Donatien-Alphonse-Francois de Sade urodził się 2 czerwca 1740 roku w Paryżu. Pochodził ze znakomitego rodu prowansalskiej arystokracji. Uczył się w kolegium Ludwika Wielkiego, prowadzonym przez jezuitów, miał także swego własnego guwernera. Już w wieku 14 lat rozpoczął praktyki seksualne, baraszkując z kochankami ojca. Następnie wstąpił do szkoły oficerskiej gwardii królewskiej w Wersalu i szybko wspinał się po szczeblach wojskowej kariery. W 1763 roku ożenił się z Renatą-Pelagią de Montreuil, córką prezydenta sądowej izby paryskiego parlamentu, co nie przeszkodziło mu korzystać z usług prostytutek czy posiadać wiele kochanek, z którymi urządzał głośne i bulwersujące opinię publiczną orgie. Wciąż pragnął prawdziwego libertyńskiego seksu z całym arsenałem dewiacji (był ich aktywnym uczestnikiem bijąc, biczując, nacinając skórę swoim kochankom i smarując ich rany specjalnie stworzoną przez siebie maścią). De Sade uprawiał seks analny z kobietami i mężczyznami (najbardziej zaś lubił młodych chłopców), z namaszczeniem opisywał kobiece i męskie pośladki, a odbyt, męski członek i koprofagię uczynił swoją obsesją, poświęcając im ogromną ilość stron swoich dzieł. We wszystkich utworach krytykował Kościół, duchownych, chrześcijan. Bluźnił na Boga, gdyż według niego religia uniemożliwia rozwój jednostki – ogranicza, zabiera wolność konieczną dla rozwoju. Wierzył nie w Niego, a w Naturę i uważał, że człowiek jest często ofiarą własnej namiętności. Za swoje kontrowersyjne zachowanie i głoszone tezy na prawie 30 lat trafił do więzienia, które zrujnowało jego zdrowie, uczyniło z niego samotnika i zepchnęło go na margines społeczny, gdzie ostatecznie popadł w obłęd. 2 grudnia 1814 roku de Sade umarł w szpitalu psychiatrycznym.
De Sade bez wątpienia przyciągał ludzi jak magnez – zarówno kobiety jak i mężczyzn. Wielce oddani byli mu jego słudzy mimo opinii deprawatora i okrutnika (nie na darmo termin 'sadyzm’ wywodzi się od jego imienia), a także żona długo przyzwalająca na jego wszelkie ekscesy. Pociągali go młodzi chłopcy i młode dziewczęta i choć nigdy nie oskarżono go o pedofilię i żaden z jego biografów o niej nie wspominał, wiadomo, że był pedofilem. W książce Sto dwadzieścia dni Sodomy (w której notabene zaczytywał się rzekomo Hitler) opisał, skatalogował i przeanalizował rozmaite ludzkie zboczenia, w tym: zoofilię, pedofilię, nekrofilię, kazirodztwo, koprofagię, świętokradztwo i bluźnierstwo. W ten sposób powstało istne apogeum okrucieństwa i perwersji. Podobnie jest z Justyną i Juliettą czy Filozofią w buduarze (Watała dokonuje ich analizy), gdzie jego bohaterowie dopuszczali się: przypalania i palenia żywcem, topienia, odcinania piersi, zakopywania żywcem, obdzierania ze skóry, wieszania, duszenia, oślepiania, kamieniowania, biegania nago na mrozie, zagłodzenia, miażdżenia, puszczanie krwi, wampiryzmu, pederastii, kanibalizmu… Ale spokojnie – okrucieństwo de Sade to zwykła poza, by oszołomić czytelnika. Ten francuski rozpustnik lubił pewne dewiacje, ale tortur opisywanych przez siebie nie stosował, miał dobre serce i nie był mściwy. Pasuje do niego określenie „łagodny erotoman”, ale niech to nikogo nie zwiedzie – de Sade miał także wnikliwy umysł i jak podkreślają niektórzy – to właśnie on przewidział obecną eskalację przemocy i brutalizację życia. Jest także prekursorem „czarnej powieści” i duchowym ojcem surrealizmu, łączącym w swej twórczości elementy filozofii i erotyzmu.
Elwira Watała, absolwentka Politechniki w Charkowie i Uniwersytetu Warszawskiego, posiadaczka tytułu doktora filologii rosyjskiej Uniwersytetu Śląskiego i habilitacji Uniwersytetu Moskiewskiego, napisała bez wątpienia dzieło obszerne. Starała się od samego początku nawiązać kontakt z czytelnikiem, zwracając się do niego bezpośrednio: Drogi Czytelniku, co niestety jest męczące, bo zakrawa na poufałość. Poza tym namiętnie używa kolokwializmów i odwołań do czasów zaprzeszłych i do teraźniejszości (wciąż zastanawiam się po co, bo rzecz miała dotyczyć de Sade i jego czasów a nie dewiacji w ogóle?!?), które wyraźnie przeszkadzały mi w lekturze. Mój chory de Sade to z pewnością interesująca pozycja (choćby ze względu na ciekawego bohatera), ale zdecydowanie zbyt długa i nużąca jak dla mnie. Nagromadzenie faktów, często zbytecznych, nic nie wnoszących do historii de Sade zamiast zainteresować, nudzi i zniechęca. I choć próba ukazania ludzkiej twarzy tego libertyna odkrywającego ciemne strony ludzkiej psychiki można uznać za udaną, bo Elwira Watała ukazała jego życie wszechstronnie, to już całość wypada zdecydowanie blado.
Ocena 3+/6
Autor: Elwira Watała
Tytuł: Mój chory de Sade. Studium dewiacji i okrucieństwa
Data wydania: 2011
Wymiary: 150 x 210 mm
Liczba stron: 504
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Bellona
ISBN: 9788311121690
Gatunek: biograficzne