Jan Himilsbach, polski aktor niezawodowy, pisarz i scenarzysta, a z zawodu kamieniarz, niewątpliwie był jedną z najbarwniejszych osobowości w historii polskiej kinematografii. Doceniony dopiero po śmierci, do dziś pozostaje zagadką.

Stworzył niezapomniany filmowy duet ze swoim przyjacielem Zdzisławem Maklakiewiczem. Razem zagrali m. in. w kultowym filmie Rejs Marka Piwowskiego. W karierze aktorskiej grywał zwykle, z nielicznymi wyjątkami (np. Wniebowzięci), krótkie epizody w filmach z lat 70. i 80. – m.in. w komediach Nie ma róży bez ognia i Brunet wieczorową porą.

Życiorys Jana Himilsbacha pełen jest niejasności i sprzecznych ze sobą faktów. Przyczyn takiego stanu rzeczy było wiele, a on sam nie tylko nie starał się wyjaśniać wątpliwości, a w dodatku z premedytacją, świadomie i celowo wprowadzał zamęt w swej biografii. Udzielił przez całe swoje życie około siedmiuset wywiadów, za każdym razem opowieści o sobie wzbogacając o nowe wątki. Uzasadniał to, zgodnie ze swoją logiką, usprawiedliwiając się słowami no bo ile razy można pieprzyć wciąż jedno i to samo. Urodził się na przełomie listopada i grudnia 1931 roku. Absurdalną datę swych urodzin, czyli – według oficjalnej metryki – 31 listopada kwitował słowami: jeden dzień w tą, jeden dzień w tamtą, co za różnica. Siebie i całe swoje życie traktował z podobnym dystansem i przymrużeniem oka.

{youtube}5JD7BaUIDtE{/youtube}

Po raz pierwszy Himilsbach zagrał w Rejsie. Widzowie z pewnością pamiętają jeden z kultowych dialogów o kinie i teatrze pomiędzy nim a Maklakiewiczem, w którym ten drugi tak mówi:

– A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda… Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana… Dialogi niedobre… Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.

himilsbach2

Ciekawą kwestią jest pochodzenie Himilsbacha: wielu osobom powiedział, że jego prawdziwi rodzice zginęli w czasie wojny oraz że jako żydowskie dziecko przeżył, ukrywając się na cmentarzu. Historia ta znana była m.in. środowisku skupionemu wokół sióstr zakonnych z Lasek pod Warszawą, gdzie Himilsbach często przyjeżdżał. Jej potwierdzeniem może być akt chrztu Himilsbacha z 1943, odnaleziony w Mińsku Mazowieckim przez Stanisława Manturzewskiego i brzmiący następująco:

Działo się w Mińsku, dnia dwudziestego ósmego kwietnia, tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego roku, o godzinie dziewiątej. Stawiła się Marianna Berkman, lat czterdzieści dziewięć mająca, przy mężu, z Mińska, w obecności Jana Płochockiego, robotnika i Jadwigi Frąckiewicz, przy mężu, obydwojga pełnoletnich, z Mińska i okazała dziecię płci męskiej, oświadczając, iż takowe urodziło się w Mińsku, dnia trzydziestego pierwszego listopada, roku tysiąc dziewięćset trzydziestego pierwszego, o godzinie szesnastej z Marianny Himilsbach, lat trzydzieści pięć wówczas mającej, niezamężnej, robotnicy nieżyjącej. Dziecięciu temu na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym nadane zostało imię Jan, a rodzicami jego chrzestnymi byli: Jan Płochocki i Jadwiga Frąckiewicz. Akt ten stawającej i świadkom przeczytawszy, łącznie z nimi podpisaliśmy: ks. Józef Brodała, Maryianna Berkman, Płochocki Jan, Frąckiewicz.

