smierc-letniaporaSzwedzkie kryminały od jakiegoś czasu zaczęły sukcesywnie podbijać całą Europę. Któż nie słyszał o Stiegu Larssonie (Millenium), Henningu Mankellu (saga o Kurcie Wallanderze), czy Camilli Laeckberg (Syrenka, Latarnik), która uznawana jest za „królową szwedzkiego kryminału”. Do tego towarzystwa należy dodać Monsa Kallentofta, który na polski rynek książkowy wkroczył dzięki powieści Ofiara w środku zimy. Jak autor tego kryminału wypada w tak znakomitym towarzystwie? Niestety dość blado.

Komisarz Malin Fors, bohaterka wcześniejszej książki Kallentofta Ofiara w środku zimy, tym razem, jak sam tytuł wskazuje, występuje w scenerii letniej. Żar leje się z nieba, lasy płoną, a pani policjant próbuje utopić smutek, samotność i nudę w ogromnych ilościach tequili. Paraliżująca bezczynność kończy się w chwili, gdy w miejskim parku znaleziona zostaje naga, pokaleczona i przeraźliwie czysta dziewczynka. Niedługo po tym policja dostaje zgłoszenie o zaginięciu innej czternastolatki.  

Ta, dość banalna, fabuła zostaje czytelnikowi przedstawiona językiem niełatwym w odbiorze ze względu na swoje poetyckie, a często nawet filozoficzne koneksje, prezentowane zwłaszcza w tekście zapisanym kursywą oraz monologach wewnętrznych bohaterki. Kryminał napisany w sposób liryzujący – silnie refleksyjny, korzystający z wielu przenośni – mógłby być niewątpliwie ciekawym przeżyciem, jednak widać wyraźnie, że autor nie poradził sobie z tym zadaniem. Momentami przedstawia czytelnikowi krótkie, jakby nerwowe zdania, które w znacznym stopniu dodają akcji dynamizmu, przez co wydaje się ona bardziej napięta. Wpływa to bardzo pozytywnie na odbiór jak i sposób czytania Śmierci… Z drugiej jednak strony otrzymujemy, jak to kiedyś określił Tadeusz Peiper, „watę słowną”, która dosłownie zapycha tę powieść ładnymi frazesami nie wnoszącymi nic do fabuły, ani przedstawienia postaci. Niech urywek książki zaświadczy sam o sobie: Ból to wieczne przekleństwo, ponieważ uśmierca czas. Przydaje teraźniejszości złudzenie śmierci i smród padliny. A teraźniejszość zdaje się nigdy nie móc przeminąć.

Niewątpliwie ważnym elementem tej powieści jest dość specyficzny sposób narracji. Miejscami to wewnętrzny monolog, innym razem standardowa narracja trzecio osobowa. I nie byłoby w tym nic zdrożnego i nieprzyjemnego, gdyby do tej konwencji nie zakradło się nic więcej. Jednak po pewnym czasie obok narratora i bohaterów pojawia się kolejna postać, która pragnie zabrać głos – trup. Początkowo przyklasnęłam temu pomysłowi, gdyż nadawało to, poniekąd, świeżego spojrzenia na toczącą się akcję. Ofiara komentowała wydarzenia, ale przede wszystkim skupiała się na odkrywaniu własnego stanu nieistnienia. Byłby to bardzo przyjemny sposób ujęcia akcji z perspektywy martwej dziewczynki, gdyby nie pewien mały mankament – nagromadzenie w tym właśnie miejscu poetyzacji, o których mowa była wcześniej. Dlatego też głos dziewczyny denerwuje nienaturalną, jak na czternastolatkę, podniosłością i zyskaną nagle dojrzałością. Trzeba jednak oddać, że niektóre fragmenty tych mini opowieści z zaświatów potrafią zadziwić nagromadzeniem smutku, ale przede wszystkim zaskoczenia dziecka, które odkryło swoją śmierć.

