Bezpośrednim impulsem do powstania listu były takie wydarzenia jak decyzja władz Dolnego Śląska, która bez konsultacji ze środowiskiem chce zmienić statuty tamtejszych teatrów m. in. w taki sposób, by zamiast dotychczasowych dyrektorów (którzy byli ludźmi teatru, często bardzo zasłużonymi dla tej sztuki) na… menadżerów, którzy z teatrem związani nie są, nie znają się na nim, za to potrafią pomnażać zyski. Wprawdzie zmiany przewidują także powołanie dyrektorów artystycznych, ale mieliby oni znacznie ograniczone kompetencje.
O pomyśle marszałka województwa dotychczasowi dyrektorzy dowiedzieli się… z mediów.
Kolejny punkt zapalny to sytuacja Teatru Dramatycznego im. Gustawa Holoubka. w Warszawie, który jest krytykowany przez urzędników Ratusza za to, że jego sztuki są… zbyt niszowe (choć cieszą się powodzeniem). Dziś jest to jedna z najwyżej ocenianych scen w Polsce, ceniona za repertuar zaangażowany społecznie, urzędnicy wolą jednak, aby zmieniła go na komercyjny.
Z drugiej strony w tym roku znacznie obcięto dofinansowanie dla polskich teatrów. W samej warszawie artyści zauważają, że podczas gdy zmniejszono środki przeznaczone na teatry, znacząco podniesiono kwoty przeznaczone z budżetu miasta na… promocję Ratusza, co zaowocowało m. in. kompletnie sknoconym spotem „promującym” Warszawę na EURO 2012 (tak, tak, tym samym, w którym „zboczeniec” gonił swoją ofiarę).
Artyści i artystki apelują o wsparcie ich protestu – list protestacyjny można przeczytać TUTAJ, zaś podpisać i w ten sposób udzielić poparcia TUTAJ.
Dlaczego to takie ważne? Sztuka wysoka, a do niej zalicza się właśnie teatr, jest często z założenia niekomercyjna. Nie można oczekiwać, że wszystko będzie przynosiło niebotyczne zyski i traktować tego zysku jako jedyne kryterium wartości sztuki. Jeśli teatr zostanie skomercjalizowany, poziom artystyczny teatralnej oferty z pewnością się obniży i wszyscy na tym stracimy (może poza urzędnikami, którzy odnotują ZYSK…).
Źródło: Gazeta.pl