Najbardziej prawdopodobne fakty z życia Jana Himilsbacha można wyłowić z jego własnych opowiadań. Urodził się on w biednej rodzinie i dorastał w otoczeniu ludzi z marginesu – ich właśnie utrwalał później w swych opowiadaniach i takie role zazwyczaj przyznawano mu w filmach. W 1947, mając 16 lat, trafił do więzienia. Odzyskawszy wolność zaczął przyuczać się do zawodu kamieniarza w Strzegomiu. Jako kamieniarz pracował na Powązkach i w owym czasie wykuł napis na płycie nagrobnej Marka Hłaski (był jakoby również inicjatorem sprowadzenia zwłok pisarza do Polski – oba te zdarzenia należy traktować sceptycznie, skoro Himilsbach pracował jako kamieniarz do 1968, a Hłasko zmarł w 1969). W ciągu swojego życia, zanim rozpoczął karierę literacką, pracował jeszcze jako górnik, piekarz, ślusarz i palacz na statkach. Tę ostatnią pracę podjął m.in. w 1951, po przyjeździe z Gdańska do Warszawy, gdzie zatrudnił się w Żegludze Śródlądowej na Wiśle. W międzyczasie uczył się na Uniwersyteckim Studium Przygotowawczym, później w Wojewódzkim Uniwersytecie Marksizmu-Leninizmu. Od 1956 ponownie podjął pracę jako kamieniarz, na warszawskich Powązkach, gdzie pracował do 1968. Zmarł 11 listopada 1988 z powodu alkoholizmu.

{youtube}v13TB2m2q9A{/youtube}

Himilsbach był bohaterem szeregu anegdot, niejednokrotnie przez niego samego wymyślonych. Zasłynął również jako autor specyficznych złotych myśli i powiedzonek, jak to:

Wszyscy mi mówią, Janek przestań pić i rzuć palenie. Basica straszy, że jak nie przestanę, to odejdzie, lekarz straszy, jak nie przestanę, to szybko zejdę. Wszyscy dookoła nic tylko straszą, a człowiek jak ma silną wolę to i tak zapali i się napije.
Jan Himilsbach

{youtube}O6FdYoLRJbs{/youtube}

Jako aktor nie był za życia doceniany. Dopiero po śmierci grono znawców filmu doceniło jego samorodny talent. Jego najbardziej znaną rolą jest gra w filmie Rejs, obsadzany był jednak zazwyczaj w rolach epizodycznych, najczęściej grał ludzi z marginesu, ze względu na chrypliwy głos i charakterystyczny wygląd. Często grywał w duecie ze Zdzisławem Maklakiewiczem.

Jego debiut literacki przypada na 1951, kiedy to opublikował swój pierwszy wiersz. W 1959 debiutował jako prozaik. Wydał trzy tomy opowiadań: Monidło (1967), Przepychanka (1874), Łzy sołtysa (1982)

{youtube}JvQOGpAmHws{/youtube}

O Himilsbachu:

Himilsbach w każdym filmie był właściwie taki sam. Nie tyle grał, co po prostu był. Był sobą. Ten ekranowy Himilsbach niewiele się przecież różnił od tego, którego w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych można było w Warszawie spotkać albo gdzieś na Krakowskim Przedmieściu, albo w 'Harendzie’, 'mecie’ studentów pobliskiego uniwersytetu, gdzie artysta godzinami przesiadywał i urządzał pijackie happeningi, dokąd często sprowadzał cygańską orkiestrę i gdzie zawsze otaczało go stadko młodych fanów i starych deliryków.
Lech Kurpiewski, Film 36/1992

Jakiż to szczęśliwy układ gwiazd spowodował, że Jan Himilsbach w ogóle zaistniał w polskim kinie i to akurat wtedy, gdy był najbardziej potrzebny!
Maria Malatyńska, culture.pl

Nagle po 'Rejsie’ główną nagrodę za aktorskie osiągnięcia dostali ex aequo Daniel Olbrychski, który był gwiazdą numer jeden w Polsce, i Jan Himilsbach, który nigdy niczego nie grał, tylko po prostu był sobą.
Janusz Głowacki, Kino 3/1974

Nie stwarzał postaci – sam był postacią. I gdy się pojawiał, film zyskiwał prawdziwe, nie wymyślone życie.
Maria Malatyńska, culture.pl

U nas możecie obejrzeć w 2 częściach film Bez pieniedzy czyli 24 godziny z zycia Jana Himilsbacha, w którym aktor zagrał samego siebie:

{youtube}AureF3WjAQA{/youtube}

{youtube}St9MJTBt4Q8{/youtube}

Źródło: Wikipedia.org, Wikiquote.org