natłokiem wulgaryzmów, może dlatego, że zwyczajnie nie przepadam za tym w literaturze. Najemnik najemnikiem, ale niektóre „żarty” jakie tam padają poziomem trzymają się rynsztoka. Niemniej czyta się szybko i dobrze.

Ilustracja okładkowa przedstawia Toy, jednocześnie kompletnie nie nawiązując do zawartości książki. Jest jednak wykonana z ogromną precyzją i z pewnością zachęca do tego, by książkę wziąć do ręki. Co prawda, ja się poczułam odrobinę rozczarowana, gdyż tak jak i ilustracja, tak i tekst okładkowy nie były do końca tym, co znalazło się w książce, ale to już jest kwestia indywidualnego podejścia. Poza tym, ta książka to ukłon w stronę Ziemiańskiego, więc gdzieś tej Toy jednak powinno być więcej.

Toy Land dostarcza mnóstwo rozrywki. Ma swoje minusy, które są jednak bardzo subiektywne. Na to, co mnie drażniło, ktoś inny może nie zwrócić uwagi i na odwrót. Przeczytałam ją w jeden wieczór i nie był to wcale zmarnowany czas. Ktoś, kto szuka w lekturze wartkiej akcji i barwnych postaci z pewnością się nie zawiedzie. To rozrywka na naprawdę przyzwoitym poziomie. Może nie „lektura obowiązkowa”, która wgniotłaby w fotel i skłoniła do głębszych przemyśleń, ale z pewnością warta przeczytania.

Autor: Robert J. Szmidt
Tytuł: Toy Land
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 2008
ISBN-13: 978-83-7574-085-1
Wymiary: 125 x 195
Liczba stron: 264
Oprawa: miękka
Gatunek: fantastyka, s-f