Pozytywem, pomimo swojej banalności, okazała się fabuła – tutaj autor popisał się, być może nie rozległą, ale na pewno żywą wyobraźnią. Akcja rozwija się powoli, stopniowo, bez wielkich wybuchów i zwrotów. I jest to niewątpliwie zaleta. Kallentoft wdraża nas w świat pani komisarz, ukazuje ważne i mniej ważne aspekty jej życia. Autor w sposób dość prosty, jednak sprawny, łączy sprawę kryminalną z prywatnym życiem Malin Fors – robi to umieszczając w fabule jej córkę, czternastoletnią Tove. Ani to wymyślne, ani oryginalne, ale spełnia swoje zadanie, a więc za to stanowczy plus. Choć Malin jest młodą i raczej nowoczesną mamą, to, tak jak każda matka, ma obsesję na punkcie bezpieczeństwa swojego niedorosłego jeszcze dziecka. Matczyna nadopiekuńczość przekłada się na śledztwo, które zaczyna coraz bardziej męczyć komisarz Fors. Również wątek oprawcy został przez autora potraktowany ciekawie i… zaskakująco. Zaskoczenie czytelnika dokonuje się w powieści za sprawą meandrów, które wykonuje Kallentoft, byle tylko nie zdradzić nam: Kto? Co? Dlaczego? Pozwala sobie na temat poboczny – dyskryminowanie mniejszości. Ukazanie szablonowego sposobu myślenia policji, niechęci do imigrantów i osób o odmiennej orientacji seksualnej w znacznym stopniu uwidocznia osobiste trudności każdego z policjantów zajmujących się sprawą. To właśnie tu autor umieszcza klucz do rozwiązania sprawy: tylko wyjście poza schemat może zagwarantować sukces.

Na koniec warto byłoby rzec kilka słów o kreacji głównej bohaterki, ale także pomniejszych, choć równie ważnych, postaci tego kryminału. Chociaż pani komisarz nie odbiega od standardowego wizerunku detektywa – rozwodnika, indywidualisty o niezdrowym pociągu do alkoholu – to jednak Kallentoft przedstawia ją wprawnie, aczkolwiek bez psychologicznej wirtuozerii, jednak wytłumaczyć to można faktem, iż nie jest to odosobniona powieść, lecz część serii. Malin, potoczne rzecz ujmując, da się lubić, choć raczej nie będzie wzbudzać zachwytów. Zdaje się być postacią tylko na wpół widoczną, jakby nie do końca udało się ją określić w ramach opisywanych wydarzeń. Nie jest jednak nijaka – zapał i momentami wręcz psychopatyczne oddanie sprawie nadają jej charakteru. Pomimo, że to Malin Fors jest główną bohaterką Śmierci letnią porą, autor postąpił bardzo rozsądnie przedstawiając, chociażby w minimalnym stopniu, wszystkie postaci poboczne. W ten sposób o wiele łatwiej można odnaleźć się w świecie kreowanym przez Kallentofta. Może i żadna z postaci nie wybiła się na tle innych, jednak nie było tam jednowymiarowości, a to już możemy uznać za plus.
 
Śmierć letnią porą nie należy do kryminałów, które czyta się łatwo i przyjemnie. To lektura, której można dać szansę i bawić się na przyzwoitym poziomie lub w ogóle się za nią nie zabierać i również wyjść na tym korzystnie. Jednak każdemu, kto chce samemu ulokować Kallentofta wśród znakomitych pisarzy szwedzkich, a przy okazji przeczytać nienajgorszy kryminał – polecam.

Tytuł: Śmierć letnią porą
Tytuł oryginalny: SOMMARDÖDEN
Autor: Mons Kallentoft
Przekład: Bratumiła Pawłowska-Pettersson
Wydawca: Rebis
Data wydania: listopad 2010
ISBN: 978-83-7510-452-3
Format: 135 x 215
Liczba stron: 432
Gatunek: kryminał