Trzecia powieść w dorobku wybitnego pisarza s-f, Williama Gibsona wieńczy jego Trylogię Ciągu. Tak oto dowiadujemy się, ku czemu zmierzały pozornie bardzo luźno związane ze sobą wydarzenia z poprzednich dwóch tomów (znakomite: Neuromancer i Graf Zero), otrzymujemy historię rozwiewającą wątpliwości, kończącą historię… i to w jakim stylu…!
Nie będę Was trzymać w niepewności – to jest naprawdę dobra książka. Posiada wszystkie zalety poprzednich części, a jednocześnie wydaje się lepsza warsztatowo. Kto z satysfakcją przeczytał Neuromancera i Grafa Zero – z pewnością się nie zawiedzie. Kto wcześniejszych powieści nie czytał – nie zasmakuje w pełni tej książki (dlatego zachęcam do lektury jej poprzedniczek), pewne szczegóły pozostaną dla niego niejasne.
Fabuła Mony jest skonstruowana w typowy dla Gibsona sposób (choć w tej książce zastosował go dopiero po raz drugi) – trzecioosobowa narracja prowadzi nas równolegle przez historie kilkorga głównych, pozornie niezwiązanych ze sobą bohaterów, by z czasem coraz ciaśniej splatać je w przemyślaną, misterną nić. Na kartach powieści wiele się dzieje, miejsca i zdarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie – wędrujemy od chłodnego, flegmatycznego Londynu po pełną neonów Chibę; wszystko to jest jednak na tyle uporządkowane, że czyta się bardzo dobrze; Gibson umiejętnie i z wyczuciem dawkuje informacje.
Początkowo intryga może się wydawać banalna – pomysł porwania gwiazdy Sense/net i zastąpienia jej sobowtórem nie brzmi bardzo odkrywczo, czyż nie? Jeśli jednak dodać do tego knowania sztucznej inteligencji, konflikty na łonie Jakuzy, ludzi żyjących poza prawem i światem w wielkiej, opuszczonej fabryce oraz takich, którzy istnieją tylko w konstrukcie w cyberprzestrzeni i powiązać to wszystko misterną siecią zależności, sięgającą aż Neuromancera (i jego bohaterów) – powstaje oto wciągająca historia, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Śledzimy więc losy całej galerii postaci pierwszo- i drugoplanowych, przekonujących, dobrze nakreślonych, pełnokrwistych i często bardzo odmiennych od siebie. Gibson jest pisarzem obdarzonym niezwykłym wyczuciem i wyobraźnią, co pozwala mu na wizjonerskie i sugestywne kreacje zarówno osób, którymi zaludnia swoje światy, jak i tych światów właśnie. W tej części Trylogii Ciągu poznajemy m. in. tytułową Monę, młodą dziewczynę o mętnej przeszłości i niezbyt dobrych perspektywach na przyszłość – do czasu, kiedy ktoś orientuje się, jak bardzo podobna jest do wielkiej gwiazdy video i symstymów, Angie Mitchell… Czy jednak nowa sytuacja Mony faktycznie jest lepsza…? Poznajemy Kumiko, młodziutką Japonkę, którą ojciec, wysoko postawiony członek Yakuzy, troskliwie posyła do Londynu w bardzo osobliwym towarzystwie… Poznajemy wreszcie Ślizga Henrego, Gentrego i Ptaszka, którzy z opuszczonej fabryki uczynili swe miejsce na ziemi, każdy szukając tam czegoś innego. Spotykamy także starych znajomych, między innymi Molly o paznokciach koloru burgundu, która bynajmniej nie straciła formy…
Gibson, twórca cyberpunku, także w Monie kreuje sugestywną, mroczną wizję świata przyszłości zdominowanego przez korporacje. Świata postpolitycznego, w którym rządy mają jeszcze tylko takie kraje, jak Wielka Brytania (autor niewątpliwie nawiązuje tu do zamiłowania Brytyjczyków do archaicznych bibelotów w rodzaju monarchii), prawdziwa władza należy zaś do potężnych przedsiębiorców, którzy są nowoczesną arystokracją i których potęgę w prosty sposób można zmierzyć stanem ich bankowych kont i liczbą posiadanych patentów. Jest to świat, w którym nikt nie używa pojęć takich jak „prawa człowieka”, a życie jednostki nie ma żadnego znaczenia w obliczu interesów korporacji.
Wszystko to autor daje nam opakowane w swój znakomity, charakterystyczny styl, jednocześnie prosty, syntetyczny i skomplikowany; taki, w którym można się rozsmakować, jeśli sprosta się jego wymaganiom. Bo Gibson nie tylko daje, ale też wymaga. Z książki na książkę poprawia swój pisarski warsztat, ale nie zmienia wymagań wobec czytelnika. Oczekuje od niego skupienia i refleksji oraz analizowania i zestawiania ze sobą pozornie odległych faktów. Zdecydowanie warto dostosować się do tych wymagań.
Od cyberprzestrzeni można się uzależnić – od książek Gibsona także.
Moja ocena: 10/10
Recenzję pierwszego tomu cyklu pt. Neuromancer przeczytasz TUTAJ.
Recenzję drugiego tomu cyklu pt. Graf Zero przeczytasz TUTAJ.
Tytuł: Mona Liza Turbo
Autor: William Gibson
Wydawca: Książnica
Data premiery: 27 października 2009
Liczba stron: 288
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Gatunek: fantastyka, s